Wpis z mikrobloga

Mirki znalazłem psa.

Dzwonek do drzwi. Ukazuje sie facet od liczników jakiśtam. Z nim pies, który wbiega do mieszkania. Facet odchodzi, pies zostaje. Pies rasy terier, a przynajmniej podobny. Mój #rozowypasek na siłownie, ja do #studbaza wychodzimy. Pies miał zawieszkę, więc dzwonie. Wykonałem 3 telefony, okazało sie że pies uciekł już tydzień temu. Właściciel chciał przyjechać, ale mieszkał paręset metrów dalej więc zaproponowałem że oddam do rąk własnych. Zanim go odprowadziłem sprawdziłem jeszcze jego zdolności dając mu odpowiednio kabanosa i trochę kurczaka. Siadał, łapy dawał, nawet i kładł sie, jak trzeba było.

I nic by w tym złego nie było, gdyby nie to, ze pies się szwendał po dworze, na mrozie przez tydzień! Biegając z zawieszką na której był numer telefonu. Nosz k---a, wszystkie telefony, nakarmienie go, odprowadzenie zajęło mi pół godziny. Nie wierzę że byłem pierwszą osobą która psa spotkała, bo pies ewidentnie szukał kontaktu z ludźmi. Ludzie to jednak chuje są.

Ja natomiast czuje sie dumny, mam na koncie dobry uczynek ; )

#coolstory #truestory troche #pokazpsa
vlave - Mirki znalazłem psa. 



Dzwonek do drzwi. Ukazuje sie facet od liczników jak...

źródło: comment_rjXEj98dVJKQKbaem9EpiI8SBA8rytVF.jpg

Pobierz
  • 23
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 2
@vlave: Z dwa tygodnie do szkoły w której pracuje przyplatal się kot. A właściwie dzieci go znalazły na śmietniku, młody, 3 miesiące. Przygarnelam go do siebie na zajęcia, potem poszłam z nim do dyrekcji, zlecialy się inne nauczycielki.

Wieczorem wrzuciłam na fb posta z jego zdjęciem, że szukam nowego domu bądź właściciela. Koleżanka z pracy udostępniła.

Zostałam pod tamtym postem osadzona o to przez dwie nauczycielki, że zabrałam komuś kota, że na pewno jest czyjś i wyszedł na chwile z domu ( na nic tłumaczenia, że jadł jak nienormalny) i ogólnie "ciesze się, że nikt nie postanowił tak "ratować" mojego kota jak
  • Odpowiedz