
Dopiero na żywo zobaczyliśmy, jak wielka jest dziura w nowym sarkofagu. Byliśmy wewnątrz Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej i na własne oczy zobaczyliśmy skutki uderzenia drona. Co dowiedzieliśmy się na miejscu?
Nowy sarkofag nie spełnia już swojej funkcji.
Teraz to po prostu konstrukcja okalająca stary sarkofag z IV energoblokiem, w dodatku nieszczelna. Wewnątrz nie jest już utrzymywane podciśnienie, gdyż to jest niemożliwe z powodu przedziurawienia powierzchni i częściowego wypalenia uszczelek.
Brak zagrożenia radiacyjnego.
Pomimo utraty szczelności nie doszło do wzrostu odczytów promieniowania gamma wokół obiektu ani wzrostu stężenia Cezu-137 w powietrzu. To drugie wzrosło tylko wewnątrz kopuły i to tylko w pierwszej dobie pożaru - wentylatory i filtry bardzo szybko poradziły sobie z powstałym w ten sposób pyłem.
Szczęściem w nieszczęściu było to, że nie rozpoczęto jeszcze demontażu starego sarkofagu przykrywającego IV energobloku. Sytuacja byłaby dużo bardziej skomplikowana, gdyby ten proces się zaczął - wtedy zapylenie radioaktywne wewnątrz kopuły byłoby nieporównywalnie większe.
Potwierdzają to nasze pomiary ręcznym sprzętem dozymetrycznym.
Poziom promieniowania gamma w odległości 200 metrów od nowego sarkofagu wynosi obecnie 0,90 uSv/h. Dla przypomnienia, przed nasunięciem kopuły (a więc przed listopadem 2016 roku) wartości te wahały się od 5 do 8 uSv/h.
Wokół dziury wyraźnie widać odkształcenia zewnętrzne.
Potwierdza to, że powstała ona w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego zamieszczonego na użytym dronie. Powstały otwór ma 15 metrów kwadratowych, więc tyle, co średniej wielkości pokój w większości mieszkań w Polsce. Uszkodzenia perforacyjne zarejestrowano jednak na powierzchni 200 m2, a więc już porównywalnie do rozmiaru domu.
Samo uderzenie drona nie wyrządziłoby szkód, ponieważ konstrukcję stworzono tak, by wytrzymała nawet uderzenie małego samolotu. Nie wzięto jednak pod uwagę, że obiekt może kiedyś stać się celem ataku zbrojnego z użyciem ładunku odłamkowo-burzącego.
Co paliło się w warstwie wypełniającej?
Pierwsze informacje mówiły, że tliła się wełna wypełniająca zewnętrzną warstwę kopuły, by potem podejrzenia skierować w stronę użytych klejów bądź innych materiałów towarzyszących. Wiemy już jednak, że paliły się gumowe uszczelki, co wyjaśnia dlaczego ogień rozwijał się wyłącznie w liniach prostych.
Nowy sarkofag jest konstrukcją modułową, którą budowano od dachu a następnie podnoszono i dokładano kolejne segmenty od spodu. Każdy z tych segmentów zaizolowano uszczelkami, które są bardzo wytrzymałe na rozciąganie czy skręcanie, ale mają niższą odporność na wysokie temperatury niż wełna skalna, która te elementy wypełnia.
Dlaczego więc ich użyto? Było to konieczne, żeby zapewnić maksymalną szczelność przed wydostawaniem się radioaktywnego pyłu, gdyby rozpoczęto proces demontażu IV energobloku.
Remont.
Naprawy stoją pod wielkim znakiem zapytania, bo nie wiadomo jeszcze, jak to bezpiecznie zrobić a każda z opcji wiąże się z pewnymi komplikacjami. Zakładając, że możliwe będzie wymienienie uszczelek i załatanie dziury narażamy robotników na znaczące dawki promieniowania.
Możemy temu zapobiec odsuwając kopułę o 300 metrów, czyli tam, gdzie powstała. Dowiedzieliśmy się na miejscu, że jest to możliwe, ale usuwając jeden problem tworzymy kolejne. Stary sarkofag jest bowiem konstrukcją niestabilną - co jeśli zawali się w czasie, gdy kopuła będzie odsunięta na czas remontu?
Najpierw prowizoryczne załatanie.
Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju przeznaczył 400 tysięcy euro na ocenę możliwości dokonania napraw. To jednak może potrwać, więc trwają już bardzo wstępne rozmowy nad tymczasowym zasłonięciem dziury tak, by wraz z deszczem do konstrukcji nie przedostawała się woda. Ta bowiem leje się po wnętrzu sarkofagu za każdym razem, gdy w Czarnobylu pada.
Kto stoi za atakiem?
Władze Federacji Rosyjskiej nie przyznają się do ataku, jednak nie przyznały się również do kilkunastu tysięcy innych dronów, które nadleciały znad Rosji tylko w 2025 roku.
Dron uderzył w północną część nowego sarkofagu, co oznacza, że musiał nadlecieć z północy. Zaledwie 11 km od elektrowni w tym kierunku znajduje się granica z Białorusią. To państwo nie zaatakowało Ukrainy, jednak od dawna rosyjskie drony wykorzystują przestrzeń powietrzną Białorusi skąd kierują się np. nad Kijów. Przelatują one wówczas nad Czarnobylem, ponieważ jest to najkrótsza droga do stolicy.
Drona zidentyfikowano jako Gierań-2, czyli rosyjską wersję Shaheda 136. W tym konflikcie jest on używany tylko przez jedno państwo - Rosję. Tylko w lutym Rosjanie wystrzelili nad Ukrainę aż 3902 drony.
Zniszczenia.
Wyrwa w kopule na powierzchni 15 metrów kwadratowych.
Mniejsze uszkodzenia perforacyjne na powierzchni 200 metrów kwadratowych.
Widoczne pęknięcia w połączeniach śrubowych.
Uszkodzone elementy nośne.
Zdeformowane połączenia konstrukcyjne górnej części tzw. "garażu" konserwacyjnego.
Uszkodzenie szyn suwnicy.
A także uszkodzenie samej suwnicy.
Fot. Krystian Machnik (Napromieniowani.pl)
Komentarze (97)
najlepsze
Jak nikomu nie życzę źle, dopóki agresją
Komentarz usunięty przez moderatora
@erthup: To nie zadzała jeśli nie pokażesz im jak wygląda życie na zachodzie i jeśli sami nie dostrzegą, że ten ich ruski mir to jest g---o gorsze niż Polska powiatowa 30 lat temu. Na własne oczy musieliby to zobaczyć, bo zdecydowana większość ma tylko zmanipulowany obraz, który widzą w swojej telewizji.