Danie polskiego szefa kuchni uznane za dzieło sztuki. Amaro w światowej elicie
![Danie polskiego szefa kuchni uznane za dzieło sztuki. Amaro w światowej elicie](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_j7VsxiCP5P7KrTKyu0LJlAoYGsU366dn,w300h194.jpg)
Jeden z najbardziej znanych polskich kucharzy wprowadzi swoje danie do menu Muzeum Sztuki Współczesnej w San Francisco. Taki przywilej mają tylko najlepsi. Wojciech Modest Amaro szerzej dał się poznać jako gospodarz telewizyjnych show kulinarnych. Przede wszystkim jest on jednak uznanym...
![Kulinarna_Polska](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Kulinarna_Polska_9gLHioIJs6,q52.jpg)
- #
- #
- #
- #
- 278
- Odpowiedz
Komentarze (278)
najlepsze
Jak Jurand ze Spychowa, to musiało byc jakieś 500 lat temu.
źródło: comment_VqdCxpiKKGGTbPQVbDevd0923OGN2JSl.jpg
PobierzPolak, osiągnął duże wyróżnienie na skale światową a wykopki jak zwykle...
Ja bym zrobił lepiej lub go wyśmiewają.
Wszyscy skamlą jak są pokazy sztuki „nowoczesnej” ze to chłam itd.
Jak trafi się ktoś kto pokazuje pracą i umiejętnościami poziom to miesza się go z błotem i wyśmiewa.
Lucyfer w piekle przeprowadza inspekcje. Podchodzi do pierwszego kotła, którego pilnuje aż 10 diabłów i pyta:
-dlaczego aż 10 diabłów pilnuje tego kotła?
-bo w tym kotle gotują się Amerykanie, oni są ambitni i każdy co chwilę usiłuje wyskoczyć
Lucyfer idzie dalej i zauważa kocioł, a przy nim 5 diabłów. Podchodzi
A: Dobry wieczór, poproszę dwa z łupaczem w bułce, sosy mieszane, jeden bez kwiata kopru.
B: Dobry wieczór... 400 zł
A: kartą, aha na wynos..
B: ok, 450 zł, można przyłożyć..
- Biiip
Rukiew to jakieś kiełki, a wszystkie kiełki smakują tak samo - weź w markecie pierwsze lepsze.
Kwiaty kopru - na targu dostaniesz taki bardziej wyrośnięty koperek - spokojnie kupisz.
Granita na bazie ginu z jałowcem - wystarczy, że polejesz ginem lubelskim z jałowcem - to samo
Świerk - możesz psiknąć ze dwa razy odświeżaczem do kibla, ale moim
@McRancor: tfu. Do tak wykwintnego dania to tylko Costa
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ale Amaro - to juz sztuke tworzy! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Połowę składników musiałem googlować ( ͡° ʖ̯ ͡°)
źródło: comment_zSu6iHdyrnrEMNiF1Iwo1NaNSZStcRME.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez moderatora
Kucharz na tym poziomie nie gotuje pulpetów, czy innych typowych przepisów, tylko tworzy nowe smaki i połączenia i u Amaro jest właśnie masa akcentów kuchni polskiej, ale nie tej której zostawiła nam komuna ,czyli schabowy i pierogi, ale tej starej klasycznej.
Polecam książki nieodżałowanej Hanny Szymanderskiej, aby przekonać się co naprawdę jadało się na
Kiedy dotarłem na miejsce zdziwiło mnie, że lokal z zewnątrz nie prezentował się zbyt okazale. Zawahałem się przez chwilę, myśląc, że nie dotarłem we właściwe miejsce. Na wszelki wypadek zapytałem przechodzącego obok bezdomnego czy to jest to słynne Atelier. Bezdomny zapewnił mnie, że tak po czym dodał, że podają tam najlepsze foie gras w Polsce. Okazało się, że nie był bezdomnym tylko słynnym krytykiem kulinarnym, Magdą Gessler w przebraniu, ale o tym innym razem. Wszedłem do środka, w szatni stał niemłody już szatniarz:
- Pan da tę kurtkę, powiesimy.
Po czym dał mi numerek, zrobiony chyba na technice przez gimnazjalistę i zapewnił, że szatnia nie odpowiada za zgubione kurtki.
Wszedłem do właściwej sali. Było bardzo tłoczno. Podszedłem do kobiety, która stała za małym stolikiem z napisem EZERWACJA. Tak, EZERWACJA. R smętnie zwisało gdzieś na dole.
-Miałem rezerwację, nazwisko Gałczyński.
Po dłuższej chwili kelner przyniósł moje danie, był to długi patyk świerkowy wciśnięty w kulkę mięsa, obok leżało mnóstwo jeżyn i innych darów lasu. Nie wiedziałem zbytnio jak się zabrać za jedzenie więc chwyciłem za patyk i zacząłem go ogryzać jak nóżkę od kurczaka. Usłyszałem głośne szepty (patrz co on robi, dzikus) najwyraźniej popełniłem jakiś błąd! Dojadłem szybko przystawkę. jadłem tak szybko, że najadłem się też igieł i kory z patyka. Gdy tylko skończyłem kelner, taksując mnie spojrzeniem, przyniósł mi drugie danie. Pod grubą otuliną sosu grzybowego leżał (chyba) kawałek mięsa. W smaku bardzo nijaki i bardzo twardy i ciągnący się. Nie spodziewałem się tego, byłem rozczarowany. Na końcu dostałem zatomizowane jabłko, które okazało po prostu antonówką w cukrze, która rzekomo zastała przyrządzona w bulbulatorze atomizującym wymyślonym przez Hestona Blumentala. W smaku? Zwykłe kwaśne jabłko i łyżka cukru. Kelner przyniósł mi rachunek. Jakie było moje zdziwienie, gdy suma na nim była większa od tej na karcie. Zacząłem się pocić strasznie, miałem tylko odliczoną kwotę na jedzenie! Okazało się, że do każdego rachunku doliczają 15% napiwku! Pszypał!
Kelner był wyraźnie zniesmaczony, poszedł do szefa. Z kuchni wyszedł ON, sam szef Amaro. Był dla mnie bardzo miły i zaproponował mi, żebym dyskretnie pozmywał kilka naczyń na zapleczu i pomógł im w kuchni przez godzinę to nie będzie wzywał policji. Oczywiście zgodziłem się.
Zmywałem dość długo patrząc na pracę kuchni. W pewnym momencie przyjechała dostawa warzyw, Amaro kazał mi rozpakować je i zanieść do chłodni. Powiedział, że to ostatnie zadanie i będę mógł sobie iść. Poszedłem na zaplecze i wziąłem kratę z warzywami i skierowałem swoje kroki w stronę chłodni. Kiedy otworzyłem drzwi warzywa wypadły mi z wrażenia, ANONI, CAŁA CHŁODNIA była wypełniona oponami! Po samą górę! Na środku siedział jeden gość, który ciął je na mniejsze kawałki. Byłem w szoku. Poszedłem do Amaro i zapytałem co jest grane z tymi oponami. Czy on to podaje ludziom? Odpowiedział, że tak, owszem. Gwiazdka Michelin do czegoś zobowiązuje, po czym cała kuchnia zaczęła się śmiać. Amaro wziął kawałek opony do ust i zaczął ją żuć wciąż się śmiejąc. Uciekłem z kuchni. Próbowałem przebić się do prasy z tą informacją, ale wciąż mnie zbywali.
tl dr