Jak co roku przed świętami siostra z matulą knują na temat mazurków. Jako że siostra mieszka już "na swoim" to padło na dzień wczorajszy i zaczęło się...
Od południa siedziały w kuchni. Ciasto, masa kajmakowa, dekoracja. Robiły jak co roku różne wzory. Część okrągłych, część kwadratowych czy prostokątnych. Standardowa procedura:
W międzyczasie mój ojciec miał pod opieką młodszą latorośl mojej siostry, czyli szkraba lvl 0,5 (moja chrześniaczka ( ͡€ ͜ʖ ͡€)) . Na finiszu prac związanych z akcją "mazurek" była już godzina około 19 więc podopieczna mojego ojca zaczęła się robić markotna. No i się zaczęło... Płacz nie z tej ziemi! Ojciec spocony lata, żeby młodą ululać i nic. Wchodzi w końcu do kuchni i przypuszcza atak na moją siostrę: "cały dzień w kuchni" "nie musi być dzisiaj wszystko zrobione" itp. itd... Matula zaczęła robić uwagi ojcu w stylu "bo jakbyście pomogli to byłoby szybciej". I trafiła... prosto w honor ojca :) Skwitował On tylko, że sam wszystko udekoruje! Żaden problem! Siostra poszła, mazurki zostały.
Wracam dzisiaj z pracy, nakładam sobie żarcie w ramach obiadu i matula woła mnie do skrytki pokazując mi dzieła artystyczne mojego ojca. Jako że tatuś miał dzisiaj wolne to pod nieobecność mamy z rana postanowił dotrzymać danego słowa i udekorował mazurki....
Oto próbka jego poświęcenia (ʘ‿ʘ) Wesołego Alleluja!!!
Komentarze (1)
najlepsze