Wpis z mikrobloga

#ciekawostkimuzykiklasycznej #muzykaklasyczna

Lacrimosa z Requiem (bodajże ósma msza):

http://www.youtube.com/watch?v=k1-TrAvp_xs

Wypadałoby zacząć od stwierdzenia pewnego znanego wśród środowiska obracającego się dookoła muzyki klasycznej, a głównie instrumentalistyki. Istnieje bowiem nizapisana w żadnych kartach medycyny choroba. Nazywa się "jestemgorszyodtyluoza". Dotyka najczęściej początkujących instrumentalistów różnego rodzaju, poprzez flecistów i klarnecistów, przez pianistów ( ci chyba najbardziej cierpią ), zachaczając nawet o śpiewaków ( krtań to jakby nie patrzeć też instrument, struna poruszana powietrzem ), a kończąc na skrzypkach. Mało by tego było, gdyby nie fakt, że jeszcze do tego dochodzi Mozart, bo to o nim ten wpis. To on jest tym gwoździem do trumny z motywacją instrumentalistów i kompozytorów. Gdy sobie ktoś w końcu coś zagra lub napisze, to po pewnym czasie dochodzi do niego ta przytłaczająca myśł, że Mozart zrobił to pewnie mając 5 lat i nie w dwa tygodnie a w godzinę.

Johannes Chrysostomus Wolfgangus Theophilus, tak brzmiały wszystkie imiona Mozarta. Po jakkimś czasie zmienił sobie Theophilis na Amadeus. Chociaż to nadal pięknie nie brzmi, oba po polsku to Bogumił. Na samym początku mały Wolfgang był zupełnie taki sam jak rówieśnicy, srał w pieluchy i się ślinił. Ale w końcu przemyślał swoje zachowanie i w wieku pięciu lat zabrał się za poważną pracę. Rozpoczął komponowanie, i stał się nagle przeobraził się w cudowne dziecko grające na klawiszach. Nie lubił trąbek i fletów ( i wcale mu się nie dziwię ( ͡° ͜ʖ ͡°)). No w sumie nie byl takim geniuszem, powstrzymał się z napisaniem pierwszej opery do czasu gdy miał 12 lat (opera La Finta Semplice ). A do końca swojego życia nakomponował 6 oper-arcydzeł, 21 koncerów, 44 utowry na kwartet smyczkowy, 17 mszy, około 40 symfonii i inne kameralne chałturki. A to wszystko przez jego króciutki żywot.

No ale skąd nagle wzięło się u Mozarta taka wydajność, przecież nie starczyłoby mu motywacji. Na ratunek przyszedł jego gęgający i rugający ojciec Leopold, który prawił mu kazania o tym, że trzeba ciężko pracować, a nie wałęsać się z innymi muzykami. Mozart wychował się na małego buntownika, któremu brakowało zabawy.

Mozart najprawdopodobniej miał nerwicę natręctw. Gdy uczył się matematyki, potrafił zapisać tak kartkę liczbami, że nie była czytelna, lecz pisał ciurkiem, i w sumie wszystko było z tej kartki do odczytania, jeśli wiedziało się gdzie zacząć. Są nawet źródła wskazujące na to, że malował kredą szafki podczas nauki.

Podaną przyczyną jego nerwowości były nieustanne trasy koncertowe, które odbywał z rodzeństwem. Ojciec biznesmen, nazwał ich " Grające cude ", Bogumił miał wtedy 7 lat. W czasie jednej z wizyt Mozart oświadczył się Marii Antoninie, nie udało mu się.

Wielokrotnie cytowany jest fakt o cudownym słuchu Wolfganga. W Rzymie w kaplicy sykstyńskiej śpiewane były przez chór "boskie melodie", sam papież nałożył na wszystkich takie prawo, że nie można kopiować owych melodii, są wyłączne tylko dla tego miejsca. Tak cudowne utowy pisane przez Gregoria Allegri, zawdzięczały swój sekret impowizacjom śpiawaków, kórzy w kaplicy występowali. Młody Mozart, był na tym występie dwa razy, i przepisał dwunastostronnicową partyturę na cztery różne linie melodyczne ze słuchu, dwie godziny po drugim jej odsłuchaniu, tak po prostu. link do nut

W końcu przestał słuchać się ojca i w wieku 26 lat ożenił się z Konstancją Weber, wcześniej odrzuciła go jej siostra Alojza. Ojciec uważał, że to nie jest materiał na żonę dla jego dziecka. Romantyczny Mozart w liście do ojca napisał, że Konstancja " nie jest brzydka, ale nie jest też pięknością[...] ale ma dość zdrowego rozsądku, by podołać obowiązkom[...]".

