Oh, dobra dusza, doktor Janusz z Poznania, cudownie nawrócony, wyklęty z kręgu BigPharmy.
Kiedy pracowałem w szpitalu pod żadnym pozorem nie wolno nam było mówić o witaminie C podawanej dożylnie, amigdalinie, selenie, czy chociażby odstawieniu cukru oraz czerwonego mięsa. Wszystkie tego typu teorie ośmieszano jako „znachorstwo”. Każdy, kto spróbowałby się wyłamać wylatywał z pracy pod różnymi pretekstami.
Nie znaczy to oczywiście, że nie ma lekarzy bardziej „ludzkich”. Nie mają oni jednak prawa
Brednie takie, ze ciezko tu cokolwiek komentowac. Czyta sie to jak jakas pseudoreklame medycyny alternatywnej. Zadnego powolywania sie na badania kliniczne, jakies wyssane z dupy zarzuty, niemozliwe zeby to lekarz pisal. Jakos nie chce mi sie wierzyc w istnienie kogos takiego jak dr janusz z poznania, onkolog.
Bo zabawa polega na tym aby leczyć jak najdłużej. A jeśli do tego pacjent jest zdrowy to tym lepiej, dłużej pożyje i więcej wyda. Kto słysząc że ma raka nie wyda ostatniego grosza na leczenie? A przy tak drogich lekach to i lekarz i koncern farmaceutyczny zarobi i jeszcze szpitalowi coś skapnie.
Końcówka - mocna: za mafię vatowską rząd się wziął, ale za mafię farmaceutyczną i korupcję systemu onkologicznego - nikt się dotąd nie odważył. To chyba ogólny problem bananowych republik: paciorki i wódka wystarczają do eksploatacji, a potem już tylko przypomnienie o starych grzeszkach wystarcza, żeby awansujący "menadżer służby zdrowia" nie podskakiwał. Nie ma komu dyskutować o miernikach sukcesu i o odpowiedzialności: dopóki satysfakcja i poczucie zaopiekowania pacjentów nie są kryterium istotnym w
Komentarze (5)
najlepsze
źródło: comment_LMMYPSml9GQKG95Nj91CWwCHU8FF2y6Q.jpg
Pobierz