Swoją drogą to ciekawe, ale dążenie do samodzielnego mieszkania jest stosunkowo nowym wynalazkiem. XIX wiek to wspólne zamieszkiwanie przez rodziny wielopokoleniowe (z babcią, prababcią itd.). Sądzę, że to nadeszło z Ameryki gdzie dynamika życia i konieczność ciągłych zmian miejsca zamieszkania wymuszało takie rozwiązanie. Tradycyjne Południe, rolnicze do dzisiaj chyba kultywuje tą tradycję. Uprzemysłowiona Północ to właśnie mobilność, dyspozycyjność a nnie siedzenie w rodzinnym gnieździe. Inny charakter rewolucji przemysłowej w Europie spowodował, że
To nie tyle wina ameryki, co kapitalizmu. Jak się stawiało fabrykę to nagle potrzeba było nawet kilka tysięcy robotników, nie raz więcej niż populacja pobliskiego miasteczka. Przemieszczali się tylko młodzi.
Pół roku temu mieszkałem z ówczesną partnerką. Łącznie mieliśmy zarobków nieco ponad 3k miesięcznie. 1300zł szło na mieszkanie + czynsz, kilkaset zł na opłaty a reszta na życie + drobne przyjemności. Dało się. Po paru miesiącach ona stwierdziła, że to jednak nie dla niej, rozstaliśmy się a ja musiałem wrócić do mieszkania rodzinnego. Na rękę mam około 1600-1900 zł (w zależności od zlecenia). W moim mieście koszt wynajęcia mieszkania to minimum 1000zł,
Inaczej sytuacja wgląda na Zachodzie, a inaczej u nas; tam rzeczywiście można zrzucić winę na zniewieściałość, u nas problemem jest brak mieszkań- na zachodzie na 1000 mieszkańców przypada ponad 500 mieszkań u nas- 343.
Przedłużanie beztroskiego dzieciństwa, choć bardzo przyjemne, może stanowić zagrożenie dla odpowiedniego rozwoju społecznego – ostrzegają socjologowie
Tak, na pewno wszyscy żyją tak dla czystej przyjemności. Wszystkich socjologów powinno się powyp%!$!#%ać z uczelni, a za pieniądze zaoszczędzone na tych darmozjadach kupić ludziom mieszkania. Ciekawe, czy by ich nie chcieli.
"Ciasno bylo i biednie, zona nie pracowala ale dalo sie"
Pewnie, że się da, ale nie każdy chce mieszkać "biednie". Ja już wolę być nazywany maminsynkiem i niewiadomo co jeszcze, ale mieszkać w normlanych warunkach i nie oszczędzać na jedzeniu czy innych podstawowych rzeczach.
myślę, że gdyby było więcej możliwości, to mniej ludzi mieszkałoby z rodzicami, a socjologowie pieprzą trochę, bo mało wiedzą o życiu. ale porównanie w Włochami mi się podoba, byłem i widziałem, tam faceci są bardzo zniewiścieli
@taknie: Mam lepszą propozycję. Każdy socjolog powinien zarabiać tę minimalną krajową (1200zł miesięcznie na rękę). Cena mieszkania (2 pokoje w bloku) to około 150 000zł.
Czyli zakładając, że nie będzie na nic innego wydawał pieniędzy jak tylko odkładał na mieszkanie to po około 10 latach i 5 miesiącach już będzie go stać (zakładając że ceny się nie zmienią). Dajmy na to, że zaczyna taki socjolog pracę w wieku 18 lat...
Mam duży piętrowy dom, mieszkamy we 4 ja rodzice i babcia. I co mam się wyprowadzić tylko po to żeby mieszkać samemu? Przecież to wyrzucanie pieniędzy w błoto, wolę tutaj dorzucić się do jakiś rachunków i mieć spokojna głowę, mi jest lżej i rodzicom na pewno też!
Podróżując po krajach arabskich zauważyłem, że standardem są tam wielopokoleniowe rodziny: w jednym domu mieszkają dziadkowie, rodzice,rodzeństwo i kuzynostwo. I mimo iż bieda aż piszczy to jedno ich od nas odróżnia, a mianowicie uśmiech na twarzy i autentyczna pogoda ducha.
A jaki model lansują media u nas? Kup mieszkanie na kredyt, zamieszkaj w nim sam (nieważne, że nie masz do kogo gęby otworzyć) a rodziców odwiedzaj najlepiej tylko na święta. Mi ten
Komentarze (37)
najlepsze
A kapitalizm rozwijał się głównie w anglii.
Tak, na pewno wszyscy żyją tak dla czystej przyjemności. Wszystkich socjologów powinno się powyp%!$!#%ać z uczelni, a za pieniądze zaoszczędzone na tych darmozjadach kupić ludziom mieszkania. Ciekawe, czy by ich nie chcieli.
/duck&run
Miesięczny czynsz (na rękę właścicielowi + spółdzielnia + woda) to było 600 zł kilka lat temu. Do tego prąd, ogrzewanie, jedzenie, ubrania, etc...
(mieszkałem w wynajętej kawalerce takie właśnie kilka lat temu).
Chyba że to było na jakiejś wsi gdzie miesięcznie czynsz wynosił 100 zł? A jedzenie z ogródka rodziców?
Pewnie, że się da, ale nie każdy chce mieszkać "biednie". Ja już wolę być nazywany maminsynkiem i niewiadomo co jeszcze, ale mieszkać w normlanych warunkach i nie oszczędzać na jedzeniu czy innych podstawowych rzeczach.
Czyli zakładając, że nie będzie na nic innego wydawał pieniędzy jak tylko odkładał na mieszkanie to po około 10 latach i 5 miesiącach już będzie go stać (zakładając że ceny się nie zmienią). Dajmy na to, że zaczyna taki socjolog pracę w wieku 18 lat...
A jaki model lansują media u nas? Kup mieszkanie na kredyt, zamieszkaj w nim sam (nieważne, że nie masz do kogo gęby otworzyć) a rodziców odwiedzaj najlepiej tylko na święta. Mi ten