Nic nowego..Na UO właśnie szykuję się do poprawki, gdyż pani doktor stwierdziła, że cała grupa ściągała. Nam też nie może nic udowodnić bo nawet nie pofatygowała się, żeby przyjść na egzamin, tylko poprosiła kogoś innego o przeprowadzenie go. Dodam, że była to osoba, która nawet nie pozwalała zbyt mocno ruszyć głową i "miała oczy wszędzie". Takie są Polskie uczelnie gdzie najważniejszą zasadą jest, aby się dostosować, nie mieć swojego zdania, a już
jednak nie:)postawiliśmy się i udało się:)poszliśmy do prodziekana ds. studentów i przyznał nam rację. Nie ma ponownego egzaminu a babka, która robi co roku te same testy najadła się wstydu i ośmieszyła się. Warto walczyć!
Jakbym widział swoją uczelnię. Na drugim roku kolega oblał egzamin z Analizy poprzez i tutaj cytuję "Brak szacunku do rodzimego języka", napisał odpowiedź z małej litery, oraz popełnił jakiś tam błąd ortograficzny...
Kolejnym przykładem było to jak się doktor pomylił w wywieszeniu wyników (napisał że kolega ma 2) a potem się okazało jak kolega poszedł zobaczyć (po egzaminie, bo wczesniej nie miał doktor czasu) co zrobił źle, że dostał 3, na co
Studentom tego roku chciałbym pogratulować starościny :) Po co ona tam poszła skoro zgodziła się na takie warunki? Gratuluję mądrego wyboru i odpowiedniej osoby na odpowiednim stanowisku :)
Dokładnie nie rozumiem po co tam poszła, jedyne co "wynegocjowała" to to że trzeba się podpisywać, żeby Pani Profesor zrobiła wszystko zgodnie z prawem, przez co może zrobić praktycznie wszystko, a studenci niejako przyznają się do winy. Ciekawi mnie co by zrobił dziekan/rektor jakby cała grupa powiedział że nie przystąpi jeszcze raz do zdanego egzaminu, ponieważ został zdany zgodnie z zasadami obowiązującymi na danej uczelni. I nie przyszła. Mogę się założyć że
Starościna mogła poprosić psorkę o podpisanie oświadczenia, że uzna zaliczenie każdemu (nie przyłapanemu na ściąganiu) studentowi w trzecim egzaminie niezależnie od ogólnego wyniku kierunku.
Tak to jest z profesorami na uczelniach. Albo daje pytania typu "jak masz na imię?" i cała grupa zdaje z ocenami 5.0 albo nie puści nikogo bo ma taki kaprys. Zresztą jakbym był profesorem i wykładał na uczelni to też miałbym to wszystko w dupie.
przeciez to jest pogwałcenie praw studenta,rozumiem że ktoś mogł sciagac ale majac tyle przedmiotow nie mozna ciagle pisac egzaminow z tego samego trzeba tez uczyc sie innych a jak wszyscy zdali to niech na nastepnym lepiej pilnuje studentow a nie potem narzekanie
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się też, że pani profesor zarówno na pierwszym egzaminie, jak i na poprawkowym co roku daje te same pytania. Tak było też i tym razem.
no i dobrze. mam nadzieje, ze tym razem pytania beda inne. nie chcialbym by sie mna zajmowala 'pielegniarka' ktora przez studia przeszla zdajac egzaminy w ten sposob- sorry, ale na studiach masz sie uczyc.
Pójdziesz na studia to zobaczysz jak to wygląda. Część egzaminów jest "z dupy" i szkoda w ogóle do tego się uczyć. Jak jest opcja zaliczenia z pytaniami to dlaczego by nie.
A! Chcesz przykład bzdurnych egzaminów? No ja na informatyce miałem przedmiot gdzie uczyłem się, że np. lewa półkula odpowiada za matematyczne myślenie. No wiem! Co to za informatyk który tego nie wie ;)
jeżeli wszyscy zdali jakiś egzamin to jest to podstawa aby uważać, ze coś z nim było nie tak ( za łatwy egzamin, wyciekły pytania, wszyscy ściągali lub tym podobne). wg mnie sprawa do rozwiązania dając dodatkowy termin egzaminu i tyle. Jeżeli wszyscy tak zaje iście opanowali materiał to zdadzą następnym razem.
~~Oczywiście również bym się wk rwił gdyby coś takie mnie spotkało jednak wg mnie nie jest to bezpodstawne.
Ponad 100 studentów II roku pielęgniarstwa na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie musi po raz trzeci pisać egzamin z farmakologii, ponieważ egzaminatorka unieważniła wyniki egzaminu poprawkowego.
Więc wygląda mi to na Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu, ewentualnie Warszawa!
"Ponad 100 studentów II roku pielęgniarstwa na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie musi po raz trzeci pisać egzamin z farmakologii, ponieważ egzaminatorka unieważniła wyniki egzaminu poprawkowego."
Komentarze (115)
najlepsze
Kolejnym przykładem było to jak się doktor pomylił w wywieszeniu wyników (napisał że kolega ma 2) a potem się okazało jak kolega poszedł zobaczyć (po egzaminie, bo wczesniej nie miał doktor czasu) co zrobił źle, że dostał 3, na co
oni bankowo nie zdali (niezdali?). ;]
Chora jest bo się znają tylko z zapamiętanych pytań
no i dobrze. mam nadzieje, ze tym razem pytania beda inne. nie chcialbym by sie mna zajmowala 'pielegniarka' ktora przez studia przeszla zdajac egzaminy w ten sposob- sorry, ale na studiach masz sie uczyc.
A! Chcesz przykład bzdurnych egzaminów? No ja na informatyce miałem przedmiot gdzie uczyłem się, że np. lewa półkula odpowiada za matematyczne myślenie. No wiem! Co to za informatyk który tego nie wie ;)
~~Oczywiście również bym się wk rwił gdyby coś takie mnie spotkało jednak wg mnie nie jest to bezpodstawne.
Ty swoim tokiem myślenia jesteś jeszcze w czasach PRLu jak profesor z artykułu.
Ponad 100 studentów II roku pielęgniarstwa na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie musi po raz trzeci pisać egzamin z farmakologii, ponieważ egzaminatorka unieważniła wyniki egzaminu poprawkowego.
Więc wygląda mi to na Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu, ewentualnie Warszawa!
Nawet nie pomyślałem, że słowa denazyfikacja można użyć w znaczeniu "zmiana nazwy".