Kiedyś w pracy zorganizowali bal przebierańców. Szef powiedział, że obecność obowiązkowa inaczej premii nie będzie. Sto złoty super premia k---o. Każdy się zadeklarował, że przyjdzie, bo 100 zł to będą mieli na gaz do samochodu to też musiałem iść żeby nie wyjść na ostatniego przegrywa. Pojechałem od razu po pracy do wypożyczalni strojów żeby wybrać najlepszy zanim inni się obudzą a mi zostanie tylko myszka miki. Wbijam: Panie daj pan jakieś przebranie dla mnie. Muszkieter może być? Spoko biorę. Wziąłem i wyszedłem. Przez tydzień w pracy temat numer jeden, kto, za co się przebierze. Normalnie jak w podstawówce. Dziewczyny oczywiście króliczki playboya, jedna gruba powiedziała, że też chyba za to się przebierze, ale szybko dostała ripostę żeby się przebrała za komodę. Poryczała się i wzięła L4 na dwa tygodnie. Faceci oczywiście batmany, spajdermeny, kowboje itd. Nadszedł w końcu ten dzień, wbijam na party, heheszki, gruba jednak przyszła przebrana za Marilyn Monroł. Siedzimy sobie pijemy, nawet jedna blondynka przebrana za dee dee z dextera mnie pochwaliła za fajny stój muszkietera. Było lepiej niż się spodziewałem. Jednak cały czas miałem na oku jedną taką, co siedziała i piła soczek, taka 8/10. Pytałem się, kto to jest, ale nikt jej nie znał. Szefo powiedział, że to z góry kogoś przysłali. A-----l szumiał już w głowie zdobyłem się na odwagę i podbijam.
Mirki, jako że ostatnio czasami przytrafiaja mi się dziwne sny to pochwałę się swoim.
Rzecz dzieje się w Poznaniu. Stoję z fajka i się nią delektuje. Podchodzi jakąś lambadziara i pyta o faje. Mówię ostatnia mam. Tą do mnie że spalimy na pol. Mowie spoko. Daje jej tą fajkę a ona odrywa mi filter i pali bez. To ją za rękę i mówię: "co ty odpierd**asz?". Poszarpalismy sie chwilę i nagle podjechał suv. Okazało się to jakąś d----a była i przyjechał jej alfons z gorylem.
Zapakowali mnie do auta i wiozą gdzieś. Wymyślili mi karę: zjesz tortille. Mówię całkiem spoko kara. Mina zrzedla mi jak goryl wyciagnal torebkę z bułka tarta. Musiałem zjeść placek tortilli a w środku bułka tarta.
Akcja ratunkowa zakończona powodzeniem! Trochę się cykałem, bo to drugie piętro było, ale udało się! Młody wróbel siedzi u siebie i drze japę bo głodny!
Szedł stół lasem, cały nakryty. Szedł na święto lasu, by cały obstawiony darami przynosił radość mieszkańcom okolicznej wsi. Obrus święcony, ładnie obszyty, z najlepszych tkanin.
Przystanął sobie pod drzewkiem zmęczony. Patrzył jaki piękny wieczór, jak słońce zachodzi. Rozmyślał tak, gdy nagle zbudził go szelest leśnej gęstwiny.
jak byłem mały to dostałem taką paczkę z żelkami-glizdami i wziąłem załadowałem sobie wszystkie dżdżownice do pyska i nie mogłem przełknąć ani przegryźć tyle ich było i wyplułem na ziemię i były brudne i nie zjadłem ich wszystko poszło w p---e k---a to jest najgorsze co mi się przytrafiło miałem swój własny świat a wszystko z------m do dzisiaj sobie to wypominam że mogłem brać po mniej ale zjeść je
@OtaSukA: ja kiedyś miałem przyjaciela w ścianie, namalowałem sobie kredkami domofon w kącie i zawsze wciskałem jeden guzik i rozmawiałem z moim przyjacielem (⌐͡■͜ʖ͡■)
@OtaSukA: za dzieciaka na wiosce kupowałem sobie codziennie gumę he-man za 700zł (7gr) i zbierałem naklejki. Trafił się wyjazd na giełdę do miasta więc postanowiłem ze kupię tam większą ilość taniej... włączył mi się rekin biznesu. Na giełdzie wszystkie gumy po 1100zł więc zaczynam targować z januszem czy mi nie sprzeda za 1000, po długiej namowie mówi że ok, no to ja: poproszę 10 sztuk. A on na to że
dlaczego te mieszkania w okolicy uczelni zawsze są takie brzydkie, zużyte, słabo wyposażone? Czy każdy myśli, że jak klientem będzie hehe student to on może żyć w j-----j norze, w końcu co tam studenty w---------ą tylko ryż z tortexem i kanapki z chlebem xd więc niczego od życia nie wymagają.
