Wpis z mikrobloga

#rozdzial XI

Staliśmy chwilę w ciszy, nie patrzyłem na niego, znaczy... Miałem wzrok skierowany w jego stronę, ale nie patrzyłem, patrzyłem tak jak by w przestrzeń którą zajmuję. Gdyby teraz mnie spytał ktoś jak wyglądał, nie wiedział bym. Nie przypomniał bym sobie nic z pierwszego spotkania.
-Mogę wejść? (rzucił przyjaznym tonem, ciężko było zignorować tak zadane pytanie, nie było w nim nacisku, przymusu. Słowa tak gładko wypływały z jego ust. Dziwne, najpierw poczułem wibrację powietrza, a dopiero później dźwięk. No oczywiście na samym początku ruch jego warg.)
Nie ruszył, nawet nie drgnął, stał jak stał i czekał na to co powiem.
- Ale... kim Ty jesteś?
- Tak jak mówiłem, szukam problemów, i chyba jeden znalazłem... (zabrzmiało jak groźba, zabrzmiało... Strasznie nietypowo... sam nie wiedziałem jak powinienem się zachować, w głowie szumiały mi jeszcze resztki alkoholu, może to przez to, przez zaćmienie umysłu zrobiłem to co zrobiłem...)
-Proszę... Wejdź...

Wszedł powoli, dopiero teraz jak by się zmaterializował, jak by pojawiła się jego fizyczna postać. |
Miał na sobie długi płaszcz prawie po kolan, czarny kapelusz typu fedora, z czarną obwódką. czarne sztruksowe spodnie...
W tym momencie, usiadł.
A ja ? Ja stałem dalej przy drzwiach... było tu coś dziwnego. Czułem się ... jak by czas... jakby to czas teraz bawił się mną... Męczył mnie...
Odwróciłem się do swojego niespodziewanego gościa i zapytałem: