Zarabiając średnią krajową płacimy do ZUSu 2020zł miesięcznie – ponad 1/3 tego, co dostajemy do ręki. Składki ZUSowskie są ogromne, a emerytury wciąż małe, gdyż na 1 emeryta przypada zaledwie 1,8 pracującego… wliczając w to budżetówkę – czyli podatki wtórne, w której pracuje aż 3,5mln osób (21%).
Na PKB polski pracuje ~11,5mln osób – odprowadzają do ZUS 290mld złotych, wobec 350mld (+ obsługa) którą pochłaniają emeryci…
Abyśmy wyszli „na zero” w Polsce na już potrzeba 3mln pracowników w gospodarce – czyli nie pracujących w budżetówce ani rolnictwie. Jednak to również nie zadziała – taki zalew Polski migrantami skończyłby się katastrofą.
Oto dwa pomysły, które uratowałyby sytuację:
1. Podniesienie wieku emerytalnego.
Wiek emerytalny powinien wynosić 67 lat dla obu płci i być obniżany za każde dziecko:-dla kobiet o 2 lata;-dla mężczyzn o 1 rok;
2. Uzależnienie składek od minimalnej/średniej.
Pan Janusz pracował przez 40 lat i 4 miesiące, ma trójkę dzieci więc rozpoczął emeryturę w wieku 64lat – cały czas pracował za minimalną. Łącznie składki ZUS pracownika i pracodawcy wynoszą ~30% zarobków netto. 40 lat to daje nam: (40*12+4)*0,3 = 145.Przez całe swoje życie Pan Janusz odłożył 145 minimalnych – czyli powinien dostawać emeryturę wysokości minimalnej netto przez (145/12 miesięcy = 12 ) 12 lat, do 76 roku życia. Emerytura ta byłaby waloryzowana tak samo jak minimalna. Gdyby umarł wcześniej, połowa tego co zostało powinna przejść na żonę czy dzieci – gdyby jednak żył dłużej, to powinien dostawać już 50% minimalnej – bez względu na to, jaką miał emeryturę.
Pan Mirek pracował przez całe życie tylko 10 lat, za to cały czas za średnią krajową, nie ma żony ani dzieci. W wieku 67 lat dostaje emeryturę w wysokości średniej krajowej przez (10*12*0,3=36; 36/12=3) 3 lata a potem emeryturę w wysokości 50% minimalnej krajowej. Jeśli umarłby w wieku 71 lat to nic nie zostawia po sobie, jeśli w 69 urodziny, to rodzinie (kuzynostwo itp.) przysługuje (0,5*12*średnia krajowa) wypłacana jednorazowo.
Liczenie czysto złotówkowe nie ma sensu, bo ktoś, kto zarabiał miliony w latach 90tych nie może dostawać milionów teraz – jeśli jednak ktoś przez całe życie zarabiał średnio 2,1x minimalna, to właśnie taką emeryturę powinien dostać aż nie „skończy się jego pula” – potem 50% minimalnej.
Taki system sprawiłby, że liczyłby się każdy miesiąc pracy, każda odłożona złotówka – a raczej każda część wypłaty, oraz każde urodzone dziecko.
Co myślicie o takim rozwiązaniu? Zapraszam do dyskusji.
Emeryci przejadają Polskę
15,1mln pracujących płaci średnio 366mld ZUS, 8,3mln emerytów i rencistów pobiera rocznie 350mld złotych + ich obsługa. Jednak jest kilka „ale”. TL;DR wiek emerytalny na 67lat, za każde dziecko K -2 lata M -1 rok; stworzyć pulę emerytalną na podstawie składek - jak się skończy to emerytura głodowa.
PakaBaka z- #
- #
- #
- #
- #
- 122
- Odpowiedz
Komentarze (122)
najlepsze
Co do pkt 2 to szanse realizacji są na ten moment równe 0%. Nie ma praktycznie
@vateras131: pod warunkiem, ze te dzieci po skonczeniu edukacji przepracują przynajmniej 10 lat w Polsce i tu bedą placic podatki. W przeciwnym razie zaden z nich pozytek dla reszty spoleczenstwa, a nawet przeciwnie - stanowią wieksze obciazenie niz brak dzieci
No i nie można ludzi oceniać na podstawie nieswoich wyborów. Decyzja o urodzeniu dziecka należy do rodziców, to co dziecko robi po ukończeniu 18 lat już jest od nich tylko częściowo zależne.
Dokręćmy jeszcze śrubkę realnie zarabiającym, póki nie przeszli na emeryturę, czy nie uciekli za granicę.
Chociaż bardziej sensowne byłoby po prostu #!$%@?ć pośrednika (ZUS).