Wpis z mikrobloga

Manifest dotyczący internetu.
Piszę to, gdyż nic innego na tym świecie mi nie pozostało. Akt desperacji. Skrajne upośledzenie umysłowe. Nazwijcie to jak chcecie. Ja wiem, że napisanie tego mi pomoże uporządkować moje myśli, pomoże stać się lepszym mną oraz zapanować chociaż w małym stopniu nad emocjami, które mną kierują.
Pochodzę z normalnej rodziny. Rodzice zawsze chcieli dla mnie jak najlepiej. Ja zawsze chciałem dobrze dla nich. Miałem wszystko: dom, warunki do nauki, miłość, jedzenie. Spoko. Jedyne, z czym się nie mogłem pogodzić, to mój internet.
Już jako dziecko ( po komunii dostałem komputer) szybko zainteresowałem się graniem przez neta z innymi. Flagowy tytuł- Cs 1.6, wiadomo. Jednak trochę mi "ścinało". Kolega powiedział, że to przez mój internet. Otóż miałem i mam (dlaczego- później się wyjaśni) internet radiowy od lokalnego dostawcy. Radiówka jak to radiówka. Prędkość nie powalała- ale ja jej nie potrzebowałem. Jedynie nowe serwy mi się długo ładowały. Pingi skakały, co wywoływały ściny, które ewidentnie przeszkadzały w grze. Nie podobało mi się to, gdy ścinało zbyt mocno- dzwoniłem do "typa od neta". Typowy nerdokuc. Nie będę go opisywał, gdyż ta rozprawa jest o mnie i dla mnie, dla lepszego siebie poznania. Powiedzmy, że jest niewinny. Ale cwel nie jest. Nienawidzę #!$%@? za to co mi zrobił, czy raczej czego nie zrobił. Ale ok, pomijamy. Z czasem, po paru latach, skill w Csa wzrósł, a wraz ze skillem wiedza, więc zacząłem szukać innego dostawcy. Obdzwoniłem paru dostawców internetu stacjonarnego, bo mobilnego nie było sensu- pingi i limity by mnie dobiły. Każdy dostawca mówił mi to samo- muszę mieć przyłącze do telefonu stacjonarnego. Zapytałem więc rodziców, czemu takiego nie mamy.Odpowiedzieli mi krótką historyjką. Otóż kiedy zakładali telefon stacjonarny w moim domu- dom miał jedno wejście i był podzielony na 2 poddomy, wszystko było ok. Założyli tzw. "puszkę" w wspólnej części, my nie chcieliśmy telefonu, bo nie był nam potrzebny stacjonarny, więc się nie przyłączyliśmy do niej. Ok. Ja miałem wtedy ok. 6 lat, więc nie myślałem jeszcze o czymś takim, jak internet. Pocinałem tylko na pegazusie. Wszystko było pięknie, puszka sobie stała i tylko czekała, aż ja zamówię do niej internet i będę "dzieckiem neostrady". Jednak sąsiadka- straszna pinda, to muszę przyznać, zażyczyła sobie, by odgrodzić i zrobić sobie osobne wejście. Okazała się być jednak na tyle #!$%@?ńska, że nie pozwoliła przewiercić dziury i podłączyć się do puszki, która była od jej strony. Od tamtego momentu moi rodzice i sąsiadka byli w stanie mentalnej wojny. Niby mówili sobie "dzień dobry" itp. ale moi starzy jej nienawidzili i zasiali we mnie tą nienawiść.
Kolejne kilka lat żyłem nadzieją przeprowadzki (dom 10 metrów dalej), która nastąpiła w grudniu ubiegłego roku. Wiadomo- w końcu internet z kabla.Dzwonię więc do netii, która ma puszkę na mojej ulicy. Ci mówią mi, że nie mogą mi przyłączyć neta. Jak to #!$%@?? Okazało się, że ich kable biegną tylko po drugiej stronie ulicy. Ciekawe. Kontaktuję się więc z jedynym dostawcą internetu w moim mieście. #!$%@? zakłada mi antenę 5gHz i daje zawrotną prędkość 2/2mb w cenie jedyne 55zł. Super deal #!$%@?, internet socjalny jest lepszy. Ale ok, może przynajmniej nie będzie mojego nemesis, czyli lagów. Nie ma ich. Tylko nocami. Grać mogę jedynie od 00:00 do rana, a o 7:00 do szkoły. Zajebiście.
Ostatnio dzwonię do niego niemal codziennie, gdyż przestało mnie to bawić. Przez lagi przelałem wiele łez, zwyzywałem wielu ludzi i setkom popsułem dobrą zabawę. Nie mówię, że to wina internetu, To moja wina, że ciągle go używam.
W csgo i 1.6 przegrałem na tym internecie ponad 6 tysięcy godzin. Najbardziej żałuję, że mogłem osiągnąć to, gdzie jestem nawet w tysiąc godzin, jednak internet mi wszystko #!$%@?ł. Im bardziej się zacinał, tym dłużej siedziałem w nadziei, że się polepszy.
Jak widać, nadzieja matką głupich.
  • 3