Wpis z mikrobloga

Wstyd mi za naszych rodaków. Otóż już wyjaśniam. Pojechaliśmy ze znajomymi do Pragi na długi weekend, chłopaki głównie w celach zarobkowych w pokera, czyli przyjemne z pożytecznym. Pierwsza sytuacja: będąc w Pradze, wiadomo, trzeba iść trochę pozwiedzać i tak też uczyniliśmy. Poszliśmy w miejsce, gdzie był świetny widok na całe miasto, nazwijmy to "tarasem widokowym". Na tymże tarasie znajdowała się sezonowa budka-restauracja, a obok stoliki do niej należące. Stanęliśmy przy barierce, żeby zrobić sobie kilka pamiątkowych zdjęć, skoro już jesteśmy w tak ładnym miejscu. I teraz przechodzę do sedna sprawy - obok nas, przy stoliku rozsiada się wygodnie grupka ludzi, myślę sobie "fajnie, w sumie też bym coś zjadła ciepłego, jeszcze z takim widokiem!". Po czym po chwili wyciągają - uwaga - kromki chleba, plastry sera i szynki i zaczynają się stołować... Nam wszystkim szczeny opadły i gały wyszły na wierzch. A na domiar wszystkiego zaczęli rozmawiać po polsku. Wtedy już było jasne, że Janusze i Grażyny wybrały się na romantyczny długi weekend do stolicy Czech. Co jak co, ale to już lekka przesada, przynajmniej w moim odczuciu.

Historia kolejna. Tym razem już z autobusu. Zawsze mam takie "szczęście" do współpasażerów, a to żul śmierdzący, a to stary dziad/baba, a to grubas zajmujący swoje siedzenie i kawałek mojego, przez co miejsca mam tyle, że nawet sardynki w puszce mają go więcej, a to "zabawni" ludzie. I dzisiaj trafiłam na tych ostatnich. Na szczęście obok mnie siedzi mój luby, ale oni zaraz obok nas. Panowie zabawni również przyjechali na długi weekend w celach rozrywkowych. Od ich wejścia do autobusu od razu wiedziałam, że moje #!$%@? sięgnie zenitu. Nie myliłam się. Gdy tylko zajęli swoje miejsca zaczęli narzekać jak tu jest gorąco. Pojawił się pan kierowca a oni od razu z pretensjami "panie, weź pan przykręć to ogrzewanie" na co pan odpowiedział, że panuje tu ciepła, rodzinna atmosfera - co według mnie było fajną, rozluźniającą odpowiedzią i wiadomo było, że tylko żartuje i jak ruszy bus w drogę to klimatyzacja się włączy. Po czym jeden z panów zabawnych rzucił "sam se siedź w tym ciepełku" (zaskoczona byłam, że nie pojawiło się soczyste #!$%@?). Kierowca poszedł i włączył klimę.

Jak wiadomo, w polskim busie ludzie walczą o miejsca na śmierć i życie i co słabsze jednostki, no to niestety ale są zmuszone dołączać się do przypadkowych ludzi. Ale pan zabawny nad wszystkim czuwał i powtarzał każdej dziewczynie, że gdyby nie znalazła miesjca, to on oferuje podróż u niego na kolanach (super podróż #!$%@?).

Panowie zabawni to typy technobojów, włoski na żel, sylwetka trenowana na siłowni, jeden z nich ma charakterystyczny kolczyk w brwi, na oko ~35lat.

Jedziemy dalej. Panowie zabawni otwierają piwo i zabawiają wszystkich wkoło swoimi opowieściami. Szkoda tylko, że nie pomyśleli, że może cały autobus nie ma ochoty ich słuchać. Ale było im mało i postanowili sobie zjednać ich słuchaczy puszczając w ruch wódkę. Lecz jedna wódka to za mało, na postoju trzeba było dokupić więcej.

Moim zdaniem czasy picia wódki w autokarze minęły już w gimnazjum, kiedy to fajnie było ze znajomymi z klasy pić na pszypale co by facetka nie zobaczyła i mieć ubaw jakim to się jest hardkorem. A może to panowie zabawni zatrzymali się w rozwoju na tym etapie, co wiele by wyjaśniało. Bardzo mnie denerwują tacy ludzie i mam straszliwy ból dupy o to, no bo #!$%@? ileż można śmieszkować drąc pijany ryj na cały autobus i nie szanować ludzi wkoło tylko dbać o to żeby się samemu dobrze bawić. No jakiś umiar trzeba mieć mimo wszystko i podstawy dobrego wychowania też by się przydały.

Niestety już wiele w życiu widziałam i coraz bardziej nienawidzę ludzi, a także ciągle utwierdzam się w przekonaniu, że "people=shit". Także jadę dalej z gównami gotującymi się w dupie z #!$%@? i chyba zacznę zaraz prosić bozię, żeby te bezmózgie #!$%@? wysiadły we Wrocławiu.

Zazdroszczę pani, która załatwiła sobie transfer na inne miejsce z dala od tych imbecyli... Szczęście w nieszczęściu, bo mam słuchawki, muzyka leci bardzo głośno, a mimo to nadal ich słyszę...

Dajcie jakieś słowo otuchy, co bym nie zwariowała do reszty :(

Sorry, że takie to długie, ale lubię pisać.

Bardzo #gorzkiezale #buldupy
  • 6
@PeopleEqualShit: Hyh w sumie najlepiej mieć samochód własny i nie mieć problemu. Jednak się zgadzam - kultura wielu Polaków to dno, dna. Wiesz co jest tego przyczyną? Koniec myślenia na czubku własnego nosa + chęć zaistnienia. Panowie śmieszkowie nie pomyśleli, że np. ktoś uwielbia podróżować względnej ciszy (ja należę do takich osób) i np. dźwięk silnika ich usypia a darcie mordy już nie koniecznie. Niektórzy mogli chcieć cicho sobie porozmawiać (jak
@afrolo2568: mysle, ze teraz po sporej ilosci obalonej wodeczki, to gdyby kierowca sie odezwal to moglby dostac w jape. Oni czuja sie totalnie bezkarni, pani ktora spierdzielala stamtad niemazle w podskokach powiedziala im wprost, ze to przez nich, na co jeden "no i bardzo dobrze" no #!$%@? burak jakich malo.

Ratuja mnie troche te sluchawki, ale tez sluchac glosnej muzyki przez 10h... Leb mi peknie. Dlatego tez mam cicha nadzieje, ze