Trymusowe ciekawostki: bezpańskie świnie.
Półdzikie świniaki wałęsające się po uliczkach średniowiecznych miast były plagą podobną do dzisiejszych bezpańskich psów. Wyłapywanie ich należało do zadań miejskiego hycla, który często łączył obowiązki kata, rakarza i stręczyciela. Świniaki te stanowiły ogromne zagrożenie dla dzieci. Pod koniec XIV wieku głośny był proces świni, która śmiertelnie pogryzła niemowlę. Została ona formalnie osądzona, a wyrok przez okaleczenie i powieszenie wykonano na najbardziej ludnym placu miasta. Z kolei ze
Półdzikie świniaki wałęsające się po uliczkach średniowiecznych miast były plagą podobną do dzisiejszych bezpańskich psów. Wyłapywanie ich należało do zadań miejskiego hycla, który często łączył obowiązki kata, rakarza i stręczyciela. Świniaki te stanowiły ogromne zagrożenie dla dzieci. Pod koniec XIV wieku głośny był proces świni, która śmiertelnie pogryzła niemowlę. Została ona formalnie osądzona, a wyrok przez okaleczenie i powieszenie wykonano na najbardziej ludnym placu miasta. Z kolei ze








![Rzymskie okrucieństwo cz. 1 [religia i arena]](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_YCpkKO0qs9P6rdrAxodggJBvU4NxfWHB,w220h142.jpg)




W średniowiecznym mieście istniało przeświadczenie, że każda brudna robota może być zlecona katowi. I tak oprócz codziennych obowiązków polegających na ćwiartowaniu czy dekapitacji skazańców kat wyłapywał bezpańskie psy i świnie, kastrował konie, sprzątał miejsca kaźni z wnętrzności i ekskrementów i patroszył bydło. Ponadto jego doświadczeniu zawierzano układanie stosów, wznoszenie szafotów i wynoszenie samobójców z domu i chowanie ich pod murem cmentarnym. (Ciekawostka samobójców wynoszono często przez wybitą dziurę w ścianie lub dachu, którą pośpiesznie zamurowywano/łatano, aby nie odnaleźli po śmierci drogi do domu i nie prześladowali domowników). W wolnych chwilach nasz zapracowany bohater prowadził lub doglądał miejscowy dom uciech (jego żona bywała burdelmamą).
Profesja katowska łączyła się z dożywotnią hańbą (średniowieczni byli daleko od przekonania Starków, że ten kto stanowi prawa powinien je egzekwować), toteż utarło się, że pozostawała na długo w jednej rodzinie (na synu kata i tak ciążyła infamia z racji urodzenia, więc nie miał dużej swobody w ewentualnym przekwalifikowaniu się). Synów kata, którzy u boku ojca uczyli się rzemiosła często wysyłano w tradycyjną podróż podczas której uczyli się fachu od innych mistrzów sprawiedliwości. Mniej wprawieni ćwiczyli ścinanie głów kapusty na tyłach domu.
Nie