Punkt widzenia...
... bywa różny. Na przykładzie Roberta Park'a.
juleswinnfield z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- Dodaj Komentarz
... bywa różny. Na przykładzie Roberta Park'a.
juleswinnfield zOdpowiedni organ KRL-D zakończył dochodzenie w sprawie Amerykanina Roberta Parka, który w grudniu 2009 roku naruszył północną granicę KRL-D i wtargnął nielegalnie na terytorium kraju.
Dochodzenie ujawniło, że powodem naruszenia granicy było błędne rozumienie KRL-D przez Roberta Parka.
Organ śledczy KRL-D zadecydował, aby Roberta Parka potraktować łagodnie i wybaczyć mu jego winę. Powodowane jest to jego szczerą skruchą jaką wyraził w związku ze swoim występkiem.
Na prośbę zatrzymanego w trakcie śledztwa udzielił on wywiadu KCNA. W trakcie wywiadu przyznał, że działał pod wpływem zachodnich mediów, których przekazy pchnęły go do popełnienia kryminalnego aktu, jakim było nielegalne przekroczenie granicy.
Poniżej prezentujemy wybrane wypowiedzi Roberta Parka:
"Wtargnąłem na terytorium KRL-D ponieważ moje wyobrażenie o tym kraju było błędne. Spowodowane było to obrazem KRL-D jaki kreuje zachodnia propaganda, której celem jest szarganie reputacji KRL-D.
Zachód jest masowo karmiony filmami dokumentalnymi takimi jak "Children of the Secret State", "Seoul Train" i innymi filmami, które pokazują nieistniejące przypadki łamania praw człowieka w KRLD oraz "niewyobrażalne cierpienia" Chrześcijan.
Ta fałszywa propaganda sprawiła, że ja - Chrześcijanin - miałem wyrobiony bardzo stronniczy obraz KRL-D.
Doszedłem do wniosku, że skoro ludzie są przetrzymywani w obozach koncentracyjnych, jeśli umierają tam Chrześcijanie i panuje tam głód, to zdecydowałem, że chcę umrzeć razem z nimi. Uważałem, że jeśli im pomogę zostanę zbawiony i po śmierci trafię do nieba, jeśli zaś tego nie zrobię czeka na mnie piekło.
Ostatecznie podjąłem decyzję, aby udać się do KRL-D.
Kiedy przekraczałem granicę sądziłem, że albo zostanę zastrzelony albo wyrzucony z powrotem przez ogrodzenie graniczne - byłem tak nastawiony przez fałszywą Amerykańską propagandę.
Jednkaże po przekroczeniu granicy postawa żołnierzy wobec tego faktu zaskoczyła mnie.
Nie tylko przedstawiciele oficjalnych służb, ale wszyscy ludzie jakich spotkałem w KRL-D traktowali mnie bardzo uprzejmie i dbali o moje prawa. Nigdy w moim życiu nie spotkałem tak miłych i wspaniałomyślnych ludzi.
Ludzie byli dla niesamowicie uprzejmi, dbali o moje zdrowie tak jak jeszcze nikt w życiu. Jestem im bardzo wdzięczny za ich miłość.
Kolejnym szokującym odkryciem był fakt, że KRL-D panuje pełna wolność religijna. Było to zupełnie sprzeczne z obrazem jaki jest przedstawiany na zachodzie.
Będąc pobożnym Chrześcijaninem sądziłem, że takie rzeczy jak modlitwa są w KRL-D surowo zakazane. Jednakże odkryłem, że byłem w błędzie.
Nikt nie uważał modlitwy za coś niezwykłego, a także nikt mi w niej nigdy nie przeszkadzał. Mogłem modlić się codziennie i o każdej porze dnia - jak tylko sobie zażyczyłem.
Tym co zdziwiło mnie jeszcze bardziej był fakt oddania mi mojej Biblii.
Te fakty w pełni przekonały mnie, że wolność religijna jest w KRL-D respoektowana.
Moje opinie jeszcze bardziej się ugrunotwała w momencie kiedy miałem okazję uczestniczyć w nabożeństwach jakie odbywają się w kościele Pongsu w Pjongjangu. Dowiedziałem się, że poza Pongsu Chrześcijanie skupiają się w KRL-D także wokół innych kościołów. Odkryłem, że w KRL-D ludzie mogą czytać i wierzyć w co tylko mają ochotę, że istnieje absolutna wolność religijna dla wszystkich ludzi.
Wszystko co zobaczyłem i usłyszałem w KRLD przekonało mnie o tym jak wielkie nieporozumienie kierowało moimi poczynaniami. Wiedziałem już, że kierowała mną wyłącznie fałszywa zachodnia propaganda.
Nie popełniłbym mojego przestępstwa, gdybym wiedział, że w KRL-D respektowane są wszystkie prawa gwarantujące ludziom wolność, a oni sami cieszą się szczęśliwym i stabilnym życiem.
Czułem szok, zakłopotanie i wstyd. W kraju w którym miały być łamane prawa człowieka, ludzie okazywali mi miłość i okazali mi dużo więcej wsparcia aniżeli wymagają tego prawa człowieka. Spotała mnie prawdziwa łaska. Okazałem skruchę i poprosiłem o wybaczenie mi mojego kryminalnego czynu, podkreślając, że do tego co uczyniłem 25 grudnia 2009 roku pchnęło mnie błędne postrzeganie KRL-D."
Robert Park przyznał, że on - jako Chrześcijanin - będzie się żarliwie modlił o pokojowe i szybkie zjednoczenie na Półwyspie Koreańskim.
Katowanie, pranie mózgu, napastowanie seksualne – takimi metodami północnokoreańska bezpieka zwalcza chrześcijan. Doświadczył tego na własnej skórze amerykański misjonarz Robert Park, którego aresztowano za zamiar wystąpienia do przywódcy państwa z apelem o poszanowanie praw człowieka. Po półtoramiesięcznym pobycie w areszcie i torturach, misjonarz przechodzi dziś trudną rehabilitację w Kalifornii.
W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia 28-letni Robert Park, amerykański misjonarz pochodzenia koreańskiego, nielegalnie przekroczył granicę Chin z Koreą Północną na zamarzniętej rzece Tumen. Chciał osobiście zanieść przywódcy Korei Północnej – Kim Dzong Ilowi, apel dotyczący poszanowania praw człowieka, wypuszczenia więźniów politycznych, zamknięcia obozów pracy i umożliwienia dostarczenia potrzebującym pomocy humanitarnej – informuje portal english.chosun.com. Jednak zaraz po przekroczeniu granicy zatrzymały go północnokoreańskie służby. W trakcie 43 dni spędzonych w komunistycznym więzieniu ewangelicki misjonarz był nieludzko traktowany, łącznie z torturami. Tuż przed zwolnieniem z aresztu został skatowany do nieprzytomności. Skutki działań funkcjonariuszy koreańskiej bezpieki odczuwa do dziś, choć od ponad miesiąca przebywa w Stanach Zjednoczonych. Misjonarz w dalszym ciągu ma problemy zdrowotne; na skutek koszmarnych warunków, w jakich przebywał, i codziennych tortur nadal przeżywa silne ataki paniki i ma kłopoty z oddychaniem, co spowodowane jest tzw. zespołem stresu pourazowego. Z tego też względu 27 lutego trafił na kilka dni do kalifornijskiego szpitala. I dopiero dzięki udzielonej w placówce pomocy misjonarz zdecydował się opowiedzieć o swojej sześciotygodniowej gehennie. Wspominając czas więzienia, podkreśla, że metody północnokoreańskiej bezpieki są znacznie gorsze niż te stosowane przez Niemców podczas II wojny światowej. – Po tym, jak Robert został zabrany do Phenianu, padł ofiarą potwornego napastowania seksualnego – podkreśla Jo Sung-Rae, prezes organizacji działającej na rzecz praw człowieka “Pax Koreana”, z którą współpracował misjonarz. To doświadczenie – jak zauważają psychologowie – spowodowało w psychice młodego misjonarza największe spustoszenia, a pamięć o nich utrudnia rekonwalescencję. Ze statystyk Korei Południowej wynika, że po drugiej stronie granicy ponad 154 tys. osób jest więzionych w nieludzkich warunkach. Informacjom tym konsekwentnie zaprzeczają komunistyczne władze. Korea Północna znajduje się na liście największych prześladowców chrześcijan, choć jej konstytucja formalnie gwarantuje wolność wyznania. Najgorszy los spotyka cudzoziemców “przyłapanych” np. na posiadaniu Biblii – zsyłani są za to do obozów pracy, a czasem nawet skazuje się ich na śmierć.