Pani pyta dzieci w szkole co robią ich ojcowie. Dzieci na wyrywki odpowiadają : moj tatuś jest strażakiem, mój policjantem, mój kucharzem, mój stolarzem itd, tylko mały Jasio siedzi cicho w kącie. Pani pyta: a co robi twój tatuś Jasiu? Mój? Mój tato tańczy w klubie dla pedałów na rurze, a jak klienci dobrze mu płacą to jeździ z nimi do hotelu i walą go w tyłek... Pani w szoku, wezwała Jasia
Pewien misjonarz był z misją humanitarną w Afryce. Któregoś dnia idąc w dżungli zauważył leżącego słonia. Podszedł i zobaczył że słoń ma w nogę wbity gwóźdź. Zrobiło mu się żal i wyjął mu ten gwóźdź. Słoń wstał i popatrzył na swojego ratownika z umiłowaniem, jakby chciał powiedzieć "dziękuję", potem poszedł. Odwrócił się jeszcze raz, jakby chciał powiedzieć "do widzenia" i zniknął wśród drzew. "Ciekawe czy go jeszcze kiedykolwiek znowu zobaczę!? pomyślał ratownik.
Jest klasa #szkola. Przychodzi pani, #dziendobry rzuca jakiś lekki temat, bo jest po wakacjach i pyta dzieci: Kim chcecie być jak dorośniecie ? - Aśka odpowiada, że chce być weterynarzem, bo zawsze lubiła zwierzątka, lubiła im pomagać i to jest... to jest szczytny cel. - Krzysiek wyrywa się, że chce byś strażakiem - tata jest strażakiem, tata jest odważny - on chce być jak tata. No i jest taki niemrawy Jasiu tam gdzieś z tyłu. No i Jasiu? - Pani pyta - No a kim Ty chcesz być, jak
Stanął facet przy ulicy, podniósł rękę, żeby zawołać taksówkę i w tym momencie zatrzymała się taryfa. - Perfekcyjnie trafiony moment! Identycznie jak Mirek - mówi taksówkarz. - Kto? - pyta pasażer. - Mirosław Woźniak... Jest to facet, który wszystko robił w samą porę. Podobnie jak nadjechałem w chwili kiedy pan podniósł rękę. Dokładnie tak wszystko wychodziło w życiu Mirkowi - jednym słowem idealnie. - Nikt nie jest idealny. - Ale w przypadku Mirka właśnie tak było. Był wspaniałej atletycznej budowy. Mógł wygrać Wielkiego szlema w tenisie. Mógł grać w golfa z profesjonalistami. Śpiewał jak słowik, tańczył jak gwiazda z Broadwayu. A jak grał na fortepianie! Był niesamowitym facetem.
Jedzie rycerz na koniu i widzi księżniczkę. Myśli sobie: Podjadę do niej powoli to ona zapyta: dokąd tak powoli jedziesz rycerzu ja wtedy odpowiem: powoli, bo powoli ale może byśmy się poruchali? Więc przejechał obok księżniczki powoli, ale księżniczka nie zwróciła na niego uwagi. Rycerz myśli: To ja teraz przejadę obok niej szybko, a ona zapyta: dokąd tak szybko jedziesz rycerzu? Ja wtedy odpowiem szybko, bo szybko ale może byśmy się poruchali? Jak pomyślał tak zrobił. Niestety księżniczka znów nie zwróciła na niego uwagi. Zdesperowany rycerz pomyślał: wobec tego przemaluję swojego konia na zielono i przejadę obok księżniczki, wtedy ona zapyta: skąd rycerzu masz zielonego konia? Ja wtedy odpowiem: zielony, bo zielony ale może byśmy się poruchali? I znów jak pomyślał tak też uczynił. Przejeżdża rycerz na zielonym koniu obok księżniczki, a księżniczka się pyta: - Rycerzu, a może byśmy się poruchali? - Poruchali, bo poruchali, ale skąd ja mam zielonego konia?
W Warszawskim tramwaju pobito murzyna. Na komisariacie zeznają uczestnicy zajścia – pierwszy poszkodowany m----n: - Ja nic nie wiedzieć. Ja jechać sobie spokojnie autobusem, aż tu nagle dostać najpierw w twarz od jednego, a potem od drugiego. Zeznaje student : - No jadę sobie tramwajem i jadę. Nagle patrzę, a m----n staje mi na nogę. Myślę sobie : to m----n, pewnie zaraz zejdzie, dam mu minutę. Odczekałem minutę z zegarkiem w ręku, ale m----n nie zszedł. Dałem mu jeszcze jedna minutę, potem kolejna i w ten sposób kilka minut minęło. W końcu nie wytrzymałem i walnąłem murzyna w ryj.
Mąż z żoną leżeli wieczorem w łóżku. Mężowi zachciało się pić, a że leżał od ściany, zaczyna powoli przechodzić przez żonę. Ta sądząc, że mąż ma ochotę na s--s, mówi: - Zaczekaj, mały jeszcze nie śpi. Po trzech minutach mąż ponownie próbuje przejść przez żonę, bo nadal męczy go pragnienie. - Mówiłam ci: zaczekaj, bo mały jeszcze nie śpi. Mąż wytrzymuje jeszcze chwilę, a potem wstaje delikatnie, żeby nie przeszkadzać żonie i nie budzić dziecka. Idzie do kuchni, odkręca kran i stwierdza, że nie leci woda. Sprawdza w czajniku - wody też nie ma. W końcu wyciąga z lodówki szampana. Żona słysząc huk otwieranego szampana, woła: - Co ty tam robisz?!
Idą dwie zakonnice: siostra Matematyka i siostra Logika. Siostra Matematyka mówi: - Widzisz tego mężczyznę, który idzie za nami od dłuższego czasu? - Tak. - Za 2 min nas dogoni. - Zgodnie z prawami logiki musimy się rozdzielić, a wtedy pójdzie tylko za jedną z nas. Spotkamy się w zakonie. Do zakonu przychodzi pierwsza siostra Matematyka.
Szedł sobie wredny zajączek przez las i spotkał lisa. - Cześć, zając, co tam u Ciebie? - zawołał przyjazny lis. - A spieprzaj rudy dziadu - krzyknął wredny zajączek i poszedł dalej. Spotkał miłego rysia. - No, dzień dobry! - zagaił z uśmiechem ryś. - Wypierdzielaj mi z oczu, kocia mordo, żeby cię tu więcej nie widział - pogroził wredny zajączek i poszedł dalej.
W mieszkaniu matematyka zepsuł się kran. Matematyk wezwał hydraulika. Ten przyszedł, popukał, postukał i zreperował. Matematyk zadowolony z szybkiej i skutecznej usługi zapytał o cenę. Kiedy hydraulik ją podał, matematyk złapał się za głowę: - Panie, ale to połowa mojej pensji. - To gdzie pan pracuje? - spytał hydraulik. - Na uniwersytecie. Jestem matematykiem. - Eee, nie warto. Niech pan przyjdzie do nas. Sam pan widział - trzeba tylko trochę popukać, postukać, a zarobi pan znacznie więcej niż teraz. Tylko kiedy będzie się pan zgłaszał do pracy, niech pan poda wykształcenie podstawowe, bo u nas wyższe nie jest dobrze widziane - poradził hydraulik. Matematyk zrobił tak, jak mu radził hydraulik i był zadowolony, bo zarabiał teraz znacznie więcej. Pewnego dnia w ramach podnoszenia kwalifikacji hydraulików wysłano na kurs dokształcający. Prowadzący zajęcia mówi:
Dzieci na wyrywki odpowiadają : moj tatuś jest strażakiem, mój policjantem, mój kucharzem, mój stolarzem itd, tylko mały Jasio siedzi cicho w kącie. Pani pyta: a co robi twój tatuś Jasiu? Mój? Mój tato tańczy w klubie dla pedałów na rurze, a jak klienci dobrze mu płacą to jeździ z nimi do hotelu i walą go w tyłek...
Pani w szoku, wezwała Jasia