W sumie dobrali się idealnie, oboje byli niedojrzali i nieodpowiedzialni, a ich dom przypominał bardziej cyrk z całym panującycm tam bałaganem. W ciągu 9 letniego pobytu w Wiedniu przeprowadzali się 11 razy.

Mozart pracował na dworze arcybiskupa Salzburga, aż pewnego dnia widocznie niewytrzymał i odpyskował zarządcy, który miał w zwyczaju udzielać mu rad. W zamian za to został wykopany ze stanowiska, dosłownie, butem w dupę. Co ciekawe, w domu arcybiskupa, służący, pokojówka i sprzątaczka byli stawiani na tej samej wysokości co kompozytorzy.

Większonść problemów Mozarta brała się z jego braku taktu, lub jak wolicie szczerości. Ludzie zazwyczaj czuli się dotknięci jego komentarzami.

Listownie też miał niezłe porównania:

„Francuzi są i pozostaną osłami, sami nie są zdolni do niczego i bez obcokrajowców niczego nie potrafią. (…) ”. więcej pikantnych fragmentów z listów

Był także sprośny, to co wypisywał do Marii Annny Tekli to dzisiejsze sextelefony w formie lisownej. Wcale nie przejmował się tym, że był kurduplem i do tego nieatrakcyjnym( tak w filmie Amadeus, ma twarz jak dupa niemowlaka i zadarty nosek ).

Jako dorosły ( powiedzmy sobie szczerze ( ͡° ͜ʖ ͡°)) człowiek, cały czas miał problem z pieniędzmi. Wielokrotnie dawał robić się w bambuko, a ludzie płacili mu nie pieniędzmi a podarunkami. Napisął nawet do ojca " ... potrzeba pieniędzy, a ja , powiem ci, mam teraz pięć złotych zegarków...", zadłużał się u MIchaela Puchburga, któremu widocznie nie przeszkadzało , że Wolfgang mu zwyczajnie tych pieniędzy nigdy nie oddawał.

W końcu dostał pracę na dworze cesarza Franciszka Józefa i zdobył stałą pensję 800 guldenów rocznie. Zarabiał teraz więcej niż jego ojciec, ale nie był najbogatszym kompozytorem na dworze. Mawiał o zarobkach: " [pensja ] zbyt wysoka za to, co zrobiłe, ale zbyt niska za to, co mógłbym zrobić". W sumie swój stan majątkowy zawdzięcza hazardowi i pijaństwy, to przez to tkwił w nędzy.

Istnieje przekonanie, że Mozart spłukał się do zera i umarł jako biedak bez grosza i pochowany został w bezimiennym grobie. To nie jest do końca prawda, bo miał masę długów, a pochowała go jego żona. Po jego śmierci stała się bardzo obrotna i troszczyła się o rękopisy męża i zadbała o ich publikację. Potem wyszła za mąż powtórnie za dypomatę i muzyka amatora Georga NIssena, który jest autorem biografii Mozarta. (Na grobie Nissena jest napis, że był mężem wdowy po Mozarcie, a ja jestem pra-pra-pra-pra-pra-....-pra-wnukiem Mieszka Pierwszego).

Konstancja nawet po "zmianie" męża, troszczyła się o dobre imię Wolfganga. Poczuła się dotknięta komentarzami Friedricha Schlichtegrolla, i wykupiła cały nakład biografi Mozarta w jego wykonaniu i usunęła obraźliwe fragmenty. Było tam sporo o ootruciu Mozarta przez Salieriego, rywalizującego z nim kompozytora ( tak ten piękny film o Mozarcie to w większej części dramat i tyle ). Historia może i ładna, ale niespecjalnie prawdziwa.

Na koniec Marsz Turecki:

http://www.youtube.com/watch?v=HMjQygwPI1c