Cześć Mirki. Od niedawna wraz z moim kolegą zajęliśmy się budowaniem kamperów z busów, których dotychczasowe przeznaczenie było zgoła inne. Przykładowo woziły 1500kg betonu na podejrzane remonty, lub po prostu woziły ludzi w hurtowych ilościach. Kolega ma za sobą jeden duży projekt (citroen jumper transportowy w największej budzie). Projekt na tyle udany, że wiele osób zaczęło pisać czy nie chciałby stworzyć czegoś podobnego dla nich. Aktualnie zaczęliśmy jeden projekt z Renault Traffic
Dzień 10 września 1976 roku rozpoczynał się tak, jak każdy inny. Nikt nie mógł się spodziewać, iż na niebie nad Zagrzebiem rozegra się dramat, który przykuje na siebie uwagę całego lotniczego świata.
W czasach Zimnej Wojny socjalistyczna Jugosławia lawirowała pomiędzy blokiem państw zachodnich i blokiem wschodnim. Rządzący federacją Josip-Broz Tito był jednym z głównych orędowników tzw. Ruchu Państw Niezaangażowanych – czyli krajów, które nie opowiadały się ani po stronie USA, ani ZSRR. Nie oznaczało to jednak, iż Tito chciał prowadzić politykę międzynarodową opartą na izolacji. Wręcz przeciwnie – starał się on kreować wizerunek Jugosławii jako państwa otwartego zarówno na wschód, jak i na zachód. Właśnie ta strategia sprawiła, iż Jugosławia stała się wkrótce popularnym krajem wśród turystów z Europy, przybywających spędzić wakacji głównie na wybrzeżu Morza Adriatyckiego na terenie Socjalistycznej Republiki Chorwacji.
10 września 1976 roku zapowiadał się na kolejny, rutynowy dzień na lotnisku w Splicie. Jednym z samolotów przygotowujących się do startu był dwusilnikowy odrzutowiec McDonnell Douglas DC-9 należący do słoweńskiej linii lotniczej Inex-Adria Aviopromet. Tego dnia miał on wykonać lot czarterowy o numerze 550, z Splitu do Kolonii w Niemczech Zachodnich. Na pokładzie maszyny znalazło się 108 pasażerów – niemieckich turystów wracających z wakacji na wybrzeżu Adriatyku. Załoga składała się z pięciu osób – trzech stewardess i dwójki doświadczonych pilotów – kapitana Jože Krumpaka i pierwszego oficera Dušana Ivanuša. Samolot poderwał się z pasa lotniska w Splicie o godzinie 10:48 i obrał kurs na północny-wschód, kierując się korytarzem powietrznym w stronę Zagrzebia.
W temacie użycia gazu na posłance regularnie widzę argument "po co się tam pchała, nie odeszła jak policja nawoływała to sama sobie winna".
I mam wrażenie, że ludzie nie rozumieją na czym polega praca posła. Ja rozumiem, że po ostatnich latach może się wydawać, że poseł to schab wciśnięty w garnitur, który w sejmie wciska guzik zgodnie z partyjną instrukcją a następnie jedzie limuzyną do jednej z telewizji powyzywać swoich przeciwników politycznych.
Ludzie jednak zapominają o roli społecznej posła. Poseł powinien być wśród swoich wyborców, szczególnie w miejscach, gdzie prawo może być łamane a władza nadużywać swoich uprawnień. Po to jest instytucja "kontroli poselskiej" i m.in. po to jest immunitet poselski.
Zasadnicza różnica jest jednak kolosalna, poseł Braun wzywa uczestników zgromadzenia do poddawania się legitymowaniu przez policję oraz do zachowania spokoju.
@cosmo777: A co robiła posłanka Nowacka? Rozumiem, że wg. Ciebie zachęcała do bicia policji?
Tldr: czułem podświadomie, że #rozowypasek mi się puszcza i okazało się, że miałem rację, bo udało mi się ją przyłapać
Miało być jak w bajce i dałbym sobie rękę uciąć, że ta bajka się ziści. No i jak to klasyk mówi – i bym, k---a, nie miał ręki. No ale od początku.
Fajny, otwarty, szczery (lol) i pełen zrozumienia związek od 7 lat, który miał się zakończyć ślubem. 2 lata temu oświadczyny, termin na lipiec tego roku, ale koronawirus nie wybiera, a my nie chcieliśmy odjebywać z imprezą w takich czasach, więc wszystko było przełożone na przyszły rok z jednoczesnym trzymaniem kciuków, by świat się do tego momentu uspokoił. Widziałem, że dziewczyna jest od jakichś dwóch miesięcy nieobecna myślami, lekko zdystansowana i odsunięta ode mnie i wspólnego życia. Byłem przekonany, że to kumulacja różnych stresów – przełożenie ślubu i wesela plus korona mocno zawirowała jej branżę i musiała zmieniać robotę.
Nie rozumiecie jednej prostej kwestii. Aby ludzie korzystali z czegoś w mieście i nie tylko, muszą mieć sposobność. Co znaczy, że aby ktoś pojechał rowerem, musi mieć po czym. Inaczej znajdzie wiele powodów, by tego nie robić. Ludzie w Polsce są przywiązani do samochodu, nie chcą próbować innych opcji transportu, nawet uważają, że inne opcje transportu są dla dziwaków, biedoty, co jest bzdurą. Wolą stać w korku i tracić czas niż śmignąć sobie rowerem obok. Wykonywać prosty ruch, by mieć ruch w ciągu dnia.
Inna kwestia, że nie zawsze jest po czym. Więc trzeba dać im tę możliwość a że miasto nie jest z gumy, to niestety trzeba zabrać albo parking, albo część chodnika (jak jest z czego) albo wreszcie zabrać cześć ulicy.
@reddin: po sposobie, w jaki "daje się wybór" wnoszę, że to jest raczej przymuszanie kierowców do rezygnacji z samochodu. Bo jak trasy były mało uczęszczane przed wybudowaniem pasów rowerowych, tak są i po budowie. A tam, gdzie jest duży ruch, buduje się CPR lub DDR.
Ja rozumiem sens tworzenia ścieżek rowerowych czy wydzielania pasów z istniejącej drogi. Ale do cholery, róbmy to z głową, a nie dlatego, że jakaś organizacja
@reddin: samochód to wielokrotnie większy komfort i bezpieczeństwo jeśli chodzi o obecnie zaprojektowany ruch uliczny. A rowerzyści to rak, który nie ma pojęcia o przepisach ruchu drogowego.
Tak jest obecnie, potrzebne będą zmiany ale jak mówimy o rowerzystach to niech zaczną od siebie.
Obecnie bardziej interesujące są hulajnogi elektryczne i to czy nadchodzące zmiany w prawie wprowadzą je do ruchu drogowego.
@paprykasz_bez_papryki przykra sprawa, ale środek nocy to nawet podmuch z przejeżdżającej ciężarówki mógł go gdzieś zachwiać i tragedia gotowa, a takim zestawem to nie poczuje nawet, że coś się stało, jak nie było monitoringu to ciężko będzie coś zdziałać
@kjjbox: fajne porównanie, ale to chyba bardziej pokaże ile u nas zakażeń jest pomijanych ze względu na to że wykonujemy 3x mniej testów na milion mieszkańców
Chciej oddać dziecko do żłobka jak normalny człowiek, który chce wrócić do pracy (╯°□°)╯︵┻━┻ Może lepiej by było być patolą i żyć na kocią łapę... ( ͡°ʖ̯͡°)
PS. W wuju mam 500+ na pierwsze dziecko. Niech mi zagwarantują żłobek i dadzą iść do pracy ( ͡°ʖ̯͡°)
Jak mnie bawią te filmy youtuberek z ich poranna rutyna XD Obowiązkowe elementy każdego to: 1. Budzą się piękne, wypoczęte a skrzaty zrobiły im lekki make up no make up. 2. Pierwsze co robią po przebudzeniu to rozsuwają zasłony i kontemplują w ciszy początek dnia: koniecznie słonecznego. 3. Siku nie muszą. 4. Czas na śniadanie, jak codziennie będą to wegańskie łuski smoka z jarmużem skąpanym w łzach niemowlaka na fancy talerzu (10% zniżki z linku w opisie).
@Spajkodron3000: u mnie to tak: wstaje z w---------m spóźniony po drzemce po dzwonku z tel, lecę szybko do kibla zaspany, myje morde i nawet nie wiem który jest dzień tygodnia, potem wszystko w pośpiechu by na styk się wyrobić
@Spajkodron3000: Jezu tak bardzo to xD Kiedyś trafiłam na taki fajny filmik z zestawieniem najbardziej durnych porannych rutyn, jak znajdę to wrzucę, to był majstersztyk, wliczając w to że jakaś laska nagrała jak rano zrywa cytryny ze swojego drzewa cytrynowego w ogrodzie żeby wycisnąć z niej sok i zrobić sobie wodę z sokiem z cytryny rano i pić ją w promieniach słońca xDDDD
Pytanie do może ciut dojrzalszych mirków. Macie ktoś też tak jak ja, że kompletnie przestała Was cieszyć i interesować kasa? Mam dom, średnie auto, nie mam długów, lubię raz do roku wyjechać w jakąś podróż, plus kilka mini wypadów w roku i to tyle.. Co mogę, to oszczędzam i dzięki temu i w ch.. cięzkiej pracy mam co mam, i szczerze mówiąc nie mam ochoty na nic więcej. Po prostu nowy laptop, telefon, auto nie robi na mnie za grosz wrażenia, szczerze mówiąc, nigdy nie robiło. Nie miałem parcia na lepsze, droższe, nowsze, tak zostałem wychowany (przez matkę głównie), mimo, że było biednie mocno, a atmo momentami mocno średnie. Alko tata. Wtedy też sobie wgrałem w głowie, że nie chce od życia nic, tylko najświetszy spokój, spokojne wieczory, noce i święta. Z radoścą i bez strachu. I to osiągnęłem
Jedyne czego bym, pragnął, to jako takie bezpieczeństwo finansowe i spokojne życie. Dobijam 40 tki i już nie chce mi się ciężko pracować, i nie mam już takiej potrzeby. Czuję za to jak życie, w rozumieniu rześkich wiosennych poranków, przechodzi mi przez palce i to mnie ciut smuci.
Nie zrozumcie mnie źle, bo wiem, że są tu w większości ludzie na dorobku. Ale faktycznie mając gdzie mieszkać, czym jeździć, mogąc pozwolić sobie na kilka zakupów ciuchów czy kosmetyków w roku, jakiś koncert, teatr, impreza, itp, co trzeba więcej ? rozumiem, że są tacy którzy mają parcie, ale jak się tego nie czuje, to po co niszczyć sobie zdrowie i marnować życie. Po hotele 5*, po nową brykę i inne bzdury?
źródło: comment_16139959010SnzzU4tZBghOWVB7wfpeS.jpg
Pobierzźródło: comment_1613995957t4SKsxCb3qNItNZE071opz.jpg
Pobierz