@SocttFavor: jakby na wykopparty puscili ta muzyke to nawet najwieksze piwniczaki by na parkiecie wywijaly jak w jakims Detroit a to tylko Poznan, i to nie jest zatloczony garaz tylko jakis pub z ktorym Michal Bialek ma deal, audiencja taneczna nie sa dobre mordki ktore wyszly z fabryk samochodowych tylko informatycy ktorzy musieli dzis zmienic kolor czcionki na stronie ALE TO NIC SIE NIE LICZY BO PRZY TAKIEJ MUZYCE MOZNA
  • Odpowiedz
Rimbaudian - Drop It On 'Em

Przez przypadek (chociaż niektórzy wierzą, że coś takiego nie istnieje) dowiedziałem się dzisiaj, że oceniłem setne wydawnictwo z kręgu piwnicznego house'u. I tak zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak to się potoczyło.

Jeżeli chodzi o muzykę, ważną dla mnie wartością jest stały progres, odkrywanie czegoś nowego. Czyli na pierwszy słuch - kompletne przeciwieństwo tej odnogi house'u. Tak naprawdę to wszystkie wydawnictwa dla niewprawnego ucha brzmią podobnie (niektórzy twierdzą, że to wręcz melodyjki rodem z Mahjonga) - wielkiej filozofii jeżeli chodzi o konstrukcję utworów to nie ma. "Brudna" produkcja też po pewnym czasie zaczyna nużyć.

Jednak
user48736353001 - Rimbaudian - Drop It On 'Em

Przez przypadek (chociaż niektórzy w...
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Jest taka muzyka, która zawsze będzie coś znaczyła. W jednym z poprzednich postów była to muzyka związana z pracą i radzeniem sobie z walką o lepsze samopoczucie. Dziś jest to muzyka, które pozwala wprowadzić się w stan, który przez wiele lat uznawany był za chorobę, a wręcz opętanie przez diabła - nostalgię.

Jest taki utwór, którego jak słucham, a słucham już od może dwóch lat, to włącza mi się nostalgia za sobą
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Najpierw miał być wpis o Ulverze (@kwiatencja i @Apollo_Vermouth pamiętamy), później miała być mowa o dość niewybaczalnej nieznajomości pewnego kluczowego w swoim gatunku (jednego z moich najbardziej ulubionych, nota bene) artysty, a kończy się na dość generycznym, ale wciągającym lofi-housie.

Bo przy tych antyludzkich upałach na zewnątrz, to czy w ogóle jest siła, żeby słuchać czegoś innego?

DJ Seinfeld - Beginning Of An End

#muzykaelektroniczna #mirkoelektronika #
user48736353001 - Najpierw miał być wpis o Ulverze (@kwiatencja i @Apollo_Vermouth pa...
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

DJ Metatron - State of me

"Domowy wyrzutek, poszukujący sensu i głębi życia, popadający przy tym w melancholię".

Od zawsze zazdrościłem osobom, które potrafią w 2-3 słowach (ewentualnie zdaniach) błyskotliwe scharakteryzować i oddać to, co czuli przy konkretnym utworze/nagraniach/płycie/artyście. Swego czasu próbowałem ten styl naśladować, raczej z marnym skutkiem, bo wychodziły mi zazwyczaj 2-3 akapity (a kto ma czas na czytanie tak długi wywodów w internecie, gdzie wpis goni wpis?), na dodatek tak koślawo i dosłownie jak w powyższym zdaniu.

Abstrahując
user48736353001 - DJ Metatron - State of me

"Domowy wyrzutek, poszukujący sensu i ...
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@user48736353001: zajebisty jest ten kawałek, tak samo jak wiekszosc tworczosci pod 6 aliasami. do tego mix RA z 2013, Prince Of Denmark - This is not (Giegling Mix 02), DJ Metatron aka Traumprinz - This Is Not (Giegling Mix 07)

i Planet Lonely(chyba najlepsze z jego tegorocznych wydawnictw) bo nothing to lose jest dosyć mierne w porównaniu do np. 8.

inna sprawa, że wypuszczanie 3 longplejów rocznie nie służy mu
  • Odpowiedz
Ross From Friends - Thank God I'm A Lizard

Letnie miesiące, już od dobrych paru lat, zdecydowanie należą do rytmów mających korzenie w house'ie. Do dnia dzisiejszego mile wspominam eksplozję subgatunku z głębokością w nazwie, zwłaszcza debiut Blondes. O ile w następnych latach różnorakie pochodne dubstepów czy chillwave'ów przyjmowałem z rezerwą, tak teraz na pierwszy plan wybija się kościół, w którego założeniach jest to, żeby pozostać w szeroko rozumianym undergroundzie.

Ross form Friends to czołowy przedstawiciel subgatunku outsider house (lub lo-fi house, jak kto woli), który tydzień temu wypuścił swój premierowy longplej, "Family Portrait". Muszę przyznać się do tego, że po odsłuchu tej płyty, wróciły do mnie wspomnienia związane z wymienianym na wstępie "Blondes". To jest muzyka, jakiej potrzebuję na lato. Odprężająca, przyjemna (smucić się przy industrialach mogę w listopadzie) niezbyt angażująca, ale wpadająca głęboko w pamięć. Nie tak płaska jak "radiowe" hity w podobnej stylistyce, ale równie przebojowa.

Ross
user48736353001 - Ross From Friends - Thank God I'm A Lizard

Letnie miesiące, już ...
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Kai Hugo kilka lat temu wydał album inspirowany postaciami z serialu Z Archiwum X, jeden z kawałków poświęcił Cindy Salavas. Cindy to postać epizodyczna, jednak dla Palmbomena niesamowicie istotna - za pomocą projektu Memories of Cindy zabiera nas do jej enigmatycznego świata. Jest nostalgicznie, surrealistycznie i trochę obco, płynie sobie ten album jak niewyraźny sen, taneczne melodie współgrają z dość smutną warstwą wokalną. Polecam i zapraszam razem ze mną do podróży
h.....e - Kai Hugo kilka lat temu wydał album inspirowany postaciami z serialu Z Arch...
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Kedr Livanskiy - Fire & Water (outsider house, z LP: Ariadna)

Często łapię się na tym, że samo brzmienie języka rosyjskiego mnie bawi, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. A co najlepsze, znakomicie brzmi ono w piosenkach, zwłaszcza tych ładnych. Dodaje on kolorytu i uroku, ale jednocześnie brzmi bardzo emocjonalnie i szczerze.

Jest to tylko jeden z licznych atutów debiutanckiego LP rosyjskiej artystyki. Kedr Livanskiy zręcznie porusza się między ambientem, dream popem czy techno, trzymając to jednak w mocnych, house'owych ryzach, w czym pomaga jej również spora dawka
user48736353001 - Kedr Livanskiy - Fire & Water (outsider house, z LP: Ariadna)

Cz...
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach