My, dzieci tamtych rodziców.
Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małego miasteczka; właściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patol...
v.....i z- #
- #
- #
- #
- 196
Komentarze (196)
najlepsze
A tak poza tym to chyba należę do patologii bo takie wychowanie uznaję za zdroworozsądkowe i normalne.
Dzisiaj zamiast pozwalać dzieciom poznawać świat i uczyć się na własnych błędach, to trzyma się je pod kloszem, pod szklaną pokrywką, która ma
Bawiliśmy się w błocie. Przynosiliśmy wodę w wiaderkach i robiliśmy tyle błota ile się dało, potem się goniliśmy i rzucaliśmy tym błotem. Mama załamywała ręce, a mnie zawsze bolał brzuch ze śmiechu. Skakaliśmy po piaskowych hałdach, zabawa polegała na tym, żeby się jak najdalej wybić ze skarpy, na zwycięzcę czekało dziesięć gum z żółwiami ninja (turtlesów (; )! Oczywiście
Komentarz usunięty przez moderatora
Piłem mleko prosto z cyca krowy, oczywiście obowiązkowo zabawy w wojne na budowach, dziś po ponad 20 latach jak przejeżdzam pod domem gdzie była kiedyś ta budowa, to aż w środku ściska jak patrzy się gdzie się bawiło za dziecka i jak to się wszsytko pozmieniało.
W lasku nad przepaścią była huśtawka z liny stalowej na drzewie, rzucaliśmy się kurzem, kamieniami, i ganialiśmy za płuczką
http://legendy-prl.pl/zegarek_montana.html