powiem Wam, że kocham starówki zimą. Jest tak cudownie, cicho, spokojnie... nie ma tych szpetnych ogródków piwno-cholerawiejakich, nie szlaja się pierdylion turystów, mało kto wciska gówniane pamiątki spod płaszcza i jest tak... tak fajnie, czuje się, że jest się w pięknym, zabytkowym mieście a nie na targowisku. Teraz na rynku we wrocławiu jest jakiś wielki namiot w kształcie urżniętej sfery, który zasłania połowę zabudowań, utrudnia ruch i jest brzydki gówno.
Przejdźcie się na Rynek około 5 rano ze statywem - rezultat będzie dokładnie taki sam (o ile akurat będziecie mieć szczęście nie trafienia na budki jednego ze stu organizowanych tu rocznie festynów dla zjadaczy kiełbasy), tyle, że zamiast kwiaciarek teraz jest obesrana budka przykrywająca otwór wentylacyjny nielegalnie wykopanych podziemi i grupki wracających z imprezy angoli siusiających (żeby tylko) pod ścianami kamienic, bo toaleta publiczna jest zamknięta od paru lat. Nie rozumiem więc
Za 10 lat zobaczymy na Wykopie zdjęcie: Polska kiedyś, Krakowski Kazimierz 2008. W 2018 na Kazimierzu też będą parasolki i kwiaciarki oraz festyny zjadaczy kiełbas.
A Rynek będzie w całości przekryty cyrkową plandeką, na której będą wyświetlane reklamy i która będzie tłumić hałas z puszczonej wyżej ośmiopasmowej estakady :D
Komentarze (54)
najlepsze
mmm błogi spokój :) ... studiuje w krakowie i powiem szczerze, że czasem odechciewa się iść na rynek, bo takie tłumy tam sie przewalają ;|