Wielka Gra to jakiś nonsens, teleturniej z wiedzy kompletnie do niczego nikomu nie potrzebnej z pytaniami typu
Prowadząca: - Co powiedziała hrabina Szlezwig-Holsztain cesarzowi Fryderykowi Hohenzelorowi Habsurgowi Trzeciemu gdy przypadkowo nadepnął jej na nogę w trakcie rautu w 1792 w ambasadzie Prus. Uczestnik teleturnieju - Odpowiadam na pytanie pierwsze za 25 tysięcy złotych... Hrabina powiedziała "Moja noga! Co jest do diabła?"
@Trismagist: ten opis jest zabawny ( ͡º͜ʖ͡º) i może można się z Tobą trochę zgodzić, ale czy bardziej potrzebna komukolwiek jest wiedza o utworach muzycznych odgadywanych po brzdąknięciu na keyboardzie ("Jaka to melodia") albo co to jest "więcej niż jedno zwierzę" (słynna "Lama" w "Familiadzie")? Ja dziś z przyjemnością obejrzałabym "Wielką Grę", jako urozmaicenie tej papki w TV.
@Trismagist: @Walkiria81: Generalnie to poza umiejętnościami jedzenia, srania, zapładniania oraz "umiejętnościami potrzebnymi na rynku pracy" nic nikomu w ogóle nie jest potrzebne ( ͡°͜ʖ͡°)
Taka ciekawostka z wiki. Rozpoczął pracę w bibliotece w Kwidzynie, której wcześniej przekazał swój księgozbiór (ok. 6400 książek i 4000 płyt winylowych) W wyemitowanym w 1996 roku odcinku programu Na każdy temat przyznał się, że w przygotowaniach do teleturniejów pomagało mu palenie marihuany.
@Sail_and_boats: Jeśli nie miałeś wcześniej do czynienia z MJ lub jesteś naprawdę, bardzo okazjonalnym palaczem, to nie ma szans, byś się cokolwiek nauczył. Mówię serio.
Wydaje mi się, że profesor miał rację, bo jeśli w pytaniu było "z którego", no to jasno sugeruje, że trzeba podać konkretny utwór. Tym bardziej że Wielka Gra to był właśnie taki absurdalny teleturniej, w którym padały pytania dotyczące najdrobniejszych szczegółów. No ale z drugiej strony nieuznanie byłoby nie fair wobec uczestnika, bo on udzielił odpowiedzi, rozejrzał się, czy to wystarczy i jak zabrzmiały fanfary i odpowiedź została uznana, to co on
@Serrrek: Nie zmienia. "Z którego" wskazuje, ze pytanie dotyczy konkretnego utworu. Odpowiedz zbyt ogolna, przeciez to jasne. Inna sprawa, ze uczestnik nie mial mozliwosci doprecyzowac odpowiedzi.
@Dario_kozak: nie uznali dlatego, że znał odpowiedź, bo to "domysł", a dlatego, że babka mu uznała tę odpowiedź i nie wymagała od niego pełnej odpowiedzi i stąd to całe zamieszanie... powinna dopytać "z którego".
Kłótnia?! Raczej rzeczowa dyskusja. Co do samego przedmiotu sporu to profesor ma racje. Wypadało podać pełną odpowiedz, a jeśli uznali że pytanie wymagało zbyt szczegółowej wiedzy to po co je było w ogóle zadawać?
Widzieliście kiedyś na żywo prawdziwą naukową dyskusję? Ja miałem okazję wczoraj w jednej uczestniczyć. Przygotowałem prezentację o metylacji DNA (trudne zagadnienie), produkowałem się pół godziny, ale dobrze poszło. Ostatni slajd, na nim ”dziękuję za uwagę”, mówię: - Dziękuję za uwagę. Czy ktoś ma jakieś pytania albo komentarze? Atmosfera na sali trochę się rozluźniła. Głos zabrał doktor habilitowany Karwiński: - Z całym szacunkiem, panie Anonimski, według mnie pańska prezentacja zawierała szereg błędów. Po pierwsze, metylacja DNA... Zaczęło się. Czułem się, jakbym schodził po schodach i nie trafił w stopień. Serce zamarło, po czym przyspieszyło do stu dwudziestu na minutę. Karwiński po kolei punktował wszystkie słabostki mojego wystąpienia - ...mam wrażenie, że przeczytał pan jedynie przeglądówki sprzed piętnastu lat, a i to pobieżnie. Czy pan w ogóle odróżnia metylację DNA od metylacji histonów?
