Cała sytuacja fajnie wpisuje się w trwającą właśnie walkę o moje zdrowie i dobro!!! Pozdrawiam też protestujących lekarzy siedzących na 7 etatach-widmo!
Jak kasę za obywatela płaci urzędnik według swoich wydumanych wzorków, to obywatel z klienta staje się petentem i można go mieć głęboko w dupie. Dodać do tego biurokrację i limity nijak mające się do rzeczywistości i mamy to co mamy. Skoro równamy w dół to po co się starać?
to i ja dorzucę swoje 3 grosze: w wieku 12 lat wykryli u mnie alergię i astmę. Ogólnie zaczęło się ostrymi dusznościami i od razu do szpitala te sprawy. Do tej interwencji nie mam zastrzeżeń ale co się działo póżniej... państwowy alergolog... Niby gabinet czynny od powiedzmy 10 a pani doktor przyjeżdża swoim mercedesem na godzine 12.30 czyli na korytarzu masakra. Pani doktor pezyjmowala wedlug rozpiski do godziny 14 czyli o godzinie
Przyjaciółka źle się czuje, buja się jakiś czas od lekarza do lekarza, połyka jakieś parafarmaceutyki, nic nie pomaga. W końcu zaczyna czuć się naprawdę źle, znowu idzie do lekarza, a tam Pani Doktór Co Wie Lepiej mówi jej, że symuluje i odsyła do pracy. Od tego symulowania po kilku godzinach dziewczyna trafia na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie nie dają jej w spokoju zejść z tego świata. Idźmy dalej. Zabierają
Moim zdaniem NFZ powinien finansować z naszych składek jedynie zabiegi ratujące życie oraz megadrogie kuracje specjalistyczne, operacje chirurgiczne, długotrwałe leczenie (nowotwory itp).
Teraz nasz kasa przelatuje przez NFZ nie tylko ze względu na to że urzędnicy budują sobie pałace za miliony zł, ale także przez to, że masa ludzi biega do lekarzy po krople do nosa.
Gdyby wszystkie wizyty były pełnopłatne, a przychodnie prywatne (państwo mogłoby zapewniać jakiś system dotowania dla najuboższych/bezrobotnych)
ale o co chodzi służba zdrowia jest "darmowa" większość polityków dba oto żeby pozostała "darmowa".
miałem podobny przypadek kilka lat temu też oko mnie bolało i łzawiło. Miła pani w recepcji powiedziała, że "limity na ten rok już się skończyły" i może mnie zapisać do lekarza na końcówkę stycznia (był tedy początek grudnia). Podziękowałem i polazłem do domu. Na szczęście przeszło to po kilku dniach samo.
Z tego co wyczytałem to nie ma obowiązku ubezpieczania się zdrowotnego (NFZ) podczas gdy pracuje się na umowę o dzieło, + studenci i uczniowie do 26 roku życia także są zwolnieni z takiego obowiązku. Takie prawo jest skontruowane pod wczesną emigrację chyba. Np. taki informatyk. Jako student może pracować na umowę zlecenie, później na umowę o dzieło a ubezpieczać się może prywatnie. Składki na ubezpieczenie społeczne ( emerytalne ( phi..ktoś w to
@acidosen: dobrze wyczytałeś, i całkiem życiowo rozłożyłeś ubezpieczenia na czynniki pierwsze :) Dodaj do tego fakt, że pracodawca, zatrudniający Cię na umowę o dzieło z chęcią zapłaci Ci więcej tylko z tego tytułu, że nie musi topić sporego ułamka Twojej pensji w nfzus, i masz pełen obraz sytuacji.
Ja miałem inną akcję. Jakiś nowy system nie wykrył, że mam ubezpieczenie zdrowotne. Zanim wróciłem do domu (studiuje poza miejscem zamieszkania), zdążyłem pójść do lekarza prywatnie. I już zawsze będę. Firmę rejestruję na wyspach, a do lekarza pójdę za 50zł, bez kolejki. W razie czegoś (tfu) poważnego, pojadę się tam leczyć. Poza tym zauważyłem, że za 5 dych lekarka jakoś tak więcej się uśmiecha. Chyba też nie lubi NFZ.
Pamiętajcie najlepsza to służba zdrowia to publiczna służba zdrowia, darmowa i dobra, nie nastawiona na zysk, a na dobro pacjenta i nie dajcie sobie wmówić że prywatne jest lepsze, bo nie jest! I nie prawda że się długo do lekarza czeka, a składki niech płacą za wszystkich tylko najbogatsi! Kto lepiej o was zadba jak nie urzędnik? A ten populista i oszołom co głosi inne hasła niż wszyscy to powinien w zniknąć
Komentarze (129)
najlepsze
Oczywiście skończyło się na wizycie w prywatnej klinice.
Przyjaciółka źle się czuje, buja się jakiś czas od lekarza do lekarza, połyka jakieś parafarmaceutyki, nic nie pomaga. W końcu zaczyna czuć się naprawdę źle, znowu idzie do lekarza, a tam Pani Doktór Co Wie Lepiej mówi jej, że symuluje i odsyła do pracy. Od tego symulowania po kilku godzinach dziewczyna trafia na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie nie dają jej w spokoju zejść z tego świata. Idźmy dalej. Zabierają
Teraz nasz kasa przelatuje przez NFZ nie tylko ze względu na to że urzędnicy budują sobie pałace za miliony zł, ale także przez to, że masa ludzi biega do lekarzy po krople do nosa.
Gdyby wszystkie wizyty były pełnopłatne, a przychodnie prywatne (państwo mogłoby zapewniać jakiś system dotowania dla najuboższych/bezrobotnych)
miałem podobny przypadek kilka lat temu też oko mnie bolało i łzawiło. Miła pani w recepcji powiedziała, że "limity na ten rok już się skończyły" i może mnie zapisać do lekarza na końcówkę stycznia (był tedy początek grudnia). Podziękowałem i polazłem do domu. Na szczęście przeszło to po kilku dniach samo.
Dodam tylko jedno teraz mam prywatne
Ktoś może pracował na umowę o dzieło i/lub zlecenie i ma jakieś doświadczenia?
Moja recepta na