Wpis z mikrobloga

Ross From Friends - Thank God I'm A Lizard

Letnie miesiące, już od dobrych paru lat, zdecydowanie należą do rytmów mających korzenie w house'ie. Do dnia dzisiejszego mile wspominam eksplozję subgatunku z głębokością w nazwie, zwłaszcza debiut Blondes. O ile w następnych latach różnorakie pochodne dubstepów czy chillwave'ów przyjmowałem z rezerwą, tak teraz na pierwszy plan wybija się kościół, w którego założeniach jest to, żeby pozostać w szeroko rozumianym undergroundzie.

Ross form Friends to czołowy przedstawiciel subgatunku outsider house (lub lo-fi house, jak kto woli), który tydzień temu wypuścił swój premierowy longplej, "Family Portrait". Muszę przyznać się do tego, że po odsłuchu tej płyty, wróciły do mnie wspomnienia związane z wymienianym na wstępie "Blondes". To jest muzyka, jakiej potrzebuję na lato. Odprężająca, przyjemna (smucić się przy industrialach mogę w listopadzie) niezbyt angażująca, ale wpadająca głęboko w pamięć. Nie tak płaska jak "radiowe" hity w podobnej stylistyce, ale równie przebojowa.

Ross from Freinds ciężko pracuje na swoje nazwisko, ale na pewno nie obrazi się za porównania do Buriala - tak moim zdaniem mógłby brzmieć mistrz future garage, gdyby utrzymał się przy tym, co wyczyniał na EPce "Street Halo". W "Family Portait" odnajdziemy mnóstwo nawiązań, z których czerpie i Burial - jest tu i ambient, i downtempo, a nawet śladowe ilości idmu. A wszystko podane w stylu orzeźwiającego pilsa, który w żaden sposób ni udaje "poważnego" lagera.

#mirkoelektronika #outsiderhouse #ambienthouse #lofihouse
user48736353001 - Ross From Friends - Thank God I'm A Lizard

Letnie miesiące, już ...