Jechał facet samochodem, a że samochód dobry, szybki to sobie nie żałował. Mimo, że mokro, ślisko to na liczniku 150 km/h... 180 km/h... 220brkm/h...250 km/h..., aż tu nagle zakręt, za zakrętem furmanka. Nic się nie dało zrobić, jedno wielkie rozpierdziu, z furmanki drzazgi, konie latają w powietrzu, woźnicy urwało nogi. Zatrzymał się facet po tych kilkuset metrach, i patrzy, o #!$%@? ,ale jatka. Nic to myśli, jatka nie jatka, może ktoś przeżył
Jak byłem gówniakiem widziałem podobną akcją. To były czasy gdy meble sprzedawali młodym małżeństwom i rolnikom po oddaniu iluś tam sztuk trzody. Pod sklep meblowy zajechała podobna platforma. Chłop załadował ją meblami do pełna. Wtedy ktoś zatrąbił płosząc konie. Meble zbierali w częściach po całym miasteczku...
Koniowi nic, ale kierownik straci kartę woźnicy za brawurową jazdę i utratę panowania nad pojazdem spowodowaną nie dostosowaną prędkością do warunków panujących na drodze ;)
Komentarze (55)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
( ͡° ʖ̯ ͡°)
@dajitemka: Jasne, ścieżki rowerowe budować, do tego trakty dla koni i wtedy będzie porządek!
Koniowi nic, ale kierownik straci kartę woźnicy za brawurową jazdę i utratę panowania nad pojazdem spowodowaną nie dostosowaną prędkością do warunków panujących na drodze ;)