Zdecydowałem się na instalację fotowoltaiczną. Brakowało mi wyceny z Foton Technik. Ogromny, niemiecki kapitał, część koncernu Innogy, dostawca prądu w Stolicy, co może pójść nie tak?
W zasadzie wszystko. Ale po kolei.
Wypełniłem formularz na stronie, dostałem odpowiedź, że w ciągu x godzin odezwie się przedstawiciel. I zapadła cisza.
Po tygodniu przypomniałem o sobie i wtedy odezwał się handlowiec.
Na spotkaniu dowiedziałem się, że:
- FT nie stosuje chińskich falowników, tylko europejskie ABB. Pierwszy plus
- FT montuje panele Astroenergy produkcji 100% niemieckiej, fabryka we Frankfurcie. Drugi plus
- Panele te będą w wersji all black i będą idealnie pasowały do mojego czarnego matowego dachu. Trzeci plus
- FT zamontuje mi w cenie instalacji (pakiet vip) sztycę odgromową, zabezpieczającą instalację przed ew wyładowaniami. Czwarty plus
- Na koniec dowiedziałem się, że FT posiada własne ekipy montażowe. Piąty plus.
Cenowo- najdroższa oferta, ale te pięć plusów sprawia, że
chcę tę najdroższą ofertę.
Umowa podpisana, następnego dnia wpłacona zaliczka, kilkanaście tysięcy zł.
Z niecierpliwością i entuzjazmem czekamy na montaż.
Parę dni później dzwoni pani z FT, żebym przygotował się na spotkanie z przedstawicielem.
W jakim celu? Zgłosił pan chęć zamontowania instalacji fotowoltaicznej w Foton Technik, przedstawiciel złoży panu wizytę i omówicie warunki techniczne.
Ale ja mam z Wami już zawartą umowę i wpłaconą zaliczkę.
Aha, nie mam tego odnotowanego w systemie.
Myślę, odrobinkę bałagan, ale przecież sprawa się toczy.
Po paru dniach otrzymuję mailowo projekt instalacji do akceptacji.
Pierwsza strona- falownik Zeversolar (prod. Chiny).
Odsyłam projekt z uwagą, że falownik miał być ABB. (w dniu podpisania umowy handlowiec przesłał karty katalogowe falownika ABB i paneli Astroenergy)
Otrzymuję projekt v2.0, falownik ABB, na wizualizacjach panele w kolorze aluminium.
Dzwonię do handlowca, że mają być czarne, dostaję potwierdzenie, że oczywiście będą czarne, wizualizacja to tylko tak schematycznie. Dla spokoju piszę również mail do działu projektowego, że panele mają być czarne.
Projekt zaakceptowałem, dostaję sms od FT, że została wysłana faktura.
Opłacenie tej faktury jest konieczne, żeby panele mogły być dostarczone.
Sprawdzam skrzynkę, sprawdzam spam, nic. Odpisuję, że nie dotarła żadna faktura.
Po 20 minutach dzwoni firma transportowa, że jadą do mnie z panelami.
Myślę- odrobinkę bałagan, ale grunt, że sprawa się toczy.
Panele przyjechały. Srebrne.
Panele odjechały. Z naszą uwagą, że niezgodne z ustaleniami.
Wieczorem dzwoni pan z firmy XXX, podwykonawca firmy FT (miały być własne ekipy…. zgrzyt, ale przecież musi być dobrze). Tłumaczę, że chwilowo nie ma czego montować. Przy okazji pytam, czy jest przygotowany do montażu sztycy odgromowej.
„O nie, my tego nie robimy, już któraś osoba o to pyta, bo niby mieliśmy to robić. Trzeba mieć taką specjalną maszynę do prostowania uziomu, nie mamy tego.”
Zgrzyta coraz bardziej, dzwonię do handlowca- tak, będzie pan miał sztycę, przyślemy inną ekipę montażową, albo ta zamontuje panu instalację, a potem przyślemy inną i zrobią uziemienie. Ma pan to w standardzie.
Otrzymuję projekt v3.0 z falownikiem ABB i czarnymi panelami… produkcji chińskiej, o zupełnie innych wymiarach, parametrach i ilości zajmowanego miejsca na dachu.
Odpisuję, że ustalenia przy podpisaniu umowy obejmowały panele Astroenergy w wersji czarnej.
W międzyczasie (projekt v1.0, v2.0..) odbieram kilka telefonów od FT, za każdym razem inna osoba, której muszę opowiadać powyższą historię. Za każdym razem „acha, bo ja tego nie mam odnotowanego w systemie”.
W końcu zadzwonił Pan Kierownik Działu, z pytaniem ogólnym- z czym ja mam problem.
Zacząłem od tego, że przede wszystkim z tym, że kolejnej osobie muszę tłumaczyć w czym leży problem i zaczyna to być męczące.
W odpowiedzi usłyszałem, że Pana Kierownika też to męczy, że mam problem to z falownikiem, a to z odgromem, teraz z panelami i że utrudniam mu pracę, a on by chciał zakończyć instalację. Zwróciłem uwagę, że problem leży po stronie FT i prosiłbym jedynie o trzymanie się ustaleń. Usłyszałem, żebym w takim razie czekał na nowe ustalenia.
Pan handlowiec przestał nagle odbierać telefony, ale przynajmniej w ciągu dnia oddzwaniał.
W końcu otrzymałem mail, w którym:
- najmocniej przeprasza za wprowadzenie w błąd, ale jednak instalacja odgromowa nie jest w standardzie (chociaż mam wersję vip, cokolwiek to znaczy).
- panele Astroenergy w wersji czarnej obecnie nie są dostępne (cokolwiek to znaczy, w karcie katalogowej oczywiście są)
- w związku z powyższym, pytanie czy rezygnujemy z umowy, czy działamy dalej, ale w wersji projektu v3.0 – chińskie panele, bez instalacji odgromowej.
Następnego dnia (połowa maja), zgodnie z procedurą z umowy, wysłaliśmy rezygnację z prośbą o sprawny zwrot zaliczki.
Pan Handlowiec jeszcze wtedy był aktywny, odpisał, że bardzo mu przykro że tak wyszło, pozdrawia i pozostaje do dyspozycji.
Po paru dniach telefon z FT że otrzymali rezygnację, że przepraszają za to, co musieliśmy znieść do tej pory i w ramach rekompensaty proponują rabat od kwoty umowy, gdybyśmy się jednak zdecydowali na realizację. Rabat w znacznej kwocie. Podziękowałem za propozycję i podtrzymałem rezygnację. Rezygnacja została przyjęta, a rabat pozostał ważny do końca tygodnia, gdybyśmy się zdecydowali.
Czekamy tydzień, czekamy drugi, zwrotu zaliczki brak.
Pan Handlowiec przestał odbierać telefony, oddzwaniać, odpisywał, że oddzwoni po spotkaniu, etc. Pan Handlowiec zniknął.
Czekamy trzeci tydzień, dzwonię do siedziby FT- okazuje się, że zwrot zaliczki został zablokowany, bo uznano, że rezygnacja wpłynęła po terminie (wpłynęła następnego dnia po zaproponowaniu przez FT opcji rezygnacji). Ale po kolejnym odświeżeniu historii pan sobie przypomniał, że sprawa jest wyjątkowa i już zmienił w systemie, że zaliczka ma być wypłacona.
Następnie otrzymuję kolejne telefony i smsy z FT, o braku wpłaty kolejnej transzy umożliwiającej realizację instalacji. Za każdym razem opowiadam w skrócie historię jak wyżej i słyszę, że
„nie mam tego odnotowanego w systemie”.
Jeśli czytacie do tej pory to wielkie dzięki i czas na Grande Finale.
Po kolejnych dniach oczekiwania i telefonach do centrali w końcu dzwoni Pan Kierownik z informacją, że jednak mimo wszelkich starań, nasza rezygnacja została uznana za:
- bezzasadną
- złożoną po terminie
- nie kwalifikującą do zwrotu zaliczki.
Jednocześnie zostałem poinformowany, że zostało wysłane do nas pismo ponaglające do zrealizowania kolejnych wpłat celem zakończenia realizacji. W przypadku podtrzymania rezygnacji kwota odstępnego zeruje wpłaconą kilkunastotysięczną zaliczkę.
I wtedy nie wytrzymałem i po raz pierwszy wyszedłem poza dotychczasowy język komunikacji biznesowej. I naprawdę, te kilkanaście tysięcy było ostatnią rzeczą o jakiej myślałem. Czerwień za oczami pojawiła się przez te wszystkie zwodzenia, zapewnienia, ten cały bałagan, te kilkanaście telefonów od zupełnie niezorientowanych dziewczyn z call center, przez to, że osoba kontaktowa (Pan Handlowiec) która w normalnych warunkach jest jedynym potrzebnym kontaktem, okazał się być oślizgłym, kłamliwym tchórzem, te wszystkie stracone tygodnie oczekiwania i świadomość, że jestem bezsilny wobec „nie mam odnotowane w systemie”….Release the Kraken!
Po 40 minutach od odłożenia słuchawki otrzymałem faktury korygujące, a następnie zwrot zaliczki.
Kurtyna.
Komentarze (11)
najlepsze
Tak się #!$%@?łem czytając ten wpis, że idę do pieca spalić kolejną oponę, żeby nagrzać wody na mycie garów.
Mam wrażenie że oni nas traktują jako kraj trzeciego świata gdzie mieszkają jacyś aborygeni.
Dostałem zniszczony towar, nikt nic nie wiedział, ciągle coś mi obiecywano, ciągle nowa osoba na infolinii, bałagan i wrażenie olewania.
Wydaje mi się, że mają politykę trzymania jak najdłużej kwot przed zwrotem żeby nimi obracać.
https://youtu.be/3dAUdEtMidM
( ͡° ͜ʖ ͡°)