Owszem sa i normalni studenci, ale sa i tacy ze lepiej jakiejs patologii wynajac mieszkanie niz "przyszlosci naszego narodu". Syf brud i co tam jeszcze zechcesz.
Nie jest to wyssane z palca tylko wynika z doswiadczen wynajmujacych..
@trb: Dlatego ja szukając mieszkania szukałem na przedmieściach czegoś, cena jak w obskurnej kamienicy przy rynku/uczelni a mieszkam w funkel nówce bloku, z d-------m wyposażeniem, no ale do centrum jadę 20 minut autobusem. Ale wolę się pomęczyć i dojeżdżać niż żyć w gównie :)
Jakiś czas temu pytałem jednego Wykopowicza czy wyśle mi kartkę. Zauważył to tajemniczy jegomość odpowiedzialny za konto @ama-japan i napisał mi, że może mi podesłać kartkę z Japonii. Liczyłem na kartkę, a tu jakże miła niespodzianka :)
Jest mi wstyd, pożyczyłam sobie od siostry rower w celu rekreacyjnego pojeżdżenia po okolicy. Niestety mieszkam na mocno górzystym terenie, dlatego w połowie górki, na którą z mozołem próbowałam wyjechać, zwyczajnie zabrakło mi siły i zeszłam z roweru. Całą tę sytuację widział mój dalszy sąsiad, dlatego postanowiłam udawać przed nim, że majstruję coś przy łańcuchu, postałam chwilę jak #przegryw i ze spuszczoną głową wróciłam w stronę domu.
Jeśli przyjmujemy, że pojawienie się Rafalali w telewizji to promowanie zboczeń, to pojawienie się w telewizji Artura Zawiszy to promowanie umysłowej ciemnoty, a Korwina to promowanie bicia ludzi?
@SirPsychoSexy: nie wiem moim zdaniem pobicie z definicji wymaga jakiegoś uszkodzenia, chociażby w postaci siniaka. Jakbym prosty Kowalski poszedł na policje o to że ktoś go spoliczkował to prędzej by był wyśmiany.
Dzisiaj z kolegą poruszyłem temat Powstania Warszawskiego i opowiadał mi jak jego dziadek walczył w powstaniu, które przeżył jak i w innych walkach, po czym trafił na sybir i jak z niego wrócił to ważył 34kg przy 184cm wzrostu.
Po wojnie jako kombatant w kraju żył jak król, tak wysoką miał emeryturę, ilość kasy jaką dawał kumplowi podczas studiów była jak na Polskę bardzo duża bo ~1500zł + mieszkanie na własność w Szczecinie. Do tego potem rodzinie oddał skrzyneczkę z błyskotkami, złoto kamienie itp.
Jak ktoś ma na nazwisko Goldman to on ma jego rodzinną bransoletkę z grawerunkiem :P
@Froto: A mi kiedyś babcia opowiadała że ojca mojego dziadka zgarneli niemcy i kazali przewozić okolicznych Żydów wozem na najbliższą stację. Wielu z nich w ostatniej chwili oddawało wszelkie kosztowności sąsiadom polakom bo wiedzieli że i tak tu nie wrócą więc nawet chować tego nie było sensu.
Jednym z zadań kolegi było dzwonienie do urzędów gmin i zapraszanie na jakąś tam konferencje. Zwykle na wstępie prosił o połączenie z osobą decyzyjną, czyli sekretarzem gminy i raz miał taką oto rozmowę:
Ktoś na mirko zapytał jak powinno się zachowywać w #restauracja, w związku z czym przypomniało mi się małe #coolstory.
Jeden z moich najlepszych przyjaciół jest fantastycznym, uczynnym, przemiłym, ale bardzo nieskomplikowanym człowiekiem. Na dodatek pochodzi z rejonów Polski, które ogólnie uważane są za skąpe.
Byliśmy kilka razy wspólnie na jakimś jedzeniu i zazwyczaj płaciliśmy na zmianę. Mój przyjaciel jakoś tak miał, że napiwku nigdy nie dawał. Pewnego pięknego dnia nastąpił przełom i oto pierwszy raz mój serdeczny kumpel płacąc za obiad chciał zostawić