"Przepisy dotyczące bezpieczeństwa w kopalniach pisane są krwią górników"
Prezes WUG ma kompetencje policyjne i kontrolne – może zatrzymać ruch kopalni z powodu zagrożenia bezpieczeństwa. Tymczasem jest podporządkowany ministrowi aktywów państwowych, który pełni funkcje właścicielskie wobec kopalń. Przecież to jakiś totalny absurd - komentuje Janusz Steinhoff.
dickvalentayn z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 46
- Odpowiedz
Komentarze (46)
najlepsze
No, ale który strażak zamknie najlepszą klinikę w PL? dopiero jak pacjęci spłoną żywcem bo w hydrantach będzie sucho, a strażacy będą w wiaderkach wodę nosiś bo nawet jak wóz strażacki nie będzie miał jak wjechać i będą musieli kompletować 30x kompletów węży to wtedy
Jeśli osoba odpowiedzialna będzie upierdliwa, to firma znajdzie sobie innego behapowca.
Co do kredytów, wiedzę mam większa od Ciebie. I tak, prawo dot. kredytów hipotecznych powstało na krwi Frankowiczów między innymi. Obecna sytuacja znowu przyczyni się do uregulowania rynku tego kontrowersyjnego (w Polsce) instrumentu finansowego. Wspaniała ustawa 1177 też powstała na krwi ludzi oszukanych.
Tak działa prawo w Polsce.
1.olaboga zawód górnik taki ciężki, taki niebezpieczny, stajk bo " nie chcemy ginąć pod ziemią" bo metan albo zawał...
2. Macie tu 17tą pensje
3. A to ok to już fedrujemy grzecznie
4. Najbardziej cieszy się zarząd, bo musi dostać 10x tyle co ryl przodowy, więc więcej kasy dla ryli to jeszcze więcej dla biurokowcow.
6. Sumarycznie to wszystko się nie opłaca,
Wyższy urząd górniczy, okręgowy urząd górniczy, główny instytut górnictwa wszystko to jest zbiorem naczyń połączonych utrzymywanych de facto przez spółki górnicze wydobywające węgiel.
Pierwsze dwa powinny sprawować nadzór nad ruchem zakładów górniczych w sposób transparentny i szczegółowy, aby ograniczać lub eliminować wszelkie zagrożenia dla poszczególnych ruchów. Niestety najczęściej wygląda to tak, że poszczególny zakład wie z tygodniowym wyprzedzeniem o kontroli WUG lub OUG. Mało tego!, dozór tego zakładu wie, w które miejsce ten urzędnik pójdzie, aby móc przygotować poszczególne rejony do kontroli.
Prawda wygląda tak, że gdyby ci górnicy pracowali zgodnie z przepisami każdego dnia, a urządzenia i maszyny były przygotowane zgodnie z DTR to nic by się nie wydobywało.
Pomyślicie: przecież górnik może odmówić pracy i zgłosić niezgodność na stanowisku pracy. A no może, po takim zgłoszeniu (jeżeli nie jest to coś naprawdę grubo #!$%@?, że kogoś zabije, albo coś drogiego się może spalić) najczęściej robi się mu "pod górkę", aby skutecznie zamknąć mordę, żeby nie przyszło mu to kolejny raz do głowy.
Pozostaje jeszcze kwestia anonimowych donosów do WUG lub OUG o zagrożeniu zdrowia i życia na jakimś stanowisku albo rejonie, jeśli pracodawca nie chce rozwiązać problemu. Najczęściej w/w urząd zadzwoni do zakładu i powie, że dostał taki donos z prośbą, aby zakład coś "naprawił" i na tym się kończy.
Temat do zakopania