Niniejsze znalezisko ma na celu napiętnowanie działań firmy T-Mobile Polska S.A. która jest moim dłużnikiem uporczywie uchylającym się od spłacenia własnego zobowiązania. Dodatkowo firma w sposób nierzetelny realizuje orzeczenia Sądu Powszechnego. Warto, aby osoby mające zadłużenie względem firmy T-Mobile wiedziały w jaki sposób operator podchodzi do spłacania własnych długów! Fakt, że zobowiązanie jest w drobnej wysokości nie ma dla mnie znaczenia, gdyż w całej sprawie (podobnie jak w procesie, który wytoczyłem operatorowi) chodzi o zasady.
Ale do rzeczy... (wersja TL;DR na dole ;-) )
W sierpniu 2012 podpisałem z operatorem umowę na liczbę doładowań kupując jednocześnie telefon Nokia Lumia 610. Przed upływem 2 letniego okresu gwarancji telefon przestał działać, a konkretnie przestał ładować baterię.
Oddałem telefon do salonu w ramach gwarancji producenta. Aparat trafił do serwisu Regenersis gdzie stwierdzono "ingerencję wilgoci". Zainteresowani wiedzą o co chodzi ;-) Producent wyklucza z ochrony gwarancyjnej wszelkie przypadki gdzie wewnątrz urządzenia stwierdzone są ślady wilgoci niezależnie od okoliczności w jakich doszło do "ingerencji wilgoci".
Stojąc na stanowisku, że telefon użytkowałem w sposób "normalny", a w szczególności nie naraziłem urządzenia na styczność z cieczą ani tym bardziej jego zalanie złożyłem ponowną reklamację - tym razem z tytułu niezgodności towaru z umową. Argumentowałem w niej m.in., że nikt nie uprzedzał mnie iż telefon wymaga "specjalnej troski".
Pech firmy T-Mobile polegał na tym, że na reklamację z tytułu niezgodności towaru z umową nie zdążyła odpowiedzieć w ciągu 14 dni. W ten sposób na drugi plan zeszła merytoryczna strona reklamacji gdyż brak odpowiedzi w ustawowym terminie oznacza, że sprzedawca uznał roszczenie. W związku z tym wezwałem operatora do wymiany urządzenia na nowe, co jednak spotkało się z odmową.
Sprawa trafiła więc do Sądu. Skierowałem pozew w tzw. trybie uproszczonym. Pozwany nie odniósł się w żaden sposób do mojego pozwu (znowu nie zdążył?) przez co na rozprawie w trybie zaocznym zatwierdzono moje roszczenie w całości. Sąd nakazał pozwanemu wydać mi nowy telefon oraz zwrócić koszty sądowe. Dodatkowo wyrokowi nadano rygor natychmiastowej wykonalności co oznacza, że pozwany miał obowiązek wykonać wyrok niezależnie od tego czy odwoła się od niego.
Wystąpiłem więc po raz kolejny do operatora o spełnienie mojego roszczenia, tym razem już na podstawie wydanego wyroku. I tutaj pierwsze zaskoczenie. Firma T-Mobile Polska S.A. odmawia wykonania wyroku argumentując to tym, że zaskarżyła wyrok zaoczny a dodatkowo zawnioskowała o uchylenie rygoru natychmiastowej wykonalności.
Tu warto wspomnieć, że ustawa jasno określa kiedy może zostać uchylony rygor natychmiastowej wykonalności. Muszą mianowicie zaistnieć (jednocześnie) dwie okoliczności. Po pierwsze wyrok musiał być wydany z naruszeniem prawa po drugie zaś skarżący musiał uzasadnić, że jego niestawiennictwo na rozprawie było niezawinione. Żadna z tych okoliczności nie zachodziła. Jak więc firma T-Mobile uzasadniała żądanie uchylenia rygoru natychmiastowej wykonalności? Ano uzasadniała, że jeżeli wyda mi nowy telefon a później wygra drugą rozprawę to zwrócę im telefon noszący ślady użytkowania! Taka argumentacja w oczywisty sposób ośmiesza firmę o takiej pozycji jak T-Mobile. Faktem jest, że gdyby nakreślony scenariusz miał miejsce to niewątpliwie firma poniosłaby stratę. Jednak strata byłaby wówczas wynikiem zaniedbania operatora, który prawidłowo zawiadomiony o rozprawie nie stawił się na nią.
Dodatkowo firma T-Mobile wnioskowała o przeniesienie rozprawy do Sądu Warszawa-Mokotów. Dodam, że umowa sprzedaży miała miejsce w salonie w Gdańsku. Bez komentarza.
Oczywiście Sąd odrzucił obydwa wnioski jako całkowicie bezpodstawne. Po raz kolejny więc wystąpiłem o do operatora o wykonanie wyroku. Wydawałoby się, że T-Mobile wykorzystał już wszelkie drogi odwoławcze i teraz wykona już wyrok bez marudzenia. No właśnie - wydawałoby się! Firma odmówiła wykonania wyroku twierdząc, że nie otrzymała jeszcze decyzji Sądu (treść decyzji wysłałem jako załącznik do przedstawionego żądania). Co więcej operator stwierdził, że być może dalej będzie się odwoływał od decyzji o podtrzymaniu rygoru natychmiastowej wykonalności (nawet gdyby to zrobił to nie uzasadnia dalszego wstrzymywania się od wykonania wyroku).
Po pewnym czasie jednak operator zmienił zdanie (zapewne pod wpływem kolejnych skarg) i łaskawie stwierdził że uzna moje roszczenie (wow!). Co prawda zamiast
wydać mi nowy telefon (jak stanowi sentencja wyroku) operator stwierdził że
wymieni stary telefon na nowy. Mniejsza jednak o tę nieścisłość.
Co do zwrotu kosztów sądowych operator zobowiązał się, że uczyni to w terminie... uwaga... 30 dni. Taki termin zakrawa na farsę biorąc pod uwagę rygor natychmiastowej wykonalności. Dodatkowo ten absurdalny termin kilka dni temu upłynął a operator nadal nie zwrócił zasądzonej kwoty na mój rachunek.
Niniejszym zatem po raz kolejny wzywam dłużnika, firmę T-Mobile Polska S.A. do natychmiastowego zwrotu zasądzonej na moją rzecz kwoty tytułem zwrotu kosztów sądowych.
TL;DR
T-Mobile Polska S.A. uporczywie uchyla się od zapłacenia kosztów sądowych po przegranym procesie sądowym, w którego trakcie dodatkowo firma ośmieszyła się składając wnioski nie mające żadnych podstaw prawnych.
Dziękuję za uwagę :)

Komentarze (127)
najlepsze
Przeciez to jest niedopuszczalne, że WYROK sądowy nie jest respektowany - po takiej akcji prezio T-Mobile powinien dalsza część sprawy oglądać z aresztu - nie z uwagii na kwotę, ale na ewidetną próbe oszustwa!
Napisz coś więcej jak się taką sprawę kieruje do sądu i jak to wygląda.
Ile trwała Twoja sprawa? Moja strasznie się dłużyła. Rozumiem, że przez e-sąd składałeś?
ps. tak naprawdę miałeś farta, że się nie ogarnęli w 2 tygodnie, inaczej byłoby trudniej. Ktoś tam ewidentnie dał ciała.
Jeśli to była umowa ze zobowiązaniem czasowym to nie mogą jej tak po prostu zmienić albo wypowiedzieć bez twojej zgody. Jeśli ją rozwiążą to będą musieli wypłacić Ci pełną kwotę zobowiązania.
A jeśli to była umowa bez zobowiązania to nie powinieneś narzekać, obie strony mogą taką umowę rozwiązać w dowolnym momencie (z zachowaniem
Masz 2 zupełnie oddzielne i niezależne umowy jedna na abonament a druga to kredyt na zakup telefonu. Zawarcie jednej nie jest zależne od zawarcia
Swoją drogą moje reklamacje jeszcze nie dotarły do sądu. Pisemko jako wezwanie przedsądowe zazwyczaj załatwiało sprawę.
Generalnie calkiem sprawnie to zalatwili i jestem zadowolony z rozwiazania sprawy (pomijajac niezadowolenie z zaistnienia tego problemu).
Nie chce ich bronic lub nie... ale czytajac internet i kierujac sie wszystkimi opiniami to nie nalezy miec nigdzie telefonu.