Ja zaobserwowałem, że oceny na studiach to jest lotto. Raz dostałem 5, a bylem pewien, że dostanę 3 Raz dostałem dwa, a byłem pewien, że dostanę 4 Może faktycznie prowadzący robią wyliczankę kto dostanie jaką ocenę.
Cytując Metallikę: sad but true. Najgorsze chyba to, że żadna z przedstawionych postaci tak naprawdę nie lubi tego, co robi, i tylko męczy siebie, innych, i ogólnie nie napawa optymizmem otoczenia. Niestety autopsja potwierdza większość treści z filmiku...
Ja pamiętam jak u mnie na jednym z przedmiotów na polibudzie profesor traktował egzamin jak dodatkowy wykład. Polegało to na tym, że po zadaniu pytań każdy myślał na odpowiedziami przez powiedzmy 40 minut, a później rozpoczynała się dyskusja studentów z profesorem na temat tych pytań. Wnioski wyciągnięte z dyskusji były zapisywane na tablicy. Były to jrednocześnie odpowiedzi na pytania.
Najlepszy rodzaj egzaminu jaki miałem. Najwięcej zapamiętałem z tego. I nie chodzi o
Paradoksalnie ale testy zamknięte są najlepszą formą oceny. Najbardziej obiektywną, najłatwiejszą też do weryfikacji. Jednak jednocześnie i najmniej stymulująca i ze znienawidzonym "kluczem odpowiedzi".
Też miałem egzaminy, najczęściej otwarte, gdzie moja ocena mocno nie zgadzała sie z przewidywaniami. Często znajomi, zupełnie nieprzygotowani, byli zaskoczeni że zaliczyli i to tak dobrze. No ale co, zakwestionujesz ocenę na "teście otwartym"? Porównasz ją do prac innych? Nope.
@Konata: ustne są czasami na plus bo wystarczy jedno słowo klucz i wszystko dopowie sobie sam wykładowca. Takie coś pisemnie nie wypali. Gorzej jak kogoś zżera stres bo się boi rozmawiać z innymi ludźmi.
@Konata: bo ustne to mega stres, ale czasem da się zgrywac ogarnietego gowno wiedząc :D @to_jest_chyba_kurcze_zart: u mnie na uczelni krazy historia o profesorze ktory sam sobie odpowiadal a dobre potakiwanie pozwalalo na 5.0.
Komentarze (111)
najlepsze
Raz dostałem 5, a bylem pewien, że dostanę 3
Raz dostałem dwa, a byłem pewien, że dostanę 4
Może faktycznie prowadzący robią wyliczankę kto dostanie jaką ocenę.
@PanKrzaczek: No chyba nie XD
@PanKrzaczek: chyba na Wyzszej Szkole Wszystkiego Najlepszego
Polegało to na tym, że po zadaniu pytań każdy myślał na odpowiedziami przez powiedzmy 40 minut, a później rozpoczynała się dyskusja studentów z profesorem na temat tych pytań. Wnioski wyciągnięte z dyskusji były zapisywane na tablicy. Były to jrednocześnie odpowiedzi na pytania.
Najlepszy rodzaj egzaminu jaki miałem. Najwięcej zapamiętałem z tego. I nie chodzi o
Paradoksalnie ale testy zamknięte są najlepszą formą oceny. Najbardziej obiektywną, najłatwiejszą też do weryfikacji. Jednak jednocześnie i najmniej stymulująca i ze znienawidzonym "kluczem odpowiedzi".
Też miałem egzaminy, najczęściej otwarte, gdzie moja ocena mocno nie zgadzała sie z przewidywaniami. Często znajomi, zupełnie nieprzygotowani, byli zaskoczeni że zaliczyli i to tak dobrze. No ale co, zakwestionujesz ocenę na "teście otwartym"? Porównasz ją do prac innych? Nope.
Jeszcze moi rodzice
@to_jest_chyba_kurcze_zart: u mnie na uczelni krazy historia o profesorze ktory sam sobie odpowiadal a dobre potakiwanie pozwalalo na 5.0.