Docent poczerwieniał jeszcze bardziej, podszedł do Bujewicza i warczącym głosem zaczął mu dogryzać: - Że niby ja mam jakieś braki? A co z panem, profesorze, co? Bujewicz-#!$%@?! Stary impotent, bez viagry to nawet myśleć o ruchaniu nie może! Spójrzcie na niego, jakie cygaro wyciągnął, pewnie kompleksy ma! Lubi pan brać długie, grube rzeczy do gęby, co nie? Profesor Bujewicz zaciągnął się cygarem, wypuścił dym prosto w twarz adwersarza. - Chyba pana stary, docencie. Panie magistrze, proszę pocisnąć torpedę docentowi #!$%@?ńskiemu. - zwrócił się do mnie. Rozgorączkowana publiczność pokazywała nas sobie z zaciekawieniem palcami. Karwiński był już skompromitowany, a do mnie należało jego ostateczne dobicie. Widownia oczekiwała świetnej wiązanki, mój promotor patrzył na mnie z nadzieją, Karwiński zaś próbował zamordować mnie wzrokiem. Wyprostowałem się, spojrzałem mu prosto w oczy i wyrzekłem. - Pytał się pan, docencie #!$%@?ński, co wiem o metylacji. Wiem, #!$%@?, wszystko. I #!$%@? pana obchodzi, z jakich źródeł korzystałem, bo i tak pewnie czytać pan nie potrafi. Jeśli moje wywody o metylacji DNA się panu nie podobały, to może mnie pan w dupę pocałować. Albo w wała possać, tak jak pan lubi!
@Okayama: I rosjanizacja, czyli strzelanie w lesie katynskim, trucie nowiczokiem i doprowadzenie do ruiny kraju w ameryce płd z najwiekszymi zasobami ropy na swiecie. A potem mowienie ze to nie oni. Brawo Wania!
Komentarze (111)
najlepsze
Prowadząca:
- Co powiedziała hrabina Szlezwig-Holsztain cesarzowi Fryderykowi Hohenzelorowi Habsurgowi Trzeciemu gdy przypadkowo nadepnął jej na nogę w trakcie rautu w 1792 w ambasadzie Prus.
Uczestnik teleturnieju
- Odpowiadam na pytanie pierwsze za 25 tysięcy złotych... Hrabina powiedziała "Moja noga! Co jest do diabła?"
Taka ciekawostka z wiki.
Rozpoczął pracę w bibliotece w Kwidzynie, której wcześniej przekazał swój księgozbiór (ok. 6400 książek i 4000 płyt winylowych) W wyemitowanym w 1996 roku odcinku programu Na każdy temat przyznał się, że w przygotowaniach do teleturniejów pomagało mu palenie marihuany.
No ale z drugiej strony nieuznanie byłoby nie fair wobec uczestnika, bo on udzielił odpowiedzi, rozejrzał się, czy to wystarczy i jak zabrzmiały fanfary i odpowiedź została uznana, to co on
Uznajemy plusy - nie uznajemy minusy.
Dziękuję, z poważaniem.
udostepnij
@acenokumarol:
- Dziękuję za uwagę. Czy ktoś ma jakieś pytania albo komentarze?
Atmosfera na sali trochę się rozluźniła. Głos zabrał doktor habilitowany Karwiński:
- Z całym szacunkiem, panie Anonimski, według mnie pańska prezentacja zawierała szereg błędów. Po pierwsze, metylacja DNA...
Zaczęło się. Czułem się, jakbym schodził po schodach i nie trafił w stopień. Serce zamarło, po czym przyspieszyło do stu dwudziestu na minutę. Karwiński po kolei punktował wszystkie słabostki mojego wystąpienia
- ...mam wrażenie, że przeczytał pan jedynie przeglądówki sprzed piętnastu lat, a i to pobieżnie. Czy pan w ogóle odróżnia metylację DNA od metylacji histonów?
- Że niby ja mam jakieś braki? A co z panem, profesorze, co? Bujewicz-#!$%@?! Stary impotent, bez viagry to nawet myśleć o ruchaniu nie może! Spójrzcie na niego, jakie cygaro wyciągnął, pewnie kompleksy ma! Lubi pan brać długie, grube rzeczy do gęby, co nie?
Profesor Bujewicz zaciągnął się cygarem, wypuścił dym prosto w twarz adwersarza.
- Chyba pana stary, docencie. Panie magistrze, proszę pocisnąć torpedę docentowi #!$%@?ńskiemu. - zwrócił się do mnie.
Rozgorączkowana publiczność pokazywała nas sobie z zaciekawieniem palcami. Karwiński był już skompromitowany, a do mnie należało jego ostateczne dobicie. Widownia oczekiwała świetnej wiązanki, mój promotor patrzył na mnie z nadzieją, Karwiński zaś próbował zamordować mnie wzrokiem. Wyprostowałem się, spojrzałem mu prosto w oczy i wyrzekłem.
- Pytał się pan, docencie #!$%@?ński, co wiem o metylacji. Wiem, #!$%@?, wszystko. I #!$%@? pana obchodzi, z jakich źródeł korzystałem, bo i tak pewnie czytać pan nie potrafi. Jeśli moje wywody o metylacji DNA się panu nie podobały, to może mnie pan w dupę pocałować. Albo w wała possać, tak jak pan lubi!