Zabawa starym komputerem opisana w poprzednim wpisie okazała się na tyle ciekawa (zapomniałem już jaką to daje frajdę), że postanowiłem go jeszcze nie chować do szafy na
Na fali rozmowy ze starym znajomym postanowiłem sprawdzić jak się ma moja staruszka. Większość części pochodzi z połowy lat '90, choć w porównaniu do ówczesnych komputerów jest mocno "wybajerzona"
Na pierwszy rzut oka, wygląda nie najgorzej. Od ostatniego odkurzenia minęło ze 3, może 4 lata. Zdecydowanie stanie w suchej piwnicy daje szansę na to, że zadziała. Dla zainteresowanych, konfiguracja:
@ufo99: za dużo się czepia moim zdaniem, po to został stworzony ten serial, a żeby zwrócić większą uwagę na Sherlocka jako człowieka, co go ukształtowało, a nie jako komputer do rozwiązywania zagadek. Autor piszę w imieniu wszystkich widzów, że chcą oglądać rozwiązywane zagadki w Londynie, a mi i wielu innym sympatyków serialu, bardziej zależy na poznaniu co sprawia, że ma takie podejście do tych spraw.
Największym problemem twórców serialu jest sytuacja, gdy główny wątek staje się tłem. Na pierwszy plan wychodzą wówczas zwykle jakieś wynurzenia psychologiczno -- dramatyczno - obyczajowe. Cały ten sezon #sherlock jest wg mnie do bani, a Moffat z Gatissem podniecający się, że zrobili najmroczniesze odcinki w serii powinni się schować i nigdy do nich nie przyznawać. Lubiłem ten serial przede wszysktim za zagadki i postać detektywa. A tu zagadka na cały sezon jedna,
@ufo99: cała ta mroczność polegała na tym jak to było podkreślane że niesprawiedliwa śmierć się tak bardzo nie różni od sprawiedliwej bo urus tak zarządziła guzikiem, bardzo straszne tak trzymać
@ufo99 ten sezon chyba był po to żeby spełnić mokre sny niektórych fanek które robiły "awwwwwww, Sherlock, awwwwwww, John". Cieszę się, że pokazali też emocjonalnego Sherlocka, bardziej od strony prywatnej, ale to poszło w sitcom - "hehe, było strasznie, ale zobaczcie jacy jesteśmy teraz fajni i jak fajnie sobie żyjemy".
Logika wegetarian: - Nie wolno nazywać oscypkiem każdego "serka góralskiego". - Nie wolno nazywać winem siary z kartonu za piątaka. - Nie wolno nazywać czekoladą tabliczki czekoladopodobnej. - Sprasowana soja może być sprzedawana jako "kurczak", "kiełbasa", "smalec", "sznycel".
Już nawet nie #bekazwegetarian, bo to jest po prostu żenujące.