Nie woziłabym psa luzem na tylnym siedzeniu (ani na przednim ( ͡°͜ʖ͡°)). Uważam, że to niebezpieczne. Przy ostrym hamowaniu lub stłuczce pies leci jak kłoda, a nawet wystarczy, że się czegoś przestraszy i zacznie skakać na kierowcę...
@Kami-chan: Jest chyba przypięty, ale smyczą do kolczatki... (nie dość, że psa to może zabić, to jeszcze i tak tył poleci i może wylecieć z tego).
Mój jeździ w szelkach, ale też nie tych za 30-50zł, bo one by strzeliły od razu, w dodatku są 3 punktowe tylko, a w Ruffwear Web Master (#pdk), takie 5-punktowe. Jest przypięty odpowiednio w 2 miejscach, tak aby się nie plątał
Mój się cieszy, gdy jedzie do „cioci”. Z samochodu do gabinetu ciągnie jak opętany. Żaden zastrzyk, ani szycie łapy (bez „głupiego Jasia”) – nie robią na nim wrażenia. Tabletki na odrobaczenie wpieprza jak dziecko cukierki.
@paliwoda: mój tak samo :) zawsze ogon szczęśliwy jak idziemy do "Pana weterynarza". Po zastrzykach, termometrach w tyłku , itp. głupi jeszcze na niego skacze i go liże :)
Mój też nie lubi. Ostantio jak wysiedliśmy z auta, to szedł zadowolony, patrzy co to za nowe miejsce. Otwieramy drzwi, wchodzi, poczuł zapach, obrót 180 stopni i wychodzi ( ͡°͜ʖ͡°)
Spoko, znam to z autopsji. Pies - foksterier - doskonale pamięta drogę do weterynarza (zarówno na piechotę jak i samochodem). Wystarczy, że pójdzie się odrobinę w stronę przychodni i pies nie chce dalej iść, wpada w histerię, wyje. Zdarzało się, że musiałem go nieść na rękach. Kiedyś jeszcze na początku jak nie rozpoznawali psa w przychodni to pojawiało się pytanie: Czy piesek jest ranny? Taaaak k---a w ... głowę. Typowy syndrom białego
k---a jakbym słyszał mojego, dokładnie to samo ma tylko u mnie mam dojazd do świateł i po światłach tak 300 m i skręt do weterynarza i jak już dojeżdżam do świateł kierunek to zaczyna się "wołanie o pomoc" jak na filmiku a jak już czuje, że zaraz skręt w lewo to już całkiem miód ma moje uszy (⌐͡■͜ʖ͡■)
Moja kotka ma troche inaczej, zostala porzucona i znalazlam ja blakajaca sie pod blokiem i spanikowana. Dzisiaj panikuje strasznie, kiedy wychodzimy z domu, ale kiedy orientuje sie, ze to tylko do weta, to sie uspokaja ʕ•ᴥ•ʔ
Ostatnio jak wychodziłem z kotką od weterynarza, po rutynowej kontroli, nic nadzwyczajnego, to usłyszałem pytanie od osób stojących na zewnątrz budynku "To taki mały kot może być taki głośny?"
Ja jak zabieram swoje na szczepienia to na początku ekscytacja, ciągną jak Husky sanie aż do momentu jak widzą pana w białym kitlu ze strzykawką. Wtedy zaczyna się udawanie martwego ( ͡°͜ʖ͡°)
Komentarze (92)
najlepsze
Mój jeździ w szelkach, ale też nie tych za 30-50zł, bo one by strzeliły od razu, w dodatku są 3 punktowe tylko, a w Ruffwear Web Master (#pdk), takie 5-punktowe. Jest przypięty odpowiednio w 2 miejscach, tak aby się nie plątał