Wiecie, co jest fajniejsze od posiadania stałej dziewczyny? Posiadanie dwóch stałych dziewczyn. Ponieważ taka sytuacja kilkukrotnie mi się przytrafiła, postanowiłem na podstawie własnych doświadczeń przedstawić ogólne plusy i minusy powyższej sytuacji.
Zacznę od zalet. Posiadanie dwóch dziewczyn pozwala wspaniale zdywersyfikować pakiet wymaganych przez Ciebie cech u kobiety. Jedna może być zabawna i kiepska w łóżku, a druga może być głupim demonem seksu. Albo jedna może mieć grube murzyńskie dupsko, a druga zadbane stopy, bo jesteś fetyszystą tej części ciała i lubisz też grube dupy. Prawdopodobieństwo trafienia tak niespotykanej kombinacji w jednej osobie jest dość niskie. Posługując się amerykańską nomenklaturą – kryjesz wtedy wszystkie bazy. Można mieć jedną czarna, a drugą białą. Od dwóch kobiet lepsze są tylko trzy kobiety, ale nie rozpędzajmy się. Wad nie widzę. Wady kryją się w sposobie rozegrania sprawy.
Kiedy już masz swoją drugą dziewczynę, to możliwe są trzy rozegrania: - nie wiedzą o sobie,
Wychowano mnie po staroświecku. Szacunek dla kobiet jest dla mnie bardzo ważną wartością. Nie płaczcie ze śmiechu, tylko tak jest! Niestety jak ktoś się nie szanuje, to trudno wymagać, żeby ktoś inny go szanował. Ale do rzeczy.
Z racji wartości jakie mi wpojono w dzieciństwie, #!$%@?ę się w sposób bardzo staroświecki. Podoba mi się dziewczyna i z automatu przypisuję jej szereg pożądanych cech. Jest na pewno mądra, inteligentna, oczytana, posiada wysokie standardy moralne i otrzaskanie salonowe. Jest dobra w łóżku, nie leży jak kłoda, ale też nie jest żądną #!$%@?ów zdzirą. Plasuje się gdzieś pomiędzy, taka „z entuzjazmem, do przyuczenia”. I posiada jeszcze cały szereg cech mojego ideału. I teraz zaczyna się polka.
Każdy kto był w więcej niż jednym związku wie, że nie ma idealnych ludzi. Nie ma czegoś takiego jak wymarzony partner. Jak jest mądra, inteligentna, to ma za małe cycki, jak ma duże cycki, to jest wychowaną na ulicy dresiarą z mową tak plugawą, że brzydzisz się wsadzić jej do japy fiuta, generalnie różne kombinacje cech się trafiają. Z samej statystyki wynika, że raz na jakiś czas spotykasz dziewczynę, która jest piękna, mądra, oczytana, inteligentna, wygląda tak, że nie możesz wozić jej samochodem, bo wciąż się na nią gapisz i rozjeżdżasz na pasach babcie z wnukami, tylko jest totalną zdzirą. Oczywiście nie dowiesz się tego od razu, tylko po jakimś czasie. Zależy jak szybko wylądujecie w łóżku. Nie da sie ukryć, że spotkałem kiedyś w życiu właśnie taką dziewczynę. Stąd moje zawadiackie pewnie lubi z dupy do japy. Przepraszam, jeśli burzy to wasz wizerunek kobiet, ale kobiety są różne. Jedne lubią się popykać przy świecach, inne lubią dostać z garści w ryj, a jeszcze inne znienacka włożą wam palec w dupę. Osobiście spotkałem dwa pierwsze typy i przyznam się, że jak usłyszałem hasło #!$%@? mi z całej siły to lekko spanikowałem, bo przecież to sprzeczne z moimi wartościami. Nie bije się kobiet. Słyszałem jak kolega opowiadał o takiej, co kazała się lżyć w łóżku od dziwek i #!$%@?, zatem na to byłem przygotowany. Na wykrzyczane z całej siły "#!$%@? MI W RYJ!" nie byłem. Byłem młodym idealistą, skąd do ciężkiej #!$%@? miałem wiedzieć, że są takie dziewczyny. Nie powiedział mi ojciec, nie powiedzieli mi koledzy, nie powiedziała mi mama, nikt z rodziny, a porno było tylko z Teresą Orlowski. Tam nie dawali sobie po pyskach.
@Alfa_Bolec_Delta: a ja tam się zgadzam. Też taki byłem, i też świat mi powiedział co nieco o kobietach. Że też porównam to do kłamstwa że kobiety wcale nie pierdzą motylkami.
Całe życie jesteś miły dla nich, uważasz ze są kruche, niewinne, o które trzeba się bać i troszczyć jak małe kwiatuszki.. i co? I gówno. I 1-0 dla życia. W większości wypadków dziewczyny to straszne #!$%@? które myślą o sobie.
Wszsytcy tylko pytają za ile się będzie bił ukrainiec, a większość z was i tak zaśnie w okolicach 8 rundy xD a najlepsza dzisiejsza walka właśnie się kończy 11 runda niesamowitego boksu #boks
Ważne #pytanie. Byłem dzisiaj w krwiodawstwie, ale okazało się że mojej krwi jest nadmiar (B+) i nie chcą jej na chwilę obecną. Zaproponowano mi żebym oddał płytki, ale że to zajmuję dużo więcej czasu niż 450 ml krwi zrezygnowałem.
Teraz myślę żeby oddać te płytki 2 maja, a mimo że mam już oddane ok. 8 litrów krwi, płytek nie oddawałem, czy organizm inaczej reaguje? Po krwi mogłem normalnie pracować,
@Alfa_Bolec_Delta: ja osobiście lepiej czuję się po oddawaniu płytek niż krwi pełnej. Może wymaga to więcej czasu, ale "mniej tracisz", bo krwinki czerwone odpowiedzialne za transport tlenu wracają do Ciebie (pobierane są płytki + osocze), no i nawodnienie organizmu też zbytnio nie cierpi (w trakcie zabiegu podawana jest sól fizjologiczna - aczkolwiek po co, nie wiem, ale się domyślam #pdk).
Jak zadajesz się z ładnymi ludźmi to urody ci od tego nie przybywa, natomiast jak zadajesz się z debilami, to zawsze ktoś gotów pomyśleć, żeś taki sam debil jak reszta ekipy.
#ekstraklasa
źródło: comment_JEDQtwe4eSEBrpzpaQV4Dq21Jyog0DgJ.jpg
Pobierz