No, ale przeciez za komuny wszystko bylo takie zdrowe i bez konserwantow ( ͡°͜ʖ͡°) a tak naprawde to mi wlos deba staje jak sobie mysle ze ja bym mial sie tak odzywiac. Zero owocow, zero warzyw, i czlowiek caly miesiac z potem na jajach pracowal, zeby dostac takie badziewne wyzywienie.
@janosik1222: @Jan_Nowak: mielismy w piwnicy dwie sciany polek na jablka. Bylo ich chyba ze 20 (polek) a jablek setki. Cala zime mozna bylo sobie tam schodzic i cos wziac. Do tego w skrzynce w piasku marchewki, a w sloikach sliwki, czeresnie, agrest. Roboty bylo z tym co niemiara. Cale lato trzeba bylo zbierac, robic, ukladac jak bys sezon. Do tego grzadki uprawiac, przekopywac, siac, zbierac. Fajnie, ze juz
Pamiętam za dzieciaka, jak do babci dzwoniła zaprzyjaźniona sprzedawczyni ze "Społem" że "zaraz kawę rzucą". Ja na rowerku zasuwałem i stawałem w kolejce, po jakiś 10-15 minutach dochodziła babcia, dziadek, ciotka - na jedną osobę można było kupić jedno opakowanie kawy. Jak było rzucone trochę więcej, to stawało się na końcu kolejki, że może znowu się uda.
Zdjęcie ze połowy lat 80, kiedy już od lat 70 socjalizm chylił się ku upadkowi. W ogóle socjalizm był do niczego - w latach 80 było mało towaru na półkach i każdy miał mieszkanie, no kto to słyszał. Nie to co teraz, nakupisz bzdetów za grosze, a mieszkanie za 20k / m2 xD W PRL w miastach przemysłowych gdy miałeś 17 lat dawali ci robotę i kawalerkę, no skandal xD Nie to
@Arsenazo za komuny czekało się 20-30 lat na mieszkanie w bloku, chyba że dałeś w łapę w spółdzielni to leciałeś na liście oczekujących mocno do góry, ale to tak jakby teraz kupować za gotówkę (książeczka + duża łapówa dla towarzysza dyrektora), a jak nie pracowałeś w PGRze, kopalni, hucie czy na kolei to nie miałeś żadnych mieszkań służbowych.
Pamiętam, że w moim otoczeniu nikt nie głodował. Wies sama się wyzywiła, a nawet wymieniała jedzenie barterem z rodziną z miasta. Nie pamietam jakiej jakosci było jedzenie do kupienia w sklepach, ale zdarzaly się duże kolejki w lokalnym GS jak "rzucili ryby" albo przed świetami. Nie było tak dobrze i wygodnie jak teraz, ale nie uważam żebym żył wtedy jako dziecko w piekle lub skrajnej biedzie.
@Commodore_64 bo mieliśmy zupełnie inne oczekiwania. jako największy rarytas pamiętam szynkę konserwową w takiej dużej puszce, babcia gdzieś zdobyła. albo paczki z Niemiec. miśki haribo dzieliliśmy na trzech, każdemu w tym samym kolorze. nie chodziliśmy głodni, ale to wymagało sporego wysiłku od rodziców czy dziadków.
Komentarze (288)
najlepsze
@janosik1222: Owoce i warzywa były zawsze dostepne bez ograniczeń, chociaż naturalnie sezonowo, żadnych tam pomidorków w zimie :)
jako największy rarytas pamiętam szynkę konserwową w takiej dużej puszce, babcia gdzieś zdobyła.
albo paczki z Niemiec. miśki haribo dzieliliśmy na trzech, każdemu w tym samym kolorze.
nie chodziliśmy głodni, ale to wymagało sporego wysiłku od rodziców czy dziadków.