Czołem!
Wszystko dlatego, że nie mam szczepionki...
Chce się z Wami podzielić moją walką o zobacznie Żony i Dziecka, które przebywają w szpitalu, lub chociaż normalne udzielnie informacji o ich zdrowiu.
Sprawa dotyczy pewnego Szpitala Powiatowego. Mój synek urodził się przez cesarskie cięcie w niedzielę 22.08.2021. Jest wcześniakiem, ale radzi sobie świetnie. Już sam oddycha, serduszko też Bogu dzięki, dobrze pracuje. Za co też wielkie dzięki lekarzom! Żona została sprawnie zoperowana, ale ma syndrom popunkcyjny ( straszne bóle głowy gdy tylko się podnosi ). Poblem ten niestety nie ustępuje, lecz się nasila. W związku z tym jej pobyt w szpitalu się przedłuża. Nie jest w stanie nawet zobaczyć Synka, bo leży On w inkubatorze, i trzeba tam przejść. Sami rozumiecie, że gdy słyszycie, że cierpi Twoja najbliższa osoba, w takiej sytuacji, to chcecie ją choć potrzymać za rękę. Otóż nie w tym szpitalu.
Poszedłem po informację o ich stanie zdrowia ( wcześniejsze telefony to, albo proszę pytać żony, albo prosze przyjechać, bo telefonicznie to...)Okazuje się, że już samo przejście przez drzwi do przedsionka opatrzone jest pytaniem: "A szczepił się pan?". Więc mówię, że taka informacja jest tajna i poproszę o informację o Żonie i Synku. Okazuje się, że mógłbym wejść do gabinetu lekarza, ale tylko jeśli okażę szczepionkę. Tłumaczę więc, żeby byli ludźmi. Oni, że taka jest decyzja dyrektora. Ja, że decyzjami i rozkazami to zasłaniano się w III Rzeszy. Co, jak się domyślacie, nie pomogło mi w dalszej dyskusji. Informacji ostatecznie mi udzielono, ale z wielkimi trudnościami i z fochami.
Smaczek pierwszy: ordynator(tak, w końcu przyszedł) mówi: proszę założyć maseczkę z szacunku do nas. Ja mówie, przecież widziałem przed chwilą co najmniej dwie położne bez maseczki. Więc proszę sobie nie robić ... On na to: one są z personelu. Ja: to one nie zarażają? Odpowiedzi brak: zobaczyłem plecy.
Smaczek drugi: Poszedłem do dyrektora w sprawie tej jego decyzji. Sekretarka bez maseczki. On bez maseczki.
Smaczek trzeci: położna która mi otworzyła mówi: ja też się wkurzam jak w urzędzie ktoś ode mnie chce certyfikatu, ale przecież by mnie zwolnili...
Kurtyna.
Zapomniałem o smaczku czwartym: W mieście 30km stąd można zobaczyć żonę po cesarce. Ba, potrzymać ją za rękę.
Wysłałem Skargę do NFZ wojewódzkiego. Czy to coś da? Nie wiem, ale się nie poddam.
Do zapanowania zła na świecie, wystarczy tylko, by dobrzy ludzie nie robili nic.
Komentarze (595)
najlepsze
*żony
*dziecka
1. Nie odpuszczaj. Tak jak sam piszesz, odpuszczenie będzie cichym przyzwoleniem.
2. W wolnej chwili poczytaj o pisaniu formalnych pism. Mnie osobiście kłuje w oczy mail zaczynający się od "Witam" (dzień dobry niby mniej, ale to też nie ta forma) i kończący się na pozdrawiam. Do tego dochodzi kilka innych błędów.
3. Nie wiem czy NFZ jest tą instytucją, do której powinieneś pukać. Wydaję mi się, że w pierwszej kolejności
@Brak_wolnych_loginow: Ja uważam odwrotnie. Każdy zasługuje na szacunek, chyba że swoim postępowaniem, świadomie, się tego prawa zrzeka.
Myślę, że nie masz racji, jednak "cytując klasyka"
Z całego serca życzę sukcesu
Twoje prawo może zostać ograniczone decyzją Dyrektora szpitala, w wyjątkowych sytuacjach (przewidują to legalne przepisy), ale nie może zostać Ci odebrane.
@mariusz2712: mamy gdzieś spisane jakie ustawy uchyla stan epidemi? tak wiesz, na papierze, z podpisem jakiegoś urzędnika czy innego ministra
tak, no jak gdyby, zgodnie z prawem?
Dla porównania byłem w powiatowym jakieś 3 tyg temu na sorze z rocznym dzieckiem, byliśmy bez masek, oboje i dziecko, nikt nawet nie zwrócił uwagi, przyjęli do szpitala i też nic na oddziale. Niby wisi kartka, że musisz dostosować się do ich regulaminu przebywając na terenie, ale no regulamin nie może być nadrzędny, bez jaj. Jedynie jakieś ale można mieć do pobierania wymazu od dziecka do testu
wołam @div037