Wczoraj podczas pisania mojego #coolstory przypomniała mi się kolejna historia. W pierwszym komentarzu jest link do wczorajszego jakby ktoś nie czytał. Dobra, koniec wstępu.
Pewnie każdy #niebieskipasek zna to uczucie kiedy pokarm trawiony w jelitach wydziela gazy, które później muszą jakoś opuścić organizm. Jak byłem mały i puszczałem bąki to mama mówiła, że to wstyd i że tak nie można. Nauczyłem się, że w miejscu publicznym nie można robić takich rzeczy. Będąc coraz starszy uczyłem się różnych rzeczy i nauczyłem się również tego, jak bezdźwięcznie puścić bąka. Na początku była to loteria. Raz był dźwięk a raz nie. Z czasem jak wiecie przychodzi doświadczenie. Tak też było i tym razem. W gimbazie opanowałem do perfekcji puszczanie cichaczy. Lekkie rozszerzenie pośladków na krześle i operowanie zwieraczem miałem opanowane jak nikt inny. Nie jadłem nic szczególnie niezdrowego, więc jelita sobie ulżyły, ja pozbyłem się problemu a przy tym praktycznie nie było nic czuć. W licbazie zaczeły się wycieczki z kumplami na browara, do maka na jakiegoś hamburgera, a najczęściej chodziliśmy do turasa na kebaba. Strasznie mi smakował. Potrafiłem wciągnąc nawet podwójną porcję mięsa. Mój żołądek i jelita nie były tak zachwycone jak kubki smakowe i ciągle mi się odbijało. No ale doświadczenie pozwalało mi wypuścić bezdźwięcznie gazy zarówno górą jak i dołem. Życie płynęło sobie dalej. Puszczałem cichaczem bąki kiedy tylko miałem na to ochotę. W sklepie, w kościele, u rodziny, u znajomych, w szkole, no po prostu wszędzie. Cały czas taktyka była taka sama: #!$%@?ć się, ale nie dać po sobie poznać, że to własnie ja. Miałem to opanowane po mistrzowsku. Jakby była taka dyscyplina olimpijska to z miejsca bym startował i zakładam, że zająłbym wysokie miejsce na podium. W pomieszczeniu śmierdziało, a ja zachowywałem kamienną twarz. Nigdy nikt nie pomyślał, że to własnie ja.
O ja #!$%@? mirki taka akcja w #biedronka #truestory #truetruestory #heheszki . Idę od wejścia obok pieczywa jak to zwykle bywa w biedronkach. Zobaczyłem zajebistego różowego paska w cieniutkich jasnych leginsach. Wyciągnąłem telefon #iphone włączyłem serię zdjęć(robi jakieś 15) wycelowałem, odpaliłem. Flash ustawiony na domyślny zaczął błyskać jak całe moje życie przed oczami, dźwięk włączonej migawki ładował jak z bata. Po 3
Do wygrania bialeczko ze zdjecia ( 2 paczki ). Data waznosci do 06.2015. Smak mi nie podpasowal i nie bede tego uzywal. Wystarczy zaplusowac ten post i napisac partie ciala, ktora lubisz najbardziej trenowac i tyle :D czas start.
Otrzymaliśmy płyty gazowe SOLGAZ które z powodu braku folii nie mogą zostać sprzedane. Każdy kto da plusa ma szansę na otrzymanie płyty mimo braku pieniędzy!
Z okazji świąt (i niedoboru atencji ( ͡°͜ʖ͡°) ) w ramach spóźnionego prezentu dla jakiegoś mirka pozbywam się mojego (prawie) minimal wear xboxa 360 SLIM 4gb (bez dysku i padów, które trzeba sobie upolować, ale w zamian dorzucam gry widoczne na zdj. oraz jedną grę niespodziankę). Boksio nie przerabiany i bez bana więc można napierdzielać aż miło.
siema Cumple, Mirki i Mireczki. Co się #!$%@?ło. Dostałem na mikołaja nowe ps4 z fifa 15, gta5 i inne najnowsze gry, wiec nie potrzebuje juz ps3 wiec zorganizuje swoją prywatną #wykopoczta i szczęśliwiec wygra moje stare ps3 z grami.
Także jeśli planujesz sylwestra w domu i chcesz grać calą noc w gry (jest ich ok 60 bo mam ps+ i ściągam co miesiąc) lub nie masz prezentu pod choinkę, warto
Mirki, jakie buty w secondhand kupilem, mega sie jaram:cale ze skory, robione recznie, cena sklepowa ok 300 cebuli, ja zaplacilem 50,stan dziewiczy minus.
