Tak jak obiecałem wrzucam ostatni wpis już z domu. Oficjalnie jestem uznany za zdrowego. Żona z córeczkami odebrały mnie o godzinie 12. Wyjście ze szpitala było jak opuszczenie bazy na Księżycu po zakończeniu misji o nazwie "Covid". Podobnie zresztą się czułem na zewnątrz... wyobcowany, wszystko jakieś takie nowe, uczyłem się na nowo patrzeć na świat, chodzić. Mogę już oficjalnie wychodzić na zewnątrz, więc zaliczylem krótki spacer i wejście
Od prawie 2 lat żyje sam dla siebie po tym, jak żona wykręciła mi emocjonalnego fikołka w tył i zaszła w ciąże ze swoim "kolegą" z Francji. Tydzień temu miało być ogłoszenie wyroku w sprawie o zaprzeczenie ojcostwa. Czekam na ten list z sądu jak na zbawienie, będę mógł wtedy wnieść pozew o rozwód (sprawy rozwodowe są "pauzowane" z automatu jeśli toczy sie równocześnie sprawa o zaprzeczenie ojcostwa) ale czemu to takie
Jestem już od kilku dni w domku i dochodzę do siebie. Myślę, że nie będę miała już za dużo do opisywania pod tagiem. Obecnie biorę leki przeciwzakrzepowe, za dwa tygodnie zdejmuję szwy, a za trzy miesiące kontrola w Brnie i potem rehabilitacja. Na moment obecny ok 70% czasu leżę, większość pozostałego czasu siedzę i staram się tuptać po mieszkaniu + typowe domowe rzeczy i toaleta. Korekcja samego skrzywienia nie była ogromna, ale