Wpis z mikrobloga

To mój pierwszy wpis w tagu #silownia ale od dłuższego czasu nurtuje mnie pewna kwestia. No i nie jesteśmy przecież na elektrodzie. Opisuję o co chodzi, a pod spodem TL;DR.

Otóż na początku grudnia postanowiłem wziąć się za siebie i zacząć ćwiczyć. Było to o tyle proste, że cały osprzęt mam pod ręką - współlokator pakuje od kilku lat, więc odpadają koszty siłki, karnetów itp. Tak więc ziomeczek wtajemniczył mnie o co kaman, co jeść, jak dobierać obciążenie itp. Spodobało mi się i do świąt było całkiem spoko (startowałem od zera - level: suchoklates)

Problem pojawił się po Nowym Roku. O co chodzi? Ano o brak motywacji. O ten moment kiedy wypadasz z rytmu treningowego, bo np. spotykasz się z dziewczyną, masz zajęty wieczór, cokolwiek.

Pytanie brzmi więc: Skąd czerpać motywację żeby po pracy nie walnąć się na kanapę tylko poprzerzucać trochę żelastwa?

Niestety, nie przemawiają do mnie patetyczne filmy typu Rocky czy "Po prostu walcz", jakieś biografie Zlatana czy innych patusów. Siłka to nie jest dla mnie jakaś odskocznia do normalnego życia, w którą przekuwam wszystkie swoje frustracje. Wychowałem się w normalnej rodzinie, ojciec nie lał mnie kablem od prodiża, kumple w szkole nie poniżali, a jedyna dziewczyna, która od czasu do czasu przebąkiwała, że "mógłbyś zacząć ćwiczyć" to już odległa przeszłość.

Tl;dr:


#mirkokoksy #kiciochpyta #mikrokoksy
  • 24
@Hahazard: Ciężko jakoś jednoznacznie na to odpowiedzieć. Przeważnie problem motywacji mija gdy masz z kim ćwiczyć, albo gdy nakreślisz sobie jakiś cel i program. W końcu machanie bez celu zawsze będzie się nudzić.

Może zacznij prowadzić dziennik treningowy, ustal jakieś małe cele i powoli zacznij je realizować. Potem oczywiście możesz wszystkie swoje wyniki siłowe wprowadzić w komputer, zrobić z tego jakiś wykres, i zaobserwować swój progres.

Albo zmień zupełnie program treningowy,
@Hahazard: Masz zajęty wieczór ? Cokolwiek ? Albo masz ustalony rytm treningowy i się go trzymasz, albo sobie daruj. Wyznacz sobie jakiś konkretny cel i do niego dąż, np. zwiększenie obciążenia w przysiadzie czy w innym ćwiczeniu. To powinno zapewnić trochę motywacji.
@Hahazard: po co ćwiczysz? Tak sobie, czy chciałbyś lepiej wyglądać?
Mnie motywuje śledzenie efektów, notuj sobie po treningu, co i jakim ciężarem robiłeś, waż się i notuj, mierz się i notuj, a potem na to patrz :D. Rób zdjęcia i porównuj.
I przyzwyczajenie, jak wpadniesz w rytm, to łatwiej.
Jak mi się nie chce iść, to wiem, że będę zły na siebie, że nie ruszyłem dupska. A jak mi się bardzo
@Hahazard: A jaki masz cel? Dlaczego ćwiczysz? Bo "wzięcie się za siebie" jest nieco zbyt ogólnikowe moim zdaniem. Jeśli sam sobie nie ustaliłeś konkretu w stylu "10kg czystej masy mięśniowej","zrzucenie 5kg tłuszczu", "20 podciągnięć bez przerw" itp., itd., to nic dziwnego że nie masz żadnej motywacji. Nie ma bardziej demotywującej rzeczy, niż zadawanie sobie bólu parę razy w tygodniu bez żadnej przyczyny.
Więc najpierw odpowiedz sobie DLACZEGO chcesz ćwiczyć.
@superlogin: Chciałbym lepiej wyglądać, zgubić brzuch, nabrać masy (jestem dość chudy - 75 kg przy 185 cm wzrostu - nie jakiś szczaw, ale z tendencją do gubienia wagi).

Dokumentacja to jest jakiś sposób.

A siłownia odpada dla mnie z wielu powodów. Może nie tylko finansowo-logistycznych, ale nie czuję się komfortowo w takiej atmosferze gdzie z głośników leci łupanka i muszę czekać aż jakiś 40-letni koks odstawi moje ciężary albo zwolni maszynę.
@wspolrzednebiegunowe: Nigdzie nie napisałem, że mnie to nie interesuje. Chodzi o pewną porcję wrodzonego lenistwa, która po jakimś czasie podpowiada złośliwie żeby sobie odpuścić, żeby olać.

@mRzielony: To nie takie proste. Ja chcę i jak np. odpuszczę to mam potem wyrzuty sumienia, że nie wziąłem się w garść. Także jednak chcę, ale wrodzony leń mnie powstrzymuje, choć też nie zawsze.

Wiesz, ja nie muszę wyglądać jak Gerard Butler w 300,
@Hahazard: Byłeś w osiedlowej mordowni, a nie w siłowni. Siłownie z prawdziwego zdarzenia tak nie wyglądają. Tam się chodzi dla tych ludzi, dla atmosfery właśnie i wtedy nie masz się co martwić o motywacje. Ale Twój wybór. Możesz ćwiczyć w domu i się męczyć, to Twoje życie :-)
@Dakkar: Cieszę się, że wiesz lepiej ode mnie gdzie byłem. :) Zwiedziłem kilka obiektów łącznie z siłownią dla pań (!), gdzie byłem jedynym facetem, ale w większości były to duże, śródmiejskie obiekty znanych sieci. I było jak wyżej. Pozdrawiam zatem.
@Hahazard: Miewam ten sam problem. Najlepszym rozwiązaniem dla mnie jest...zrobić trening mimo wszystko. Zdarza się, że wracam o 2 w nocy i robię cały trening, bez zmiłuj się (ewentualnie po prostu odejmuję trochę kg). Chodzi o nawyk, nie o zrobienie idealnego ciała miesiąc szybciej.
@Hahazard: ćwicz w domu jak najbardziej, jak ci to odpowiada.
IMO z dobrym kumplem > samemu > siłka publiczna (chyba, że dzik już jesteś i możesz sobie ego łechtać wywołując zazdrosne spojrzenia xD).

No to wiesz, jaki masz cel- lepiej wyglądać, przypakować i być silniejszy. Nic tak nie motywuje, jak to, że są efekty. Więc jak mówiłem- notuj ciężary, wagę, obwody i rób zdjęcia. Oszacuj sobie, ile musiałbyś ważyć i przy
@Hahazard: motywacja bierze się z chęci zmiany, piszesz, że chcesz się zmienić, ale chyba nie aż tak jak ci się wydaje. I zamiast myśleć o tym, że ciężko zrobić trening zacznij myśleć, że głupio tak leżeć na kanapie jak można pomachać sobie żelastwem. I zajebiste podejście ktoś lubi ćwiczyć to musiał w przeszłości dostać kablem albo laska musiała mu serce złamać?
@Hahazard:

Siłka to nie jest dla mnie jakaś odskocznia do normalnego życia, w którą przekuwam wszystkie swoje frustracje.


Uogólniasz i to strasznie. Siłownia to zwykłe hobby gdzie jest przekrój całego społeczeństwa znajdziesz i kryminalistów i handlowców. Czasem i na jednej sali.