Wiem, że nie pasują do tych spodni, zdjęcie poglądowe ( ͡°͜ʖ͡°)
Mirki i Mirabelki, gotowi na podróż w gorące? ( ͡°͜ʖ͡°)
Mam dzisiaj urodziny tak jak @kamdz więc nie mogę być gorszy i też poproszę o trochę atencji, 23 lvl here ale plusów może być więcej :D
Cukierki są, można brać dwa ( ͡°͜ʖ͡°), a dodatkowo ktoś dostanie nieśmiganą książkę "Pamięć absolutna. Arnold Schwarzenegger- nieprawdopodobnie prawdziwa historia mojego życia"! (⌐͡■͜ʖ͡■) (udało mi się kupić
siema Cumple, Mirki i Mireczki. Co się #!$%@?ło. Szef z okazji Świąt Bożego Narodzenia dał premie pracownikom i pomyślę zorganizuję swoją prywatną #wykopoczta
Także jeśli planujesz sylwestra w Krakowie lub Wrocławiu z "2" na rynku lub nie masz na prezenty świąteczne, warto wziąć udział w konkursie. Mam do rozdania 20 banknotów o nominalne "50 funtów". Każdy kto zaplusuje ten wpis i wpis dostanie minimum 1000 plusów będzie miał szanse wygrać
Miraski, jako, że dzisiaj Mikołajki, a ja mam jeden klucz do gry Command & Conquer: Red Alert 3 na platformę Steam (kupiony w ramach Humble Bundle), którego nigdy nie wykorzystałem (i nie wykorzystam, bo korzystam z Origina), to mogę go oddać w ramach prezentu.
Klucz zostanie rozlosowany wśród osób, które do dzisiaj do 19:00 zaplusują niniejszy wpis. Losowanie tuż po 19.
Wczoraj podczas pisania mojego #coolstory przypomniała mi się kolejna historia. W pierwszym komentarzu jest link do wczorajszego jakby ktoś nie czytał. Dobra, koniec wstępu.
Pewnie każdy #niebieskipasek zna to uczucie kiedy pokarm trawiony w jelitach wydziela gazy, które później muszą jakoś opuścić organizm. Jak byłem mały i puszczałem bąki to mama mówiła, że to wstyd i że tak nie można. Nauczyłem się, że w miejscu publicznym nie można robić takich rzeczy. Będąc coraz starszy uczyłem się różnych rzeczy i nauczyłem się również tego, jak bezdźwięcznie puścić bąka. Na początku była to loteria. Raz był dźwięk a raz nie. Z czasem jak wiecie przychodzi doświadczenie. Tak też było i tym razem.
W gimbazie opanowałem do perfekcji puszczanie cichaczy. Lekkie rozszerzenie pośladków na krześle i operowanie zwieraczem miałem opanowane jak nikt inny. Nie jadłem nic szczególnie niezdrowego, więc jelita sobie ulżyły, ja pozbyłem się problemu a przy tym praktycznie nie było nic czuć. W licbazie zaczeły się wycieczki z kumplami na browara, do maka na jakiegoś hamburgera, a najczęściej chodziliśmy do turasa na kebaba. Strasznie mi smakował. Potrafiłem wciągnąc nawet podwójną porcję mięsa. Mój żołądek i jelita nie były tak zachwycone jak kubki smakowe i ciągle mi się odbijało. No ale doświadczenie pozwalało mi wypuścić bezdźwięcznie gazy zarówno górą jak i dołem. Życie płynęło sobie dalej. Puszczałem cichaczem bąki kiedy tylko miałem na to ochotę. W sklepie, w kościele, u rodziny, u znajomych, w szkole, no po prostu wszędzie. Cały czas taktyka była taka sama: #!$%@?ć się, ale nie dać po sobie poznać, że to własnie ja. Miałem to opanowane po mistrzowsku. Jakby była taka dyscyplina olimpijska to z miejsca bym startował i zakładam, że zająłbym wysokie miejsce na podium. W pomieszczeniu śmierdziało, a ja zachowywałem kamienną twarz. Nigdy nikt nie pomyślał, że to własnie ja.
Cliffhanger jak u Dana Browna
@mpcorp: hahaha stoicki spokój zachowany ;DDD