@Vein: 2 lata czekania na wyznaczenie rozprawy? typowa bezduszność i lenistwo polskich sądów ( ͡°͜ʖ͡°) edit założę się, że sąd wzywał tego biedaka do uzupełnienia wniosku
Przypomniała mi się taka dykteryjka. Kiedyś będąc na imieninach u starego ubeka usłyszałem opowieść, którą uznałbym za brednie gdyby nie to, że opowiadało ją kilku funkcjonariuszy jednocześnie, biorących udział w tamtych wydarzeniach. Rzecz się działa w latach osiemdziesiątych, w wigilię Bożego Narodzenia. Ktoś zadzwonił na milicję twierdząc, że w bramie leży nieboszczyk. Wsiedli więc w Nysę, pojechali na miejsce i zgłoszenie się potwierdziło - w bramie leżał waniający alkoholem człowiek, zimny, bez kontaktu. Miał przy sobie dowód osobisty. Wezwano więc pogotowie, żeby lekarz "dopełnił posługi". Karetka przyjechała, doktor obejrzał człowieka, zbadał puls, poświecił po oczach i stwierdził zgon jednocześnie zaznaczając, że nie wyklucza udziału osób trzecich. To ostatnie spotkało się z niechęcią milicjantów, którym nie chciało się wykonywać dokumentacji i pisać papierków, w związku z zamarznięciem pijanego menela. Lekarz był jednak nieugięty. Dłuższa dyskusja wywołała wręcz jego wściekłość i odjeżdżając zapewnił wszystkich, że złoży skargę do komendanta za lenistwo i kwestionowanie jego kompetencji. Mróz był potężny, więc milicjanci postanowili, że rzucą monetą i w ten sposób wylosują "szczęściarza", który spisze protokół pomierzy odległości itd. itp. Wypadło na jednego, dajmy na to Mariana, który zaczął wypełniać dokumenty, ale ponieważ w bramie było ciemno, wyszedł na zewnątrz, żeby "poświecić sobie" latarnią. W pewnym momencie ktoś go trąca w plecy: - Ej, daj ognia. Marian niewiele myśląc podaje kolesiowi zapałki, ten odpala fajkę, dziękuję, oddaje pudełko i odchodzi. Marian pisze dalej i po jakimś czasie wchodzi znów do bramy, w której stwierdza brak zwłok. Dopiero po chwili konstatuje, że przed chwilą "zwłokom" podał ogień. Zaaferowany otwiera drzwi "Nyssana" i rzuca do kolegów:
@Aleale2 e tam tylko minął sie z prawdą, że przed śmiercią był bezrobotnym bezdomnym, wiec Audi to farmazon, siostra przyjechała z Jeleniej Góry a nie z Oslo a reszta to raczej prawda :)
Komentarze (60)
najlepsze
@Vein: 2 lata czekania na wyznaczenie rozprawy? typowa bezduszność i lenistwo polskich sądów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
edit założę się, że sąd wzywał tego biedaka do uzupełnienia wniosku
Rzecz się działa w latach osiemdziesiątych, w wigilię Bożego Narodzenia. Ktoś zadzwonił na milicję twierdząc, że w bramie leży nieboszczyk. Wsiedli więc w Nysę, pojechali na miejsce i zgłoszenie się potwierdziło - w bramie leżał waniający alkoholem człowiek, zimny, bez kontaktu. Miał przy sobie dowód osobisty. Wezwano więc pogotowie, żeby lekarz "dopełnił posługi". Karetka przyjechała, doktor obejrzał człowieka, zbadał puls, poświecił po oczach i stwierdził zgon jednocześnie zaznaczając, że nie wyklucza udziału osób trzecich. To ostatnie spotkało się z niechęcią milicjantów, którym nie chciało się wykonywać dokumentacji i pisać papierków, w związku z zamarznięciem pijanego menela. Lekarz był jednak nieugięty. Dłuższa dyskusja wywołała wręcz jego wściekłość i odjeżdżając zapewnił wszystkich, że złoży skargę do komendanta za lenistwo i kwestionowanie jego kompetencji.
Mróz był potężny, więc milicjanci postanowili, że rzucą monetą i w ten sposób wylosują "szczęściarza", który spisze protokół pomierzy odległości itd. itp.
Wypadło na jednego, dajmy na to Mariana, który zaczął wypełniać dokumenty, ale ponieważ w bramie było ciemno, wyszedł na zewnątrz, żeby "poświecić sobie" latarnią. W pewnym momencie ktoś go trąca w plecy:
- Ej, daj ognia.
Marian niewiele myśląc podaje kolesiowi zapałki, ten odpala fajkę, dziękuję, oddaje pudełko i odchodzi. Marian pisze dalej i po jakimś czasie wchodzi znów do bramy, w której stwierdza brak zwłok. Dopiero po chwili konstatuje, że przed chwilą "zwłokom" podał ogień. Zaaferowany otwiera drzwi "Nyssana" i rzuca do kolegów:
Za 4 specjale powie Ci, że jest z planety Melmak