tak z ciekawości dlaczego nie zamontowałeś sobie błotników do roweru, ostatnio wymieniałem sobie rower i spróbowałem się przejechać pare godzin bez błotnika i cały byłem uwalony w błocie i kurzu nie przeszkadza ci to?
wszystkim nie dogodzisz, ale format mi pasuje - trochę opisu/mówienia i dużo widoków. Następnym razem może jakiś "włochaty" mikrofon po kablu, by wiatr nie szumiał? Tabletki ze srebrem do uzdatniania wody nie byłyby dobrym pomyslem? W rejonach bez sklepu chyba miałbym paranoję na punkcie zestawu do awaryjnego uzdatniania wody typu gotowanie + tabletkii żeby przed spaniem sobie zrobić chociaz litr na następny dzień.
@foneswein: Przeważnie piłem wodę prosto z rzeki. W rejonie z odcinka się nie dało bo była za brudna. Trochę się wpakowałem bo czytałem wcześniej relacje innego rowerzysty który twierdził, że są sklepiki po drodze; może są w lato.
Z internetem pojęcia nie mam, nie śledziłem tego, w Chile 30GB kosztowało 5 euro, w Argentynie nie miałem simki, w Brazyli nie pamiętam.
Dwa powerbanki 20k mah. Najdłużej mi starczyły na trzy tygodnie bez prądu, ale przypadało w tym czasie dziewięć dni w Argentynie gdzie nie mialem internetu, więc telefon luźno trzymał trzy dni. Byłem parę razy w hostelach i raz u koleżanki, tam głównie ładowałem i może się jakieś rzadsze ładowanie na jakieś stacji benzynowej albo przydrożnej knajpie zdarzyło, nie pamiętam w sumie.
Komentarze (9)
najlepsze
wszystkim nie dogodzisz, ale format mi pasuje - trochę opisu/mówienia i dużo widoków.
Następnym razem może jakiś "włochaty" mikrofon po kablu, by wiatr nie szumiał?
Tabletki ze srebrem do uzdatniania wody nie byłyby dobrym pomyslem? W rejonach bez sklepu chyba miałbym paranoję na punkcie zestawu do awaryjnego uzdatniania wody typu gotowanie + tabletkii żeby przed spaniem sobie zrobić chociaz litr na następny dzień.
Z internetem pojęcia nie mam, nie śledziłem tego, w Chile 30GB kosztowało 5 euro, w Argentynie nie miałem simki, w Brazyli nie pamiętam.
Używałem maps.me jako
Dwa powerbanki 20k mah. Najdłużej mi starczyły na trzy tygodnie bez prądu, ale przypadało w tym czasie dziewięć dni w Argentynie gdzie nie mialem internetu, więc telefon luźno trzymał trzy dni. Byłem parę razy w hostelach i raz u koleżanki, tam głównie ładowałem i może się jakieś rzadsze ładowanie na jakieś stacji benzynowej albo przydrożnej knajpie zdarzyło, nie pamiętam w sumie.
Używałem jednego telefonu do wszystkiego.