btw: ostatnio tez mi ukradli, pomyślałem "rower papa", a tu policja wykazała się jakim dziwnym niespotykanym sprytem, niespotykanym szczęściem i znalazła :] to jak trafić 6 w lotka ;D zbieraj na nowy :) pozdro
I tak nic nie zrobią, sam byłem ofiara kradzieży roweru spod hipermarketu(ukradli od razu rower mojego kolegi który stał obok[rower, nie kolega]), pomimo tego że złodzieje byli na kamerach, pomimo tego że podałem im wszelkie dane takie jak m.in nr seryjny, dodatkowo miałem schowany w ramie świstek papieru ze swoim imieniem i nazwiskiem obłożonym w koszulkę(właśnie w razie kradzieży), a także rower był znaczony przez policje to się nie znalazł.
@3cztery: Zakładam, że chodzi o wypisanie numeru ramy na rowerze za pomocą specjalnego flamastra którego tusz widać jedynie w podczerwieni. Tusz jest trudno zmywalny i tylko właściciel wie w którym miejscu na rowerze umieścił podpis.
Sam podpis stanowi alternatywę w razie kradzieży i zeszlifowania numeru seryjnego.
Teraz się poczułem jak w Truman Show. Szedłem sobie dziś spacerkiem przez park, a w moim pobliżu biegał mój dzielny, czworonożny towarzysz. Krocząc, zacząłem rozmyślać o kupnie jakiegoś fajnego roweru, o tym ile bym potrzebował na to pieniędzy... wreszcie naszła mnie myśl, a co kradzieżą ? Jak się przed tym zabezpieczyć, by nie zostało samo koło przypięte do stojaka, a jednocześnie nie stracić na użyteczności roweru ?
@nargil: Bierz poprawkę na konkretne czasy. Za kradzież konia był definitywnie stryczek, nikt też się nie bawił w ciąganie po sądach. Osąd kończył się dla koniokrada na najbliższym drzewie. Dodatkowo konie były znakowane lub posiadały cechy szczególne po których właściciel mógł poznać, że to jego w razie kradzieży.
Rozpowszechniajcie te informacje, do wszystkich, ktorych znacie. Wsrod moich znajomych, tylko jedna osoba wiedziala o tym, ze nalezy spisywac numer seryjny (i ze cos takiego istnieje), a ze sprzedawcy nie racza tych numerow wpisywac do kart gwarancyjnych, to warto, zeby ludzie dowiedzieli sie o tym z innego zrodla !
Był kiedyś na Wykopie artykuł o tym jak policja zajmuje się tego typu sprawami. Nie ważne czy masz spisany ten numer czy nie, sprawa zostanie umorzona.
Z pamięci przytoczę ten wykopowy artykuł. Facetowi ukradziono rower spod jakiegoś urzędu, namierzył on sprawcę i jego wspólników, podał fałszywe (złodzieje posługiwali się zmienianymi tablicami rejestracyjnymi wozu) i prawdziwe numery rejestracyjne samochodu wspólników złodzieja, pojechał za złodziejem i dokładnie dowiedział się w którym
A jakby już się zdarzyło, że komuś skradliby rower (tfu tfu odpukać w niemalowane!) bądź inny sprzęt, to warto zgłaszać taką informację na własną rękę w bazach danych rzeczy kradzionych... Tutaj kilka ważnych linków:
Poza tym wydaje mi się dobrym zwyczajem pospisywać numery seryjne co bardziej wartościowych sprzętów i zachować je w jakimś bezpiecznym miejscu na wszelki wypadek...
Brak numerów seryjnych urządzeń na dowodach zakupu nie dotyczy akurat
Jakiś czas temu chyba była podana na wykopie strona http://bazarowerow.pl , można tam dodać swój rower wpisując właśnie numer ramy. Kradzieży raczej nie zapobiegnie, ale szansa że rower się odnajdzie będzie troszkę większa.
Również i mi niedawno zawinęli rower , dziwie się tylko ze ktoś połakomił się na mojego supermarket-owca za 299 zł. No, ale po około 6 latach użytkowania zdążyłem ten rower upodobnić do rasowego górala z wyższej polki. Na policję nie zgłosiłem chociaż de fakto książeczkę gwarancyjną z numerem ramy posiadam.
Kiedyś w wawie przed biurowcem na Siennej trafiłem na gościa, który nieoprawionym brzeszczotem ciął grube jak kiełbasa zapięcie od motoru do słupa, bo podobno zgubił kluczyk, czy zepsuł się zamek... Spytałem z uśmiechem: Ale to na pewno pana motor? - Spojrzał na mnie z politowaniem. - Nie pogniewa się pan, jak zrobię panu zdjęcie komórką, wie pan, tak dla pewności, jakby co? - Roześmiał się i odparł: Pewnie, wal śmiało, nic już
Tak mi przyszło do głowy, że nawet, jakby złodziej ubrany w rowerowe ciuszki i kask miał się męczyć przez kilka minut z zapięciem, to może po prostu rozłożyć narzędzia koło siebie i udawć, że naprawia sobie rower, co mu siadł. Zero podejrzeń, a on w tym czasie spokojnie rozpracowuje zapięcie.
Ale to tylko teoria. Komu z przechodniów będzie się chciało ryzykowac własne zęby dla czyjegoś roweru?
Lepiej, jestem przekonany, że nawet jakby był ubrany w zwykłe ciuszki i miał w rękach pół metrowe nożyce, to i tak nikt by nie zareagował - każdy miałby to w dupie... Przykra prawda
To ja dodam jeszcze od siebie, że jak ktoś kupuje używany rower to niech sprawdza czy numery nie są zeszlifowane/przerobione itp. W razie kupienia kradzionego pewnie akurat trafi się jakiś nadgorliwy policjant co go znajdzie i kłopot mamy gotowy...
Komentarze (92)
najlepsze
Chętnych proszę pisać do mnie.
btw: ostatnio tez mi ukradli, pomyślałem "rower papa", a tu policja wykazała się jakim dziwnym niespotykanym sprytem, niespotykanym szczęściem i znalazła :] to jak trafić 6 w lotka ;D zbieraj na nowy :) pozdro
Sam podpis stanowi alternatywę w razie kradzieży i zeszlifowania numeru seryjnego.
Jednak teoria swoje a życie swoje.
Cofnąłem się wówczas myślami wstecz,
Był kiedyś na Wykopie artykuł o tym jak policja zajmuje się tego typu sprawami. Nie ważne czy masz spisany ten numer czy nie, sprawa zostanie umorzona.
Z pamięci przytoczę ten wykopowy artykuł. Facetowi ukradziono rower spod jakiegoś urzędu, namierzył on sprawcę i jego wspólników, podał fałszywe (złodzieje posługiwali się zmienianymi tablicami rejestracyjnymi wozu) i prawdziwe numery rejestracyjne samochodu wspólników złodzieja, pojechał za złodziejem i dokładnie dowiedział się w którym
http://www.kradziej.pl/
http://numeroo.pl/
http://www.skradzione.com.pl/
http://www.ukradli.info/
Poza tym wydaje mi się dobrym zwyczajem pospisywać numery seryjne co bardziej wartościowych sprzętów i zachować je w jakimś bezpiecznym miejscu na wszelki wypadek...
Brak numerów seryjnych urządzeń na dowodach zakupu nie dotyczy akurat
Ale to tylko teoria. Komu z przechodniów będzie się chciało ryzykowac własne zęby dla czyjegoś roweru?
Lepiej, jestem przekonany, że nawet jakby był ubrany w zwykłe ciuszki i miał w rękach pół metrowe nożyce, to i tak nikt by nie zareagował - każdy miałby to w dupie... Przykra prawda