Wpis z mikrobloga

Mam zajebisty pomysł na biznes. Polega on na połączeniu usług szkoły nauki jazdy z restauracją typu pitceria albo kebabownia, a dokładnie z dostarczaniem jedzenia. Wyobraźcie sobie: Jedziecie z L-ką na dachu, obok siedzi jakiś Turek z kompetencjami instruktora i mówi gdzie jechać, bo na ulicę Leszka Śmieszka 13 trzeba dostarczyć 2x ostrą wołowinę na grubym.

Wszyscy są zadowoleni, bo firma pełni dwie funkcje jednocześnie (nauka jazdy i gastronomia), więc ma więcej kasy, wy natomiast uczycie się w ekspresowym tempie jazdy po każdym zakątku miasta. Można by jeszcze zmotywować uczniów dając im na koniec dnia kebaba (jeśli dobrze jeździli).

Na początku byłby to falafel na cienkim, bo i tak nikt nie je tego gówna. Jednak z czasem, gdy firma zaczęłaby dobrze prosperować, byłaby to baranina z dodatkowym zestawem kapusty.

Co o tym myślicie?

#rozkminy #pytanie #nocnazmiana
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@CichyGlosZTyluGlowy: newby jeżdżące 20 km/h i którym gaśnie auto na każdych światłach jeździłyby normalnie. Żarcie dostarczaliby ci bardziej wprawieni. No i można tez dac w regulaminie restauracji że nie ma dostarczania do drzwi, tylko pod blok, instruktor dzwonilby minute przed dojazdem, klient wychodzilby i szlus.
Zreszta to tylko rozkmina
  • Odpowiedz