Siemka.
Chciałbym tutaj opisać moją wczorajszą sytuację drogową w Gdańsku i poprosić o ewentualną pomoc.
Wczoraj postanowiłem pojechać rowerem na Kaszuby. Żeby to zrobić muszę wjechać na ulice Spacerową, która o godzinie 18-tej w wakacje nie jest zbytnio oblegana. Problem polega na tym, że nie można na całej długości tej wylotówki jechać ścieżką rowerową i trzeba wjechać normalnie na drogę (która przewiduje rowerzystów na drodze; stoją nawet znaki informujące kierowców o 1-metrowym odstępie przy wyprzedzaniu). Gdzieś po około 300-metrach jazdy po tej wylotówce słyszę klakson, więc myślę sobie że komuś się nie podoba że jadę tamtędy. Trzymam się mocno prawej strony i przyspieszam. Po chwili widzę, że wyprzedza mnie autobus pod górkę. No spoko, ale do pewnego momentu. Autobus był przegubowy czyli miał długość przynajmniej 16 metrów więc trwało to chwilę. Początkowo trzymał odstęp 1 metra jednak od momentu kiedy minął mnie swoim przegubem zaczął co raz bardziej się mnie zbliżać. Podjechał na tyle blisko mnie że musiałem zjechać z drogi na trawę i prawie się zatrzymać żeby nie spaść kilka metrów w dół. Pierwsze co pomyślałem to to, że chyba jest niepoważny bo mnie zepchnął z drogi poza tym naraża pasażerów lini 169 na niebezpieczeństwo. Więc szybko przyspieszyłem do przodu, bo autobus prawie się zatrzymał(tak jak by to było celowe działanie by mnie zepchnąć) żeby nawiązać z nim kontakt choć nie było to łatwe jadąc po trawie i kamieniach. Kierowca jednak postanowił przyspieszyć i uciec z miejsca incydentu. W tej sytuacji postanowiłem podjechać do najbliższego przystanku i sprawdzić gdzie jest ostatni przystanek tej lini. Sprawdziłem i pojechałem by się z nim skonfrontować.
Po kilku km znalazłem go jak już jedzie w przeciwnym kierunku z Nowego Świata (ale tego obok Gdańska) i zacząłem machać że ma się zatrzymać. Oczywiście brak reakcji pomimo tego, że musiał mnie kojarzyć z drogi (chyba że to nie jego pierwszy zepchnięty kolarz) bo miałem oczojebny zielony(albo żółty) strój. Dopiero na drugim przystanku się zatrzymał i postanowiłem mu powiedzieć że spowodował niebezpieczna sytuację i że ma mi otworzyć przednie drzwi (nie chciałem wchodzić przez inne bo obawiałem się, że wtedy mi je zamknie przed nosem). Po kilku prośbach o otwarcie ich i jego braku reakcji, nawet zagroziłem telefonem na policję. Nie zreflektował się i jak gdyby nigdy nic odjechał. Wtedy zadzwoniłem na 112 gdzie po krótkiej rozmowie skierowali mnie na komendę. Złożyłem zeznania i mam nadzieję, że sprawa ruszy w dobrym kierunku.
Co najśmieszniejsze wracając na chatę spotkałem go jeszcze raz jadącego w przeciwnym kierunku, który w bardzo kulturalny sposób pokazał mi jak się cieszy że mnie widzi ;) Potem jeszcze zadzwoniłem do ZTM o zabezpieczenie nagrania (tak na wszelki wypadek).
No i tutaj w końcu chciałbym poprosić osoby które jeżdżą linią 169 albo osoby mieszkające na Osowej czy znają kogoś albo same widziały powyższą sytuację, która miała miejsce o godzinie 18.22 na Spacerowej (200 metrów od skrzyżowania do Z00). Może mi się przyfarci i ten ,,koleś" już nie będzie stwarzał zagrożenia na drodze. Dodam że to nie pierwszy raz kiedy kierowcy ZTM nie potrafią się zachować.
Pozdrawiam i czekam na jakieś informację.
lilafro
Komentarze (179)
najlepsze
@lilafro: wrzuć tą sprawę na trójmiejskie forum https://www.facebook.com/groups/C3City/
W szczególności ważny jest punkt 1
Jeśli chcesz poznać warunki dotyczące czystości i temperatury - daj znać.
Prawo - faktycznie jest po stronie rowerzysty. Ale prawo nie jest wystarczającą podstawą do oceniania moralności czynów.
Księżniczki, jeżdżą sobie bo mają prawo. Wot genialne podejście do życia. MAM PRAWO I JUŻ.
We are the cyclists...
@mati1990: a #!$%@?, niech -set ludzi w autobusach i samochodach jedzie sobie tempem spacerowym, zatrzymują się na stromej drodze pod górę przez korek bo jaśnie hrabia sobie pedałuje 10km/h. Trochę wyobraźni.
to nie ja to napisałem... to co wg Ciebie miałem do pracy nie chodzić bo jeździłem 15 km i po drodze nie miałem ani jednego km drogi dla rowerów? i tak miałem 2 podjazdy