Wpis z mikrobloga

Mirki ja wiem, że takie wpisy nie są tutaj lubiane, ale potrzebuję. Na wstępie piszę, że #gorzkiezale żebyście ewentualnie nie oskarżali mnie o marnowanie czasu.
Mam osoby które śmiało mogę nazywać przyjaciółmi mimo, że mieszkają kilka setek kilometrów ode mnie. Mimo wszystko czuję, że zawracam ludziom dupę. Czuję, że nikt mnie nie kocha i nikogo nie obchodzę. Tyle razy ludzie już mnie wykorzystali, że nie wierzę w szczere intencje. Teraz pewnie ktoś sobie pomyśli "o, bo musisz uwierzyć". Jak uwierzę to jest taka sytuacja jak z moim byłym #niebieskipasek - taka osoba mnie wykorzystuje jak swoją zabawkę i rzuca w kąt. Zaraz ktoś mi napisze - weź się w garść. Wzięłam już wiele razy, ale jak jest dobrze to ja po prostu wracam do poprzedniego stanu na własne życzenie. Jest mi źle z tym, że jest dobrze.
Bezsilność jest suką, która zagnieździła się w mojej głowie, codziennie ściska mnie za gardło. Wieczorem szepcze mi do ucha - że jestem beznadziejna, głupia, ścierwo etc. I ja wiem, że ona mówi prawdę. Wiem, że taka jestem. To nie daje mi nic zrobić. Czegokolwiek staram się podjąć to w mojej głowie jedna melodia - nie dasz rady. Choćbym sobie dzień i noc wmawiała, że jest inaczej to mną steruje.
Mimo, że kocham naukę to powtarzam klasę. Nie potrafię wychodzić do ludzi. Boję się ich. Każde wyjście to tragedia. Nawet jak ludzie nie mają złych zamiarów to ja mam wrażenie, że Oni na mnie patrzą. Myślą sobie złe rzeczy. Nawet na terapię do psychiatry nie potrafię w spokoju dojechać. W autobusie każdy robi swoje, a ja gdy tylko spuszczę głowę żeby poczytać (chcę zająć myśli) to widzę, że ludzie na mnie patrzą, gapią się. Podnoszę głowę - ta osoba nawet się nie ruszyła.
Schudnij - powiecie. Chudnę. Schudłam już 50 kg, ale jest następna pani - Bulimia. Jak się denerwuję, nie mam co robić, dopada mnie ból istnienia to jem. Potem to wymiotuję, mam wyrzuty sumienia, ćwiczę, jem tabletki przeczyszczające a i tak to wszystko się powtarza. Mimo, że ludzie mówią mi, że mam sympatyczną twarz to ja w to nie wierzę. Najchętniej wzięłabym nóż i pocięła ją na kawałki.
Nienawidzę siebie, nienawidzę. We wszystkim powinna mnie wspierać rodzina. Nie wspiera. Słyszę codziennie, że jestem nieudacznikiem, nie dostanę się na dobre studia. Mogę sobie o tym pomarzyć. Cokolwiek powiem, cokolwiek zrobię to jest źle. Tona wyzwisk, tona wyrzutów.
Kilka razy chciałam się zabić, ale nawet to mi się nie udało.
Dzień w dzień mam problemy z podejmowaniem prostych decyzji. Nie wiem czy kupić jabłko czy gruszkę. Jak kupię gruszkę to mam ogromne wyrzuty sumienia, że nie jabłko (bo przecież ma mniej kalorii) i na odwrót. Te myśli są tak silne i obwiniające, że często płaczę.
Przepraszam, że to piszę, ale potrzebuję tego. Potrzebuję. Jeśli komuś zepsułam dzień to przepraszam. Nie chciałam. Postaram się jakoś wynagrodzić, obiecuję.
#feels
  • 28
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach