Na chj żyć tak właściwie
@DoloremIpsum: wyobraz sobie syzyfa szczesliwego
- 451
Dziś mijają dwa lata odkąd rząd tysiąclecia w swojej bezgranicznej dobroci i mądrości zakazał wstępu do lasów państwowych
A TVP wypuściło ten niezależny materiał
#heheszki #koronawirus #bekazpisu #tvpis
A TVP wypuściło ten niezależny materiał
#heheszki #koronawirus #bekazpisu #tvpis
@dorszcz: XDDD absurd
Taktyczna kieszonka na szlugi.
#ukraina
#ukraina
@wfyokyga: smokers die younger
@beyondthat: nihilism jest fajny, ale czy wyobraziles sobie Syzyfa szczesliwego ?
#anonimowemirkowyznania
Witam wszystkich serdecznie. Jestem 29 letnim mężczyzną związanym ślubem z kobietą (28l), z którą nie mogę sobie poradzić. Oto moja historia: jakieś dziewięć miesięcy temu odbył się nasz ślub (niestety z własnej nieprzymuszonej woli okazałem się być idiotom - na szczęście ostatnie szare komórki kazały mi podpisać intercyzę). Przed ślubem byliśmy ze sobą ponad 5 lat, jednak nie zamieszkaliśmy razem (gdybyśmy zamieszkali i by było jak teraz to bym uciekł do Meksyku). Po ślubie zamieszkaliśmy razem w wynajętym (od teściów...) mieszkaniu. I zaczęło się piekło. Na wstępie zaznaczę, że przed ślubem były problemy aczkolwiek nie tego typu i zawsze ostatecznie się dogadywaliśmy. Jednak wróćmy do sedna problemu. Mojej żonie zaczęło wszystko przeszkadzać. Dosłownie wszystko - od składania koszulek, "niewłaściwe" układanie naczyń, po leżenie na łóżku w ramach odpoczynku po pracy. Mówi do mnie tonem rozkazującym i z miną srającego psa. Twierdzi że niczego nie potrafię zrobić poprawnie i wystarczy mi bylejakość (oczywiście poprawnie to tak jak ona robi). I na jakąkolwiek krytykę czy próbę rozmowy o tym, że się między nami psuje reaguje zawsze tak samo - obraża się i są ciche dni. Od samego początku próbuję walczyć z jej zachowaniem ale zwyczajnie jestem chyba zbyt p-------y. Poprzez walkę rozumiem to, że za każdą jej krytyką staram się pokazać mój punkt widzenia a jeżeli to nie pomoże to jej wygarniam, że nie jestem jej pieskiem / chłopcem na posyłki / sługą tylko mężem i ma w końcu zacząć mnie szanować. C---a to daje, kończy się zawsze cichymi dniami. Nie mam już siły walczyć, nie chce w to wciągać rodziny i przyjaciół. Przez te 9 miesięcy mocno spadła moja samoocena, mimo, że sam zapewne też nie jestem bez wad - nie umiem szybko podejmować decyzji, potrafię bagatelizować niektóre sprawy - to chyba nie zasłużyłem sobie na taki los. Zanim ktoś sobie pomyśli, że może jestem c------m mężem i nic nie robię w domu - to od razu wyjaśniam, że obowiązki zostały podzielone na samym początku: ja myję naczynia (nie mamy zmywarki), odkurzam, sprzątam łazienkę, czasami ściągnę pranie a ona sprząta kuchnie, gotuje i robi pranie (chciałem gotować to stwierdziła, że woli sama). Zakupami się dzielimy, raz ja raz ona. Byłym zapomniał o jeszcze jednej ważnej kwestii, która mnie irytuje - ona nie szanuje mojej pracy (IT, praca zdalna, lekko powyżej mediany zarobków na danym stanowisku) mimo, że sama ma g---o pracę za 3.5k / mies. Twierdzi, ze jak siedzę w domu to mogę się nim zająć. Krytykuje moje wstawanie o 9 (bo sama chodzi na 6 do pracy). Nie wiem już co robić, nie chcę by tak wyglądało moje życie... W tym związku nie mam ani szacunku ani seksu ani wsparcia... Ostatnio mi nawet chodzą myśli o rozwodzie, jednak wtedy wredny mózg przypomina mi te szczęśliwe chwile a następnie przychodzi strach przed skrzywdzeniem bliskiej mi osoby...
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #620c0fdcff98844e781eca3c
Witam wszystkich serdecznie. Jestem 29 letnim mężczyzną związanym ślubem z kobietą (28l), z którą nie mogę sobie poradzić. Oto moja historia: jakieś dziewięć miesięcy temu odbył się nasz ślub (niestety z własnej nieprzymuszonej woli okazałem się być idiotom - na szczęście ostatnie szare komórki kazały mi podpisać intercyzę). Przed ślubem byliśmy ze sobą ponad 5 lat, jednak nie zamieszkaliśmy razem (gdybyśmy zamieszkali i by było jak teraz to bym uciekł do Meksyku). Po ślubie zamieszkaliśmy razem w wynajętym (od teściów...) mieszkaniu. I zaczęło się piekło. Na wstępie zaznaczę, że przed ślubem były problemy aczkolwiek nie tego typu i zawsze ostatecznie się dogadywaliśmy. Jednak wróćmy do sedna problemu. Mojej żonie zaczęło wszystko przeszkadzać. Dosłownie wszystko - od składania koszulek, "niewłaściwe" układanie naczyń, po leżenie na łóżku w ramach odpoczynku po pracy. Mówi do mnie tonem rozkazującym i z miną srającego psa. Twierdzi że niczego nie potrafię zrobić poprawnie i wystarczy mi bylejakość (oczywiście poprawnie to tak jak ona robi). I na jakąkolwiek krytykę czy próbę rozmowy o tym, że się między nami psuje reaguje zawsze tak samo - obraża się i są ciche dni. Od samego początku próbuję walczyć z jej zachowaniem ale zwyczajnie jestem chyba zbyt p-------y. Poprzez walkę rozumiem to, że za każdą jej krytyką staram się pokazać mój punkt widzenia a jeżeli to nie pomoże to jej wygarniam, że nie jestem jej pieskiem / chłopcem na posyłki / sługą tylko mężem i ma w końcu zacząć mnie szanować. C---a to daje, kończy się zawsze cichymi dniami. Nie mam już siły walczyć, nie chce w to wciągać rodziny i przyjaciół. Przez te 9 miesięcy mocno spadła moja samoocena, mimo, że sam zapewne też nie jestem bez wad - nie umiem szybko podejmować decyzji, potrafię bagatelizować niektóre sprawy - to chyba nie zasłużyłem sobie na taki los. Zanim ktoś sobie pomyśli, że może jestem c------m mężem i nic nie robię w domu - to od razu wyjaśniam, że obowiązki zostały podzielone na samym początku: ja myję naczynia (nie mamy zmywarki), odkurzam, sprzątam łazienkę, czasami ściągnę pranie a ona sprząta kuchnie, gotuje i robi pranie (chciałem gotować to stwierdziła, że woli sama). Zakupami się dzielimy, raz ja raz ona. Byłym zapomniał o jeszcze jednej ważnej kwestii, która mnie irytuje - ona nie szanuje mojej pracy (IT, praca zdalna, lekko powyżej mediany zarobków na danym stanowisku) mimo, że sama ma g---o pracę za 3.5k / mies. Twierdzi, ze jak siedzę w domu to mogę się nim zająć. Krytykuje moje wstawanie o 9 (bo sama chodzi na 6 do pracy). Nie wiem już co robić, nie chcę by tak wyglądało moje życie... W tym związku nie mam ani szacunku ani seksu ani wsparcia... Ostatnio mi nawet chodzą myśli o rozwodzie, jednak wtedy wredny mózg przypomina mi te szczęśliwe chwile a następnie przychodzi strach przed skrzywdzeniem bliskiej mi osoby...
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #620c0fdcff98844e781eca3c
@AnonimoweMirkoWyznania: damn brzmi ciężko. Ewidentnie nie dasz rady tak żyć myślę że powinieneś pójść z żoną na terapię a jeżeli to nie pomoże to po prostu wziąć rozwód. Twoje szczęście też jest ważne.
#anonimowemirkowyznania
Chciałabym, żeby mnie ktoś kochał, ale tak normalnie, taka zwykła #milosc.
Ja bym mu gotowała obiady, on by mi robił herbatkę do książki.
Razem chodzić do kina, organizować weekendowe wypady.
Taki po prostu normalny #zwiazek . Mieć drugą osobę, żeby się przytulić.
Samotność jest do d--y
Chciałabym, żeby mnie ktoś kochał, ale tak normalnie, taka zwykła #milosc.
Ja bym mu gotowała obiady, on by mi robił herbatkę do książki.
Razem chodzić do kina, organizować weekendowe wypady.
Taki po prostu normalny #zwiazek . Mieć drugą osobę, żeby się przytulić.
Samotność jest do d--y
@AnonimoweMirkoWyznania: pani Anetko zdrowy związek jest dla zarządu, dla pani jest co najwyżej fwb
@Mr_Przyjemny: kofeina jako jeden z neuroprzekaźników potrafi wytworzyć tzw. tolerancję. Czyli jeżeli pijesz dużo kawy będziesz musiał pić jej więcej żeby poczuć takiego samego kopa. Widocznie twój układ nerwowy wytworzył taka tolerancję że kawa w takich ilościach na niego nie działa. Co innego serce na które kofeina działa powodując podwyższenie ciśnienia.
Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...
@powsinogaszszlaja: kilka moich prac wrzuciłem na wykop
@cactooos: no z tym nie jest źle, sam mieszkam na południu i mokro zazwyczaj jest tylko w zimę reszta roku jest w miarę sucha
Wole samotnosc od bycia od kogos zaleznym. Mirki wy tez tak macie ze sama mysl o zblizeniu sie emocjonalnym i byciu na lasce innej osoby przeraza. Lepiej mi jest byc samowystarczalnym niz zaleznym od kogos. Staram sie utrzymywac wszystkie moje zwiazki przyjacielskie oraz romantyczne na dystans najlepiej bez emocji. A sama mysl o byciu samowystarczalnym jara mnie strasznie. Chyba jest cos ze mna nie tak XDD
#samotnosc #przemyslenia
#samotnosc #przemyslenia
@hans211: robilem sobie testy na to i wyszlo wlasnie ten styl przywiazania. Myslalem isc na terapia albo cos ale w sumie jest mi dobrze. Jestes psychologiem ?
Cześć
Szukam książek z kategorii "wrzuć na luz i przestań gonić króliczka". Jakieś poradnikowe książki o stylu życiu gdzie nie gonimy tak za sukcesem, tylko cieszymy się małymi chwilami. Może coś w klimacie buddyzmu?
#ksiazki #samorozwoj #buddyzm
Szukam książek z kategorii "wrzuć na luz i przestań gonić króliczka". Jakieś poradnikowe książki o stylu życiu gdzie nie gonimy tak za sukcesem, tylko cieszymy się małymi chwilami. Może coś w klimacie buddyzmu?
#ksiazki #samorozwoj #buddyzm
@Popcornn1: polecam ci religie dudeismu
Spojrzałem jej w oczy
Były puste
Wyszedłem z Tindera
#gownowpis
Być kreatywnym to jedna sprawa
Liczy się też sztuka
Rymować każdy może
ale sensu gdzie szukać
mimo wszystko taka draka
że twój cel nie jest wart piątka
wszystko w nicość się obróci
ważne by w absurdzie się nie smucić