Wpis z mikrobloga

W sumie i tak nie mam nic innego do roboty więc postawnowiłem wam napisać

jak ogromny wpływ na psychikę człowieka ma jego dzieciństwo, a raczej towarzystwo, w którym

przyszło mu dorastać i jak bycie odrzuconym oraz wyśmiewanym w szkole potrafi człowieka na dobre zniszczyć.

Oczywiście historia ta jest oparta na moim życiorysie (niestety). Generalnie mieszkam w bardzo #!$%@? okolicy, wokół gminnego miasta jest pełno wsi, w których mieszka masa patologii i dresów sebixów, samcuf alfa typu "#!$%@?ć ci lepe na ryj smieciu" za to, że się na takiego spojrzysz pod złym kątem itd. Zawsze byłem przez rodziców wychowany żeby być dobrym spokojnym i miłym dla wszystkich człowiekiem, i taki też byłem. Kompletnie nie pasowałem do towarzystwa, z którym przyszło mi chodzić do szkoły. Niezliczoną ilość razy byłem szykanowany, wyśmiewany, wytykany palcami oraz wyśmiewany, ponieważ dobrze się uczyłem zarówno w podstawówce i gimmnajzum. Miałem bardzo dobre oceny, jednak moje kontakty z równieśnikami praktycznie nie istniały, byłem klasowym popychadłem i wszyscy się na mnie wyżywali, co oczywiście równa się z tym, że jakiekolwiek kontakty z dziewczynami również nie wchodziły w grę, bo #!$%@?, która by chciała być z takim jak ja. Wszystkie wolały się #!$%@?ć z tą patologią, bo przecież oni są tacy męscy. Bójki, popychanki były w tej szkole na porządku dziennym, reakcji nauczycieli/dyrekcji brak, więc te debile czuły się bezkarne i takie dorosłe (pfft). Oczywiście taki człowiek jak ja, ułożony, spokojny, trzymający się na uboczu itd (nigdy się nie biłem) nie miał tam praktycznie racji bytu, jak już wspomniałem, zawsze byłem obiektem wyżywania się innych z w/w powodów. Jak by tego było mało, dziewczyna w której się zakochałem, której starałem się to przekazać, podrywać ją itd. brutalnie (tak mi się przynajmniej wtedy wydawało) mnie odrzuciła, zwyczanie mnie olała i wrzuciła do głębokiego #friendzone, byłem w jej oczach #!$%@?ą, no bo przecież nie będzie chodzić z kimś kto jest szkolnym popychadłem nie? W taki oto sposób z zrytą banią poszedlem do technikum, gdzie spotkałem w końcu w miarę normalnych ludzi, jednak piętno, jakie wywarły na mnie lata poniżeń w podstawówce i gimnazjum już na zawsze we mnie zostały. Nie potrafię nawiązać normalnych relacji z ludźmi, niesamowicie często się nad sobą użalam, mam częste napady depresji, poczucie własnej wartości i samoocena jest poniżej rowu mariańskiego. Bardzo chciałbym mieć dziewczynę, jednak jakikolwiek związek, ba, żeby w ogóle się mną jakakolwiek dziewczyna zainteresowała jest dla mnie kompletnym kosmosem, czymś nieosiągalnym. Jestem zamknięty w sobie, mam fobię społeczną, nie cierpię imprez choćby ludzie byli nie wiem jak mili dla mnie, po prostu nie jestem w stanie się tam pokazać i tyle, panicznie boję się wyśmiania. Jakikolwiek uśmiech czy coś w komunikacji publicznej i już mnie przechodzi zimny dreszcz, czy aby ze mnie się nie śmieją, czy aby czegos nie zrobiłem żeby się ze mnie śmiali.

Tak więc podsumowując, jeżeli byłeś na miejscu tych, którzy śmiali się w podstawówce/gimnazjum z innych, wyżywali się na nich itd.

100 #!$%@?ÓW W DUPĘ I KOTWICA CI W PLECY, ŻEBYŚ #!$%@? JEDNA Z DRUGĄ ZDECHŁY ZACHLANE GDZIEŚ W JAKIEJŚ MELINIE OSZCZANI I OSRANI PRZEZ INNYCH ŻULI, ZŻARCI PRZEZ SZCZURY I ROBALE.

dla tych, którzy dotarli aż do tego momentu, dzięki za przeczytanie, po prostu musiałem to z siebie wyrzucić.

#feels #gorzkiezale
  • 23
@gravition: ale całe weekendy chodze nabuzowany na nią, zazdrość zaczyna mnie zjadać od środka. wiem jak mógłbym to rozwiązać - wychodząc do ludzi, do których nie mam gdzie wyjść w sumie. I tak kisze sie w swoim pokoju weekendami sam #!$%@?ąc sie na nią, na siebie i na wszystko dookoła.

naczytałem sie na mirko o tym ze trzeba znalezc cos co zajmie czlowieka, ok kupiłem nóż motylkowy, zaczalem sie bawic, fajnie
@gravition: mnie szykanowano przez całe dzieciństwo, z powodów zdrowotnych, ( to dopiero chamstwo ), a teraz na studiach jestem normalnym czlekiem, mam kontakty z różowymi paskami, podobam im się, chodzę na imprezy ze znajomymi, tam nie stoję jak kołek, tylko się dobrze bawię. Jedyne co mi pozostało po starych, złych czasach, to drżenie rąk, gdy prezentuję coś przed większą grupą ludzi.

Wyjście do ludzi naprawdę pomaga, a ostatnie 3 lata zycia,