Spowiedź polonistki
"Powiedział do mnie na lekcji: "Ty suko". Nic nie mogłam zrobić. Wzięłam na rozmowę i trzasnęłam w ryja. Nie wytrzymałam nerwowo, to był odruch." Heh... w szkole gdzie uczy moja zona, tydzien po wakacjach koles rzuca w obecnosci wuefisty "Co za h#&&# wymyslil to bieganie".
faustXXX z- #
- #
- #
- #
- #
- 44
Komentarze (44)
najlepsze
Wiecie jaki wniosek może się nasunąć po przeczytaniu tego artykułu (może nie zrozumiałem)? "Po co w ogóle przemęczamy naszą młodzież niepotrzebnymi książkami?" Dla mnie książki są po to, aby je przemyśleć i w szkole nad nimi podyskutować, obojętne czy to "Sienkiewicz czy Gombrowicz". Od polonisty zależy czy przekona młodzież do czytania. Dobrze, że tak "dużo" lektur jest w szkole :P Były też głosy na wykopie, że na matematyce uczy
zero konkurencji, o prace jestem spokojny, nic tylko jakis biznes otworzyc ktory sie dobrze sprzeda, d$$%!ne dzwonki na komorke... cokolwiek... nawet sie starac nie trzeba, im glupsze tym sie lepiej przyjmie, skoro juz doroslych oglupiaja na potrzeby marketngu "polskie mleko Z polskiej krowy" i inne kwiatki
@bellois - problemem jest nie przesyt materialu, a sposob jego doboru i jego podania. Np. takiej matematyki moim zdaniem jest wrecz za malo. Ale jednoczensie problematyczna jest spora ilosc nauczycielek matematyki czesto wymagajacych bardziej znajomosci definicji niz
Teraz - wszyscy mówią i piszą o tym, że lektur jest zbyt wiele. A jednocześnie rośnie ilość analfabetów. 80% postujących na wykopie pisze Polska zaczynając małą literą i są głęboko urażeni, kiedy ktokolwiek śmie im zwrócić uwagę.
Przytłaczające. Może wycofajmy
Marketing ;p Jeśli "młodzieżowe autorytety" 1.000.000 razy powiedzą w TV, że Pan Tadeusz to zaj##ista lektura, do tego odwali się parę gierek i nakręci sequele filmu - wszyscy będą czytać.
Uważam że obecny zakres lektur w ogólniakach to minimum dla kogoś z maturą. Tam prawie nie ma współczesnej literatury (bo i z kim ją omawiać, skoro nikt nie chce czytać ani analizować nawet klasyki - druga sprawa, że nie ma czasu).
Zastanawia mnie, jak to możliwe żeby dzieciaki czytały zupełnie bezwartościowego HarryPottera w kilku tomach, a nie były w stanie przeczytać