Szok w czwartej klasie. Czy nasze dzieci są przemęczone?
Nauczycielka matematyki: - Czytam w internecie wypowiedzi rodziców, jak bardzo prace domowe przeszkadzają ich rodzinom w rozwijaniu pasji i życia kulturalnego. Szczerze mówiąc, mnie to śmieszy.
Takiseprzecietniak z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 23
- Odpowiedz
Komentarze (23)
najlepsze
Pierwsza sprawa, to chyba najważniejsze - system edukacji jest do d--y. Wiedzą to wszyscy. Tyle, że głównie chodzi tu o przeładowany program nauczania, oraz zdecydowanie za duże klasy. Teraz jesteśmy w trakcie wielkiej reformy edukacji i co? I nic, prawdziwych problemów nikt nie ruszył. Zmienia się tabliczki z nazwami szkół. Jak nauczycieli będzie za dużo, to się zwolni, bo przerost zatrudnienia. Żeby wykorzystać okazję, nie zamykać placówek, zmniejszyć liczebność klas? A po co, na co?
No i potem to tak wygląda. Rację ma nauczycielka, która mówi, że ona jest od tego, żeby przygotować uczniów do kolejnych etapów edukacji. Program po prostu MUSI być przerobiony i tyle. Czepianie się nauczyciela jest tu idiotyzmem. Jak nauczyciel nie zrealizuje programu, to dziecko nie poradzi sobie w szkole średniej itd. Proste.
Inna
Spójrz na wypowiedź nauczycielki z artykułu:
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Rodzic ma siedzieć cicho i akceptować? Nauczyciel ma siedzieć cicho bo taki system i
Artur, lat 48, przedstawiciel handlowy, Warszawa: – Dziś po pracy zrobię kilka stron ćwiczeń z matematyki i poćwiczę koniugację.
Katarzyna, lat 37, księgowa, Katowice: – Ja nauczę się budowy układu oddechowego, posiedzę też nad rozbiorem gramatycznym zdań.
Izabela,
Staram się nie wtrącać do prac domowych córki. Ale jak przyjdzie po pomoc, to siadam z nią. Wspólne odrabianie to rzeźnia. Prawie zawsze kończy się kłótnią. W imię czego? Zrobiłam maturę 20 lat temu, nie chcę być już w szkole. Dlaczego mam siedzieć po pracy i rozgryzać, co to są pęcherzyki płucne? Skoro dzieci siedzą siedem godzin w klasie, to nie mogą tego tam opanować? Nasi przyjaciele ganiają codziennie syna po domu, żeby usiadł do lekcji. Dosłownie ganiają, a on im ucieka: z łazienki do kuchni, z kuchni do pokoju. Rozumiem prace domowe w formie projektu: przygotuj coś o Chopinie. Ale dziesięć zadań z matematyki, układ oddechowy, ćwiczenia gramatyczne?
Z drugiej strony kilka dni temu zdarzyło mi się siedzieć pod klasą Anieli. Co tam się dzieje na lekcji! Przez drzwi słychać, że nauczyciel w ogóle nie jest w stanie opanować bałaganu! To ja rozumiem, że potem trzeba zadać cały materiał do opanowania w domu. Ale dlaczego te dzieci są takie nadpobudliwe? Może one są wszystkie przemęczone! Tracę dech, jak myślę o kolejnych klasach.
340 punktów o Stasiu i Nel
Izabela,
Żeby wiedział, po co siedzi
Rok temu media obiegła entuzjastyczna informacja, że jest pierwsza publiczna szkoła podstawowa w Warszawie, która „zrezygnowała z prac domowych”. Jadę sprawdzić, jak to działa.
Wioletta Krzyżanowska, dyrektor SP nr 323 w Warszawie: – Dwa lata temu jeden z rodziców polecił mi Konferencję Fundacji „Budząca się Szkoła”. Jej eksperci inspirują, dzielą się badaniami i własnymi doświadczeniami, ale zmiana ma być oddolna, wypracowana w każdej placówce na własną rękę. Wróciłam z konferencji nakręcona. Zaprosiłam tu do gabinetu kilkoro nauczycieli, żeby zrobić burzę mózgów: co my powinniśmy zmienić w naszej szkole? Wyeliminowanie prac domowych to był tylko jeden z postulatów.
@inver: no pewnie jak brajanek i jessica jest upośledzona i tępa to trzeba mówić że jest wybitnie uzdolniona...