Wpis z mikrobloga

Kontynuacja http://www.wykop.pl/wpis/10560220/miry-jest-ryfa-zbieralem-w-tym-roku-lysiczki-lance/30633638/#comment-30633638

Wieczorem gdy mikrowałem moja babcia zszokowała mnie pewną wiadomością.

-Co synku słychać u ciebie? Ja zrobiłam sobie jajeczniczki z tymi grzybkami z szafki.

-Ze słoika po koncentracie z czerwonym wieczkiem? Z tej szafki za lodówką?

-No tak. Przysmażyłam jeszcze cebulki troszkę i (jak ona to mówi) zalałam trochę keczupcem.

-Kiedy to jadłaś?! (już zacząłem panikować w końcu 100 Grzybsów #narkotykizawszespoko )

-Wiesz.. Jakoś ciężko jest mi określić. Pół godziny? A co też byś zjadł? Tylko grzybków już nie ma.

Oczy jak 5 złoty, brak tęczówek, a źrenice ogromne jak czarne dziury i wielki uśmiech na twarzy. Wyobrażacie sobie starowinkę na 100 grzybsach?! Paranoja na momecie. Pierwsza myśl żeby zadzwonić po karetkę, może jakieś płukanie żołądka- coś- cokolwiek, ale przecież już faza wjeżdżała, a karetka, szpitale na pewno nie były by dobrym wyjściem. Do tego #bagietyjuzjado .

Babuszka usiadła na kanapie u mnie w pokoju i kanapa ta stała się dla niej najwspanialszym miejscem na ziemi. Zaczęła opowiadać historie swojej młodości cisnąc przy tym niesamowitą bekę, aż zastanawiałem się przez chwilę czy jej nie nagrać tylko że było by to przestrzelenie obu stóp i kolan.

Było śmiesznie do pewnego momentu, który nadszedł dość szybko co mnie zaniepokoiło jeszcze bardziej. Ten moment kiedy rozumiesz, że wszystko co istnieje jest jednością i ty jesteś jednością ze wszechświatem. Grzybiarze wiedzo #pozdrodlakumatych

Zdała sobie na poważnie sprawę, że to co się stało jest tak naprawdę nieważne i to samo tyczyło się przyszłości. Tylko tu i teraz, bez stresu i trosk. No chyba, że zaczynają się wizje…..

-Widzisz to? Jak ruszam ręką. Widzisz co się dzieje?

-Babciu spokojnie. Nic złego się nie dzieje.

-Ale ja się nie boję. Tak pięknych kolorów chyba nigdy nie widziałam. Dlaczego tak się dzieje?

I w tym momencie miałem ogromny dylemat. Powiem, że się zćpała co może skończyć się bedtripem, a niedajboze jeszcze gorzej. Nie powiem efekt taki sam. Co byście zrobili??

-Zjadłaś grzyby halucynogenne. Też je kiedyś jadłem i jestem pewien, że nic złego się nie stanie.

-Ja też jestem tego pewna.

No ta odpowiedz mnie zmiażdżyła. Pierwszy kontakt z dragami i taka reakcja, szok, zaskoczenie, niedowierzanie miliony pytań bez odpowiedzi. Ale widać, że to Moja babcia  Zaraz chciała żebym pokazał jej muzykę i ona rzeczywiście ją widziała :D Ta psychodela kiedy słyszysz kolory widzisz dzwięki. Leżała dobrą godzinę słuchając ze słuchawek swoich nut (muzyka klasyczna ofc. Mozart ale co dokładnie nie pamiętam.) machając nad sobą rękoma jak by w mieszała w mistycznym kolorowym kiślu zmysłów nucąc pod nosem. Widać było, jak zwiedza wymiary, odmienne stany świadomości, jak poznaje dotąd nieodkryte obszary samej siebie. Tak spokojnej twarzy nie miała.. nie pamiętam w sumie żebym widział ją kiedykolwiek tak spokojną. Przygotowałem jej kolacje w tym czasie. Wiedziałem jak jej ulubiony sok pomarańczowy wpłynie na receptory szczęścia i kanapeczka z polędwiczką sopocką.

Kiedy przerwała trans z muzyką była chyba w najgrubszym momencie psychodeli jednak nie tracąc przez ten czas świadomości zażycia psylocybiny. Zachowanie spokoju, którego nie powstydził by się grzybiarz z 20 letnim stażem. Wiedziałem, strach miną całkowicie. Teraz babcia musi koniecznie zobaczyć coś pięknego. Idziemy na dwór!

Piękny choć mroźny wieczór i ogromny zachwyt babci. Mieszkamy w dość malowniczej okolicy niedaleko jeziora i pieknych alejek gdzie za zwyczaj nikogo nie ma. I tak było tym razem.

Wydawało mi się, że obserwuję odrodzenie się na nowo starego człowieka. Zachwycała się wiatrem, łysymi drzewami, zimną wodą, której koniecznie musiała dotknąć i ciemnością do której nawiązała ciekawą myśl. „Lęk jest tak samo obecny jak ciemność i czujemy ten sam typ emocji. Chwila w ciemności i oczy się przyzwyczają, w ciemności śpimy. A dlaczego wciąż się lękamy lęku?”

Spytałem ją czy bała by się umrzeć. Spytała mnie czy pamiętam co ze mną się działo zanim się urodziłem bo możliwe, że to będzie się działo po śmierci, a skoro tak to może się też i odrodzi.

Wróciliśmy w końcu do domu. Trip się skończył, babcia poszła spać.

Ciężko jest mi bardziej wytłumaczyć i opisać całą sytuację. Zawsze lakonicznie się wypowiadam poza tym nie potrafię opowiadać. Moja Babcia skwitowała ten tekst tak: „Wydaje mi się, że dobrze napisałeś. Jak komuś będzie tu brakować halucynacji to niech sam zje te grzyby. Ważne żeby zrozumieli lęk przed strachem.”

(autorski opis Babci)

Kanapa stała się najwygodniejszym miejscem na ziemi. Miejscem w którym powinnam być, najodpowiedniejsze w jakim kiedykolwiek byłam. Tylko tu i teraz. Bez jakichkolwiek zastrzeżeń mogę powiedzieć, że nigdy nie czułam takiego spokoju duszy jak w tym czasie kiedy zrozumiałam co jest bezwartościowe. Liczy się tylko tu i teraz.

Kiedy człowiek zatraci życie w przekonaniach jakie nabywa, w stylu życia i sposobie myślenia przestaje być otwarty na wiele, wiele naturalnych i oczywistych prawd. Moje dotychczasowe życie było wielkim kłamstwem. Teraz już wiem. Najgorzej jest bać się samego strachu. Przeżyłam w nim młodość, dorosłość bo komuna i trzeba się bać sąsiadów, a nawet książek. Na starość zrozumiałam słabość strachu i powiedzieć muszę, że nie mamy się czego bać.

( ͡° ͜ʖ ͡°)

  • 21
  • Odpowiedz