Kurła, zawsze jak miałem okazję rozmawiać z kimś o ateistycznym światopoglądzie, i przyznać sie do tego, że jestem wierzący, ale nie religijny, to generalnie zero spin, obopólny szacunek i ogólnie spoko. Tylko że po przyznaniu się do swojego przekonania ze strony niewierzącego rozmówcy zaczyna pojawiać się podprogowe sugerowanie, że niby jestem potulnym barankiem wobec zasad religijnych, że jestem naiwny i nie myślę samodzielnie oraz że druga strona jest bardziej racjonalna, ma więcej
@EliG: Co do potencjalnego afterlajfu, nie jestem ani trochę roszczeniowy co do tego. Owszem, tanatofobia wpisana jest w ludzkie myślenie mniej lub bardziej, ale zakładanie rzeczy typu post mortem nihil est jest dla mnie równoznaczne z najbardziej rozpowszechnioną infantylną wizją życia wiecznego (to jest aniołki i św. Piotr), czyli brak wyobraźni i poszukiwania. Również jestem entuzjastą badań Raymonda Moody'ego #pdk
źródło: comment_i4ZkcxDpujJrExv3RzYZzgQRqJzvxAqt.jpg
Pobierz