AMA - in-vitro, płodność. Uczestnik programu.
Witam Mam 36 lat, jestem facetem, teoretycznie bardzo płodnym (100-700 mln żywych plemników w 5-6 ml). Moja żonka ma 34 lata i też teoretycznie płodna (czyli ma jajeczka i wszystkie inne badania wychodza ok). A mimo to od 4 lat staramy się bezskutecznie o dziecko, choć bez gum i tabeletek anty...
z- 30
- #
- #
- #
- #
- #
- #
W zasadzie jesteśmy co roku lato i zima :)
Tez próbowaliśmy ;) kilka pierwszych lat :D
ok, dzięki, poprawione.
To nie jest tak, że my mamy jakś obsesję :D
Raczej myślę, że przez to że mi za mało zależy tak jest ;) (choć teraz coraz bardziej).
U nas raczej jest problem z zagnieżdzeniem jajeczka, choć tak naprawdę nie wiadomo.
Brak znanej przyczyny, to najgorszy rodzaj bezpłodności, bo nie wiadomo jak leczyć. Można tylko próbowac i próbować.
Spoko, tez jestem liberałem. Co więcej, stać mnie by sobie zafundować samemu in-vitro (być może będe musiał, jak wykończę podejścia w programie rządowym). Pierwszy etap i tak prawie zawsze to podejścia inseminacji, za które się też ostro płaci samemu.
Natomiast obecny system jest taki jaki jest i jestem uczestnikiem płacenia składek jak każdy. Powiem więcej, płacę z 3x więcej podatków niż przeciętny Polak, a jeszcze nigdy nie skorzystałem z publicznej
W programie rządowym wiele głównych procedur jest "darmowych" (czyli sponsorowanych przez państwo z naszych podatków - z tego co wiem, to koszt ok 7-10 tys, a nie 20, z 20 tys to może kosztują 3 podejścia programowe).
Jednak i tak zostaje do płacenia:
- leki: na jeden cykl ok 1000-2000 zł (w zależności od długości przygotowania);
- zastrzyki (zabawa hormonalna przygotowawcza): ok 1000-2000 zł na cykl;
- plastry (też chyba
Procedura in-vitro i inseminacji oraz własne próby trwają czasem z 5 lat.
Jest to okres, gdzie takie myśli moga narastać i może być to etap przygotowawczy do takich decyzji.
Myślę, że bez takich prób decyzja o adopcji dla wielu by po prostu nie wchodziła w grę, bo ewolucyjnie niekoniecznie jesteśmy do tego stworzeniu. Wszak wiele zwierząt i nawet ssaków zabija nie swoje :D
Dla wielu, adopcja wchodzi dopiero w grę,
Prosze cię ... to są porady w stylu, widocznie słabo się #!$%@? :D
Ilu dobrych wujków i mędrców się znajduje z takimi radami i metodami. Jeden nam nawet radził, byśmy to robili 2 x dziennie przez 30 dni non stop, bo widocznie za mało robimy (potem uśmiech na twarzy sugerujący: ja to jestem ruchacz).
Tutaj nie jest problemem "trafienie" w największa płodność, bo to już było weryfikowane przez inseminację.
Tutaj
Jeżeli masz juz zarodek, to po nie udanym podejściu można stwierdzić (może nie na 100%, ale jednak), kiedy padło, czy od razu, czy po X tygodniach.
Poza tym, prawdopodobnie mieliśmy już kiedyś "ciążę", bo okres spóźniał się o 2-3 tyg. (przy bardzo regularnych miesiączkach jak w zegarku) i były czasem krwawienia lub nietypowe bóle.
Może o tyle pomóc, że jest szansa wybrać
Głupoty piszesz, szyjke ma idealną (nie wiem dlaczego, ale na USG lekarz ma zawsze zachwyt :D ). Znamy z 10 par, które brały dłużej tablety i mają dzieci.
@wojtek_bez_portek:
To raczej nie jest fakt, tylko przypuszczenie wynikające z faktu, że jednak do zapłodnienia potrafi dojśc, jednak "ciąża" nie trwa prawie nigdy dłużej niż tydzień. A że do zagnieżdżenia dochodzi dopiero po kilku dniach, więc...
Na pewno duże znaczenie tez ma fakt, że przeżywalność po 30-tce zapłodnionych komórek jest w okolicach 25%, co oznacza że u jednych kobiet jest to