"System 112 nie żyje". Telefony alarmowe z Warszawy odbierają w Białymstoku.
Kuriozalną sytuację na swoim profilu na Twitterze opisał doktor Łukasz Szelecki. Gdy na warszawskim Gocławiu zobaczył pod swoim oknem wypadek, zaczął wzywać pomoc dzwoniąc pod numer alarmowy 112. Rozmowa została skierowana do centrum powiadamiania ratunkowego w Białymstoku.
Oline z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 194
- Odpowiedz
Komentarze (194)
najlepsze
@WzAzgadula:
Niby jakim koorva cudem?
Się w-------m jak po argumencie "Jaka różnica czy bije ją teraz czy bił ją 5 minut temu" gościu powiedział że to ma znaczenie. Powiedział, że patrolu nie wezwie.
Skończyło się na tym że po pół godzinie policja przyjechała pod blok,
A jeśli chodzi o to, czy ważne jest, kiedy doszło do zdarzenia, to zapraszam do zapoznania się z definicją "zgłoszenia alarmowego".
Edit: a i zanim się rozłączyła to stwierdziła, że podaję błędny numer słupka, bo ona takiego w systemie nie ma. ¯\_(ツ)_/¯
@nieskonczonosc: fun fact, pikietaże dróg nie aktualizują się w naszym systemie od jakichś 2 lat. Więc każda nowa droga, jeśli ma jakieś słupki, to ta wiedza nic nam nie daje ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°) taki to system z dykty.
@dzikiknur: w sumie tak; zadzwoniłam zanim dobiegłam do wszystkich uczestników, żeby w razie co mieć dyspozytora od razu na linii, na szczęście nie była potrzebna pomoc. Ale i tak byłam w szoku, że żadnego zabezpieczenia trasy, nic.
Zadławiania się na przyszłość mocno nie